Łuk Mużakowa. Niezwykły zakątek polsko-niemieckiego pogranicza podlany sosem UNESCO. Zwiedzanie i atrakcje!

Kiedy podczas pierwszego tygodnia naszego urlopu – dość deszczowego i chłodnego – prognozy zaczęły przebąkiwać o całym JEDNYM dniu słonecznym nie mieliśmy wątpliwości co z nim zrobimy. Siedzibę główną mieliśmy w Żarach, największym mieście polskiej części Łużyc, na granicy przepastnych Borów Dolnośląskich, olbrzymiego leśnego królestwa, de facto największego w Polsce leśnego kompleksu!  Bory owe oferują multum atrakcji i miejsc ciekawych do eksploracji (czy to rym?), a na ich zachodnim krańcu znajdziecie miejsce wybitnie szczególne. Poznajcie wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO transgraniczny Park Mużakowski będący częścią także polsko-niemieckiego Geoparku UNESCO „Łuk Mużakowa/ Muskauer Faltenbogen”, którego polski fragment Park Krajobrazowy „Łuk Mużakowa” do niedawna był jedynym w kraju posiadającym tytuł Geoparku Światowego, obszaru o walorach ze wszech miar unikatowych (ostatnio do tego grona dołączył Geopark Świętokrzyski, gratki!). Uff, dużo nazw i tytułów, ale zaprawdę, niezwykły to zakątek polsko-niemieckiego pogranicza i za chwile postaram się was o tym przekonać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kolorowe jeziorka oraz niekończące się lasy to jeden ze znaków szczególnych okolic. 

Choć zdecydowanie województwa lubuskiego nie poznaliśmy wciąż na tyle by z góry ferować wyroki to jednak zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli miałbym polecić którąś z tutejszych atrakcji to będzie to właśnie pogranicze z Niemcami i niezwykła kraina zaprojektowana przez potężny lodowiec a następnie przeprojektowana przez człowieka. Zapraszam do Łęknicy, w sam środek Łuku Mużakowa, miejsce jedyne w swoim rodzaju.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ludzkie stemple, część fajna.

By w pełni docenić i zrozumieć fenomen tego miejsca cofnijmy się w czasie, o dobre kilkaset tysięcy lat…  tu nie podam wam dokładnej liczby bo gdzie nie czytać tam różne informacje, ale wychodzi na ok 340 tysięcy lat wstecz. W każdym razie trwa zlodowacenie, olbrzymi lądolód przecina tereny dzisiejszej Polski, Niemiec i wielu innych europejskich krajów. Nas najbardziej ciekawi pewien fragment dzisiejszej granicy na Nysie Łużyckiej. Tam to z głównego lodowca wysforował się niewielki jęzor, którego bezpardonowe parcie naprzód pozostawiło po sobie pieczęć w postaci imponującej widzianej dziś nawet z kosmosu podkowy, łuku – wielgaśnej moreny czołowej. Czy naprawdę z kosmosu ją widać nie powiem, uwierzę dopiero jak znajdę się na orbicie i zobaczę na własne oczy 😉 W każdym razie owa morena niczym morska fala przecina dziś okolicę będąc dlań miłym urozmaiceniem. To pofałdowany, niezwykle urokliwy i takoż widokowy kawałek ziemi i nie ma co się dziwić, że potrafił działać na wyobraźnię przybyłych tu WIELE lat później ludzi.

Hm, jeśli Ziemia z kosmosu wygląda jak mapa fizyczna to Łuk z pewnością widać. Wciąż nie jestem jednak przekonany ;)
Hm, jeśli Ziemia z kosmosu wygląda jak mapa fizyczna czy topograficzna to Łuk z pewnością widać. Czekam jednak by z orbity zobaczyć to na własne oczy.

