Pirenejing w Andorze: w błocie i duchocie doliny Incles

Drugi dzień w Andorze był paskudny. Wiało, padało, było chłodno, nieprzyjemnie, be! Było tak niefajnie, że nawet nie chce mi się o nim pisać. Wrócę jednak do tego dnia kiedy indziej – wszak w sobotę rozpoczęliśmy kulinarne przygody w najlepszej knajpce stolicy SnackBarze Domenech, oraz odwiedziliśmy piwną świątynię, La Birrerię 🙂 Dziś jednak pojedziemy pod francuską granicę by w błocie i duchocie nasycić się mroczną jesienią doliny Incles. Czytaj dalej „Pirenejing w Andorze: w błocie i duchocie doliny Incles”

Hola! Hola! Tu Andora :)

Bez zbędnych ceregieli, po co jechać do Andory? Bezcłowe zakupy w stolicy? Meh, choć mnóstwo osób potrafi godzinami szukać okazji, łazić po sklepach i robić zakupy niemałe, ale no kurde. Poznawanie historii małego państwa i podróż śladami romańskich świątyń? Spoko, klimatyczne kościoły w górskim anturażu to bardzo fajna rzecz a i historia za nimi ciekawą jest. Prawda jest jednak taka, że to dla natury, wszechobecnych gór, wspaniałych dolin, niezwykłych wodospadów czy krokusów w październiku przytelepaliśmy tam prawie 2 tysiące kilometrów. Piereneje kupiły nas od razu, nie pozwalając – nawet przez chwilę – żałować decyzji o wylocie.

Czytaj dalej „Hola! Hola! Tu Andora :)”

Ku Pirenejom: przystanek Barcelona

Zapierające dech w piersiach doliny, kwitnące na jesień krokusy, sępy krążące nad głową, spalone słońcem czarne stoki, wspaniałe kaskadowe rzeki… Nie będę ściemniał, że właśnie te obrazy pojawiały mi się w głowie przed wylotem do Andory 😀 Owszem, małe księstewko w Pirenejach nie było dla mnie białą plamą na mapie, ale takiego dobra jakie tam na nas czekało się nie spodziewałem 🙂

Czytaj dalej „Ku Pirenejom: przystanek Barcelona”