Luž – na dachu Gór Łużyckich i niemieckiej części Sudetów

Szanowni, wracamy dziś w Góry Łużyckie, niewielkie i dla wielu niepozorne pasmo na zachodzie Sudetów, podzielone między Niemcy i Czechy, pełne niezwykłych skalnych krajobrazów, powulkanicznych stempli i cudownych, usianych przysłupami wsi. Wdrapiemy się na Luž czyli najwyższy pagór tychże gór, poznając najbliższą jego okolicę, przygotowując się na kolejne ekskursje w tym wartym poznania regionie.

Luž aka Lausche aka Łysa, widziany z Hvozdu aka Hochwaldu.

Być w Górach Łużyckich i nie wdrapać się na ich najwyższy szczyt? No nie można tak!” Myślałem tak za każdym razem, kiedy wyruszaliśmy na granicę czesko-niemiecką w pobliże Luža. I cóż, wizyt było wiele, ale dopiero w czerwcu tego roku zmobilizowaliśmy się na tyle by nie poprzestać na szumnych zapowiedziach.

Przecinający czesko-niemiecką granicę Luž, po niemiecku Lausche czy w końcu najbardziej akuratnie bo po górnołużycku Łysa to pagór niespełna 800 metrowy, jakkolwiek z kilku powodów niezwykle ważny. Po pierwsze primo: to najwyższy szczyt Gór Łużyckich, ale i przede wszystkim niemieckiej części Sudetów. Po drugie primo: to najwyższy w Niemczech punkt na wschód od Łaby. No i po trzecie primo, ultimo: to po prostu łatwo osiągalny fajny punkt widokowy mający u swych stóp Waltersdorf, jedną z najwspanialszych przysłupowych wsi w całych Górnych Łużycach. Przysłupowy zawrót głowy Waltersdorfu jest tak gargantuiczny, że poświęcę mu osobny wpis. Teraz skupmy się na Lužu. Na pełnym luzie.

Ten wypierdek na dalszym planie to Luž. Tu widziany spod Jedlovej.
Waltersdorf, jedna z najciekawszych przysłupowych wsi Górnych Łużyc.

W ramach szybkiej powtórki. Góry Łużyckie to niewielkie pasmo w Sudetach, wraz z Pogórzem Łużyckim najdalej na zachód wysunięta część tychże. Same góry ciągną się wzdłuż czesko-niemieckiej granicy (całkiem blisko granicy z Polską) sąsiadując z Czeską Szwajcarią, Czeskim Średniogórzem czy Grzbietem Jesztedzkim. Niemiecka ich część często nazywana jest Górami Żytawskimi. Niezbyt wysokie, ale cholernie ciekawe. Podobnie jak nasze Stołowe są w znacznej mierze zbudowane ze skał osadowych, i podobnie szczodrze przezeń obdarowane skalnymi basztami czy całymi skalnymi miastami. Jednakowoż tym co zdecydowanie je wyróżnia jest ich mocno wulkaniczny charakter – romans skał osadowych z przebijającą się przez nie magmą trwał miliony lat i do dziś widać go w postaci dziesiątków stożków i licznych bazaltowych cudeniek zdobiących wiele z nich. Dodajmy do tego ruiny rodem z powieści fantasy i przepiękne wsie, pełne zadbanych, różnorodnych domów przysłupowych i mamy plan na naprawdę niezapomniany weekend. A potem następny. I jeszcze jeden.

Góry Łużyckie widziane z Tolstejna.
Ruiny zamku i klasztoru w Oybinie.
Pańska Skała ze swoimi bazaltowymi cudeńkami.

Szlak na Luž wedle braci W.

Najpopularniejsze opcje dostanie się na Luž zakładają krótkie, niewymagające podejścia z niemieckiego Waltersdorfu oraz czeskiej Horni Svetla. To opcje jak najbardziej dobre, tym bardziej jeśli np. nie macie wybitnie dużo czasu – podejście z obu miejsc przy odpowiednim zaparkowaniu (jeśli podróżujecie autem) powinno potrwać około godziny. Pamiętajcie przeto, że Waltersdorf długi jest na 5 kilometrów i niefortunnie parkując możecie przedłużyć sobie wycieczkę – jest to jednak na tyle kapitalna miejscówka, że wręcz wam tego życzę, tyle pięknych przysłupów czeka na odkrycie 🙂

Luž widziany z Waltersdorfu.