Bo działanie lodowca było li tylko pierwszym aktem do dzisiejszej sławy Łuku. Wiele set tysięcy lat później, na początku XIX wieku w mieście, od którego wziął on swą nazwę – Mużakowie (tudzież po niemiecku Bad Muskau) – zjawia się młody arystokrata, podróżnik, pisarz (zwany wymiennie również bawidamkiem, utracjuszem i donżuanem) książę Herman Ludwig von Puckler. Hulaką był nie z tej ziemi, lecz porównywalnie wielkim był wizjonerem a jego smykałka do ogrodnictwa budziła podziw. Zafascynowany ogrodami typu angielskiego, będąc w posiadaniu odziedziczonego po ojcu pięknego, pofałdowanego kawałka ziemi (w samym centrum Łuku!), za cel życia postawił sobie stworzenie tam ogrodu (a w zasadzie parku iście krajobrazowego), który trwalszy będzie niż ze spiżu. Jasne, nawiązanie do Horacego może być sporym nadużyciem z mojej strony, ale jednak idealnie do jego charakteru księcia pasuje.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mużakowski zamek.

I cóż wam tu będę czarował, trzy dziesięciolecia spędzone na spełnianiu swych wizji doszczętnie oczyściły kasę księcia i jego żony Lucie (której to znaczny posag był największym kluczem do serca Hermana) zmuszając go w końcu do sprzedaży ziemi.  Jednakowoż imponujący owoc jego pracy przetrwał, co więcej przepastny park i ogrody znalazły uznanie w oczach kolejnych właścicieli (m.in. trzech pokoleń rodziny von Arnim), którzy dbali o nie jak o własne, kontynuując idee Pucklera, dodając też kilka swoich pomysłów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Park Mużakowski zachwyca, tak tam gdzie jest naturalny jak i tam gdzie widać rękę człowieka.

Dramatyczny czas II Wojny Światowej przyniósł ze sobą ogrom zniszczeń tak parku jak i zjawiskowej książęcej posiadłości, której ruiny straszyły do lat 90. Wtedy to zaczęła się wielka jej odbudowa. Również Park, podzielony po Wojnie na część niemiecką i polską przeszedł olbrzymi lifting – jego efekty obserwować możemy dziś i jest to widok zachwycający. A o wyjątkowości założenia niech świadczy fakt, że w 2004 wpisano je na listę Światowego dziedzictwa UNESCO! 730 hektarów Parku Mużakowskiego stanowi dziś jeden z największych przykładów parku angielskiego w naszej części Europy.

Ruiny zamku.
Jeszcze na początku lat 90 zamek prezentował się tak.

Lodowcowe ekscesy sprzed tysięcy lat były też przyczynkiem do gorącego romansu z górnictwem, które mocno dało się we znaki naturalnemu krajobrazowi wielu fragmentów Łuku. Iły, piaski kwarcowe oraz węgiel brunatny poprzez działanie lodowca zostały z głębi ziemi przetransportowane dużo bliżej powierzchni przez co były tu dużo łatwiejsze do wydobycia. Wynikiem tego w XIX i XX stuleciu trwała intensywna ich eksploatacja. Działały tu dziesiątki podziemnych i odkrywkowych kopalń a ostatnie wydobycia zakończono w latach 70 ubiegłego stulecia. Las do dziś leczy rany i dochodzi do siebie tymczasem wyrobiska będące najoczywistszym śladem działalności człowieka przez lata wypełniły się wodą a ta w każdym przybrała inną barwę, tworząc olbrzymie antropogeniczne pojezierze, pojezierze niezwykle kolorowe. Te wielobarwne jeziora stanowią dziś szkielet (w przypadku niektórych jest to słowo nad wyraz trafne), kręgosłup Światowego Geoparku UNESCO Muskauer Faltenbogen/Łuk Mużakowa. To fenomen na skalę naprawdę światową, intrygujący tak historyków, geologów jak i przyrodników, kuszący turystów obietnicą niezwykłej przygody. I nie jest to obietnica bez pokrycia.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Po zakończeniu górniczej działalności do głosu ponownie dochodzi natura.

Geopark wraz z całym dobrodziejstwem inwentarza to idealny przepis na weekendowy wypad, my jednak musieliśmy zadowolić się kilkoma godzinami, dlatego za główny cel obraliśmy sobie Łęknicę skąd blisko tak nad kolorowe jeziorka jak i do Parku księcia Pucklera oraz zamku. Kiedyś wrócimy i na spokojnie nadrobimy wszystko co ominęło nas tamtym razem. A i tak wam powiem, że ten ledwo mały kawałek, który udało się zobaczyć zachwyca! Postaram się tych zachwytem zarazić.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Chodźcie, będzie pięknie!