Jednakowoż dlaczego by nie połączyć zdobycia najwyższego szczytu Gór Łużyckich z jakimś dłuższym spacerem po ich głównym grzbiecie? Ot choćby z Jonsdorfu z zahaczeniem o via-ferraty przy skałach Nonnenfelsen. Lub z kierunku raczej nieoczywistego, bo z oddalonego o 8 kilometrów Dolni Podluží. My nasz spacer rozpoczęliśmy właśnie tam.

Szlak na Luž z Dolni Podluží 

  • Dystans w jedną stronę: 8,1 km. Następnie zejście do Waltersdorfu: 1,3 km.
  • Podejście: 424 m.
  • Czas przejścia: w tym nigdy nie byłem dobry bo zbyt wiele trwonię go na robienie nikomu nie potrzebnych zdjęć. No, ale niech będzie: 2:50 + 0:50 h
  • Oznaczenia szlaku: żółty, zielony (ścieżka edukacyjna), czerwony + zielony na zejściu.
  • do wsi dojedziecie tak autobusem jak i pociągiem z Żytawy, przy czym w obu przypadkach liczyć się trzeba z szybką przesiadką w Varsndorfie. Połączenia są jednak tak dobrze pomyślane, że płynny jazda z przesiadką nie nastręcza kłopotów.

mapy

No dobra, ale dlaczego w ogóle takie miejsce startu? Odpowiedź jest prosta: bo tam nocowaliśmy 😀 Poza tym jednak to ciekawa alternatywa dla najbardziej oklepanych i krótkich szlaków: jest trochę lasu, kawałek grzbietem z widokami na Jedlovą czy Tolstejn, są stemple po górniczej przeszłości okolic, geologiczna ciekawostka i diablo przyjemne zawijasowe podejście końcowe. No bo w końcu jak mamy zdobyć najwyższy szczyt całych gór to bez nudy, prawda?

Idąc z Dolni Podluzi wędruje się i kawałkiem Łużyckiego Uskoku.

Zanim ruszymy pozwólcie, że szybko przedstawię wam Dolni Podluží. 

To jedna z tych wsi, które mijane z drogi wydają się być wyrwane z przełomu XIX i XX wieku i tylko samochody i inne współczesne wynalazki upewniają nas w tym, że nie przenieśliśmy się w czasie. Na poły idylliczny obraz pełen jest zadbanych i naprawdę ładnych domów (w tym pięknych przysłupowych), poprzetykany gdzieniegdzie takimi, którym przez lata zdecydowanie zabrakło opieki.

Domy przysłupowe w Dolni Podluží.
Domy przysłupowe w Dolni Podluží.
Domy przysłupowe w Dolni Podluží.

Nie jest to rzecz jasna miejsce o charakterze turystycznym. Historia wsi sięga XIV wieku, ale po istniejących wówczas hutach szkła czy pierwszych podejściach do górnictwa śladów już dziś raczej nie znajdziecie. Domy przysłupowe cieszą oko, jednak spotkane w niewielkiej ilości nie stanowią tu czegoś wyjątkowego. W centrum za to przez chwilę można poczuć się jak w niewielkim mieście, kawałek dalej natraficie na zabytkowy choć zaniedbany kościół pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Świątynia czeka na lepsze czasy i renowacje. W kolejce do konserwatora wyprzedziła ją zapewne odnowiona XVIII-wieczna dzwonnica, którą znajdziecie we wschodniej części wsi.

Centrum wsi jest takie nawet miasteczkowe dość 🙂 Tu widać m.in. imponujący budynek szkoły.
Kościół pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Zabytkowa dzwonnica.

Gdybym miał wam podać dodatkowy powód by się tu zatrzymać to niechaj będzie to chwila zadumy przy pomniku pamięci dwóch pograniczników, którzy zginęli we wrześniu 1938 roku w jednym z tragicznych preludiów II Wojny Światowej, Sudeckim kryzysie i starciach z bojówkami Henleina.

Pomnik upamiętniający dwóch pograniczników, którzy zginęli w starciach z bojówkami Henleina.

No, ale dobrze. Zostawmy wieś za nami, ruszajmy w górki.

Szlak na Luž z Dolni Podluží – idziemy w góry, górki

Spacer żółtym szlakiem zaczynamy na skraju bukowo-sosnowego lasu. Widoki jakie roztaczają się stamtąd na Dolni Podluží, Jiretin pod Jedlovu oraz wznoszące się ponad nimi wzgórza są bardzo przyjemne i przed ponad stu laty pomogły podjąć komuś decyzję: dlaczego nie podziwiać ich przy szklance czegoś zimnego w kuflu i smacznego na talerzu? Powstała niedaleko restauracja „Leśny zameczek” przez długi czas przyciągała okolicznych mieszkańców, kilkadziesiąt lat temu spłonęła jednak doszczętnie i dziś znaleźć można tylko jej fundamenty. Szkoda.

Widoki na krańcu lasu.
Leśny zameczek aka Waldschlossl.

Spacer lasem jest przyjemny, łatwy i dobrze oznaczony. Żółty maziaj na drzewach prowadzi do spotkania z zielonym, dydaktycznym. Wraz z nim zaczyna się niedługi, ale ciekawy fragment będący górniczą ścieżką edukacyjną Dolina Milířky. Cóż tam mamy. Ślady po średniowieczny górnictwie i wydobywaniu rud srebra czy kwarcu na potrzeby miejscowych hut? Są. Delicja dla geologów, spotkanie z Uskokiem Łużyckim, rozdzielającym granitową i piaskowcową część gór? Jest. Dla spragnionych jakichkolwiek wysiłków znajdzie też w końcu podejście a i widoki na otaczające pagóry.

Idziemy na ścieżkę edukacyjną. Po spokojnym odcinku w lesie nawet taki kawałek pod górę cieszy.
Szachta na Kozim Grzbiecie.
Gdy ścieżka edukacyjna spotyka czerwony szlak.

Najładniej robi się kiedy naszej edukacyjnej ścieżce zaczyna towarzyszyć czerwony szlak. Delikatniejszemu podejściu towarzyszą widoki na Jedlovą i Tolstejna. Oba pagóry nie znajdują się wcale tak daleko i jak tylko macie czas to warto zastanowić się nad marszem i w ich kierunku.

Hop do góry.
Na widokowym grzbiecie.
Widok na Jedlovą oraz Tolstejn z ruinami zamku.

Wraz z Doliną Milířky kończy się i ścieżka edukacyjna, od teraz do samiuśkiego szczytu prowadzić was będzie szlak czerwony. Na ponad 2 kilometry zrobi się płasko, tak płasko, że może zamarzy wam się odbić w bok w jedną z wielu ścieżek. Jedna finalnie prowadzić miała do tzw. Małego Luza, ale… zaskoczyła nas ścianą gołoborza, którego nie dało się ominąć. Za to szybka odbitka spod niewielkiej wiaty w stronę Trojhranu jak najbardziej wskazana. Tu krótkie zboczenie z kursu ma walory głównie historyczne – spory kamień na jaki traficie od setek lat wyznaczał granicę, niegdyś między Rumburkiem, Zákupy (ówczesnym Reichsstadt) a Żytawą a później Niemcami i Czechami. Tu zrobię jednak miejsce dla mądrzejszego ode mnie w tej kwestii bo to materia sporo ciekawsza.

Na czerwonym szlaku.
Na czerwonym szlaku intrygująco jest.

No i w końcu jest. Ostateczne podejście, długi zawijas i przede wszystkim dowód na stożkowatość Luža. Ostatni kilometr czerwonego szlaku to 150 metrów podejścia, pięknie wijącą się ścieżką, udekorowaną skałkami i dorodnymi bukami. Dawna nazwa pagóra, Spitzberg sprawdza się tu idealnie.

DSCF9023
Finałowy zawijas na szczyt.
DSCF9026
Finałowy zawijas na szczyt.

Szlak na Luž z Dolni Podluží – na szczycie (793 mnpm)

Swoją stożkowatość Luž zawdzięcza wulkanicznemu pochodzeniu. Długiemu i burzliwemu, dzielącemu się na miliony lat erupcji, spokoju, wylewów, spanka, ponownych wybuchów. I finalnie erozji, która kroczek po kroczku zamiatała to wszystko co wskutek m.in. trzeciorzędowego wulkanizmu powstało. Pamiętajmy też: Luž nie jest w tej kwestii rodzynkiem, mocno wulkaniczne korzenie ma spora część Gór Łużyckich jak i sąsiedniego Czeskiego Średniogórza i Czeskiej Szwajcarii. Co zresztą widać na ostatnich metrach podejścia oraz z samego szczytu.