DOJAZD

Jako wybitni nie-posiadacze prawka jazdy drogę do Łęknicy pokonaliśmy autobusem z Żar. Odległość między miastami to niespełna 40 kilometrów, latem połączeń jest całkiem sporo, niestety ostatni kurs wraca na tyle wcześnie, że pozostaje niedosyt (dokładnie czyni to o 16.52). Jedzie się niespełna 50 minut a bilet kosztuje 11,50 PLN Dlatego najlepiej dotrzeć tam własnym autem, zdecydowanie nie powinniście mieć z tym problemu, przez miasto przebiega krajowa „12”, skomunikowana choćby z autostradą A4 czy drogą 27.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Autobus kurs kończy na placu przy Urzędzie Miejskim.

Autobus kurs kończy na placu przy Urzędzie Miejskim, warto jednak wysiąść przystanek wcześniej, skąd do Parku będzie zdecydowanie bliżej. Sam budynek władz miejskich robi całkiem fajne wrażenie, w ogóle widać, że okoliczna zabudowa ma kilka dobrych lat na karku. Po chwili jednak z coraz większą częstotliwością pojawiają się sklepy oferujące kupno papierosów, wielgaśne ZIGARETTEN atakuje z każdej strony więc przyśpieszamy kroku by zostawić miasto za sobą.

Niemieckie Bad Muskau oddalone jest o rzut beretem. Oba miasta rozdzielone są Nysą Łużycką a brzegi łączy szereg mostów. Sąsiedzi nieustannie się odwiedzają, jedni szukając spokoju w cieniu książęcego zamku, drudzy odwiedzając wschodni brzeg z zamiarem zakupów. Na Manhattanie. Czyli wielkim wehikule czasu – bazarze, na którym kupić można chyba WSZYSTKO. Targowisko wita przybywających do Polski kolorowymi reklamami i setkami stoisk, gwarem. Takie miejsca mają swoisty klimat czasów wydawałoby się minionych. Trochę nostalgiczne nuty mnie tam uderzyły, i nawet jeśli nie jest to miejsce ładne to zapewnia wielu mieszkańcom zarobek. I spoko.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Bazar Manhattan.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Bazar Manhattan.

Wypierając z głowy widok wszechobecnych reklamach papierosów przemykamy przez miasto. Łęknica z pewnością ma kilka wartych zobaczenia miejsc, czas jednak zdecydowanie nie był naszym sprzymierzeńcem. Kroki skierowaliśmy w kierunku Parku Mużakowskiego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nysa Łużycka, pięknie się na tym odcinku granicy prezentuje.

PARK MUŻAKOWSKI

Na start jeszcze szybki kącik etymologiczny. Nazwy Mużaków czy Mużakowski przewinęły nam się już dość często, dlatego warto spytać skąd ta nazwa i dlaczego brzmi jakby pochodziła od rosyjskiego naukowca? Primo: nie, rosyjskiego uczonego tu nie uświadczymy. Drugie primo: Mużaków to polska nazwa niemieckiego Bad Muskau. Primo ultimo: obie te nazwy korzenie mają w języku serbołużyczan, wszak historycznie jesteśmy na Dolnych Łużycach. A łużyckie Mužak to mężczyzna i z dodatkiem ow oznaczać ma Gród mężczyzn. Tudzież dzikich mężczyzn, co tłumaczyć ma takiego dość nieokrzesanego ktosia z herbu miasta. Swoją drogą podoba mi się to jak miasta z łużyckim rodowodem zostały w Polsce „przetłumaczone” podług ich historycznych korzeni, choćby Żary, Budziszyn i Chociebuż.

No, ale dobra, wróćmy do poznawania okolicy.

Sami sobie narzuciliśmy ograniczenie czasowe to musieliśmy z tego powodu cierpieć. Dlatego z przebogatego „mużakowskiego” menu wybraliśmy tylko tych kilka pozycji, które wydały się najlepsze. I najbliższe. Cóż zatem wykombinowaliśmy?