Klíč, jeden z najpiękniejszych górołużyckich pagórów.
Widoki już z samego podejścia sięgają Czeskiego Średniogórza, czy Kokorinska. Daleko na horyzoncie Bezdezy dwa,

Luž od dawien dawna był fantastycznym punktem widokowym. Jego 793 metry dość znacznie wybijają się ponad okolicę i same w sobie pozwalają objąć wzrokiem całkiem niemało. W XIX wieku wybudowano na nim pierwszy budynek, który wszakże z początku  nie pełnił zbytnio turystycznych funkcji. Dopiero po powstaniu niewielkiej wieży zaczęło przybywać miłośników spacerów i widoków. I tak też dość szybko na granicznym szczycie powstały dwie restauracje, czeska i saksońska. Koegzystowały w zgodzie wzajemnie się napędzając. Dziś niestety po Chacie na Luži pozostały tylko fundamenty. Restauracyjne budynki spłonęły w 1946 roku, najpewniej podpalone. I choć plany odbudowy stylowej baudy pojawiały się tu i tam to w końcu nic z nich nie wyszło.

Pozostałości Chaty na Luži.
Chata na Luži. Fot. wincontact32naturwunder.blogspot.com
Pozostałości Chaty na Luži.

Całkiem niedawno wybudowano za to wieżę widokową. Klasycznie odlotową. Znaczy się z odlotowymi widokami bo sama metalowa konstrukcja jakoś wybitnie ładna nie jest. Platforma widokowa znajduje się na ledwo 8 metrach, ale to wystarczy by podziwiać naprawdę spory kawał okolicy. Od najbliższego Waltersdorfu, Jedlovej i pozostałych pagórów Gór Łużyckich po Czeskie Średniogórze czy Góry izerskie a nawet i Karkonosze. Obszerne tablice niczym spis treści przedstawią wam wszystkie widziane na horyzoncie szczyty. I miasta. I elektrownie.

Wieża widokowa na Lužu.
Ciągnący się Waltersdorf spotyka Grossschonau a na horyzoncie widać Spicaka oraz Kottmar.
Varnsdorf.
Na platformie widokowej.
Podłużny masyw Pěnkavči vrchu, drugiego najwyższego pagóra Gór Łużyckich. A z tyłu Jedlova.

Na szczycie zdecydowanie zaniżamy średnią wieku. Grupki wesołych Czechów i Niemców wskazują, że to góra dla ludzi w każdym wieku. Albo inaczej: pokazują, że wiek wielokrotnie nie gra roli i górską (choć nie tylko) łazęgą cieszyć się można długo. Robiąc zdjęcie niemieckiej grupce w podziękowaniu dostaliśmy taką minimikroflaszeczkę nalewki jabłkowo-gruszkowej.

Pamiątkowa fotka i można schodzić.
Chwila na odpoczynek i kontemplację.

Szlak z Luža do Waltersdorfu

Nie będę wam tu mydlił oczu. Tak jak lubię górską łazęgę tak pod Luž przyciągnął mnie Waltersdorf i dziesiątki jak nie więcej domów przysłupowych. Dlatego też zejście z pagóra postanowiłem odbębnić najprostszym szlakiem tak by jak najszybciej zacząć podziwianie łużyckiej architektury. Idealnie w takiej chwili spisuje się szlak zielony prowadzący do Rübezahlbaude. Szlak to ładny, ale dość nudnawy. Wijąca się kamienista ścieżka prowadzi przez las a następnie wzdłuż niewielkiego stoku narciarskiego, który latem przecinany jest przez szlak żółty.

Szlak z Luza do Waltersdorfu.
Wzdłuż stoku ponad Waltersdorfem.

Nas przywoływały przysłupy, wam jednak – jeśli będziecie mieć chwilkę – proponuję jeszcze trochę spaceru wokół Luža. Łazęga może was zaprowadzić na co najmniej jeden punkt widokowy czy też pod starą, drewnianą wieżę sędziowską nieistniejącej już i zarośniętej… skoczni narciarskiej. Niewielkiej, bo 50 metrowej, ale zawsze.

Luž widziany spod Rubezahlbaude.

Nasz spacer kończymy w Rübezahlbaude, wiekowym już hotelu i restauracji. Cały dzień zbierało się na lekki deszcz i ten przyszedł w idealnym momencie. Pod parasolem, zajadając pyszny krem ze szparagów, w towarzystwie miejscowego piwa mogliśmy zaplanować dalszą marszrutę. Wyszło bowiem na to, że czekało na nas kolejne 10 kilometrów spaceru. Tym razem jednak zamiast lasu, drzew i skał oczekiwał nas asfalt i domy przysłupowe Waltersdorfu i Großschönau. Miejsca to niesamowicie piękne, które mam nadzieję, że i was oczarują 🙂

Jedna myśl na temat “Luž – na dachu Gór Łużyckich i niemieckiej części Sudetów

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.