PARK MUŻAKOWSKI: ZAMEK. A NAWET DWA… CHOĆ W SUMIE NIE.

Po pierwsze primo zobaczyć choć z bliska Zamek. Tak Nowy jak i Stary. Bo prócz czerwonego neorenesansowego giganta jest również mniejszy, starszy zamek. Choć po prawdzie zamkiem nigdy on nie był – nazwę „Stary Zamek” nadał mu książę Puckler. tak by sztucznie podbić jego rangę. Cóż, dobry marketing potrafi zdziałać cuda. Wcześniej był to budynek bramny, przerobiony na urzędniczy i zresztą dziś mieści się tam Urząd Stanu Cywilnego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
„Stary” zamek w Bad Muskau aka swojskim Mużakowie.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
„Stary” zamek w Bad Muskau aka swojskim Mużakowie.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Bążur, „Stary” zamek wyłania się zza „Nowego” zamku.

Nowy Zamek za to to rzecz niezwykle ciekawa i… co nie każdy wie, jego neorenesansowa postać nie jest dziełem wyobraźni księcia. Ten w swym zamyślę chciał pierwotnemu dużo starszemu założeniu nadać klasycystycznego wyglądu, ale na przeszkodzie stanęły mu… pustki w kasie. Funduszy nie zabrakło za to jego następcom, którzy rozpoczęli przebudowę i to im zawdzięczamy dzisiejszą, całkiem imponującą bryłę. Oba zamki zniszczone zostały w 1945 roku i długo czekały na ratunek. Przyznać musicie, że ich odbudowa przyniosła kapitalny efekt.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mużakowski zamek to naprawdę kawał pięknej posiadłości!
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mużakowski zamek to naprawdę kawał pięknej posiadłości!
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mużakowski zamek to naprawdę kawał pięknej posiadłości!

Zamek można zwiedzać (również z przewodnikiem), wspiąć się na wieżę a nawet pokusić się o zorganizowanie urodzin dla dzieci. O tych wszystkich ciekawostkach i wielu innych przeczytacie na zamkowej stronie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
I’ll be back. Wrócimy tam by na spokojnie odwiedzić wszystkie ciekawe miejsc. Których jest DUŻO.

Nieopodal znajdziecie dawną oranżerię, stajnie i inne budynki folwarku, dziś zagospodarowane do zgoła innych celów, ot choćby noclegowych czy bankietowych. Latem na dziedzińcu roi się od gości korzystających z tamtejszej kawiarenki, my trafiliśmy na chwilę przed otwarciem i cały plac mieliśmy tylko dla siebie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zabudowania folwarczne.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zabudowania folwarczne.

PARK MUŻAKOWSKI: SPACER

Zostawiamy zamek i ruszamy pospacerować choć trochę po samym książęcym parku. Najlepszy do poznania jego zakamarków byłby rower i taki rodzaj zwiedzania wam polecam (można je wypożyczyć w Łęknicy, w MOKu). Można też na po prostu przespacerować tu i ówdzie, chłonąc to wszystko co powstało z połączenia ponadczasowej wizji księcia z naturalnymi zaletami morenowych krągłości.

Najbliższe okolice Nowego Zamku to jeszcze pełnoprawny ogród, kawałek ziemi na którym dosłownie widać rękę człowieka, piękne kwieciste klomby robią wrażenie. Warto wybrać się tu na wiosnę, gdy po niemieckiej stronie kwitną potężne rododendrony.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ogród Mużakowski. 

Im dalej jednak od posiadłości tym parkowe założenie nabiera naturalności. Diablo zjawiskowo prezentuje się sama Nysa Łużycka, której spokojne wody stanowią tutaj granicę. Spacer wzdłuż rzeki, w cieniu potężnych drzew polecam wielce.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nysa Łużycka, granica polsko-niemiecka.

W okolicy Łęknicy oba brzegi połączone są dwoma mostami przeznaczonymi wyłącznie dla pieszych i rowerzystów. Znaczy się mosty są trzy bo jeden, zwany Podwójnym… no jest podwójny i rozdziela go niewielka wysepka. Wszystkie one ucierpiały podczas wojny i dopiero kilkanaście lat temu zostały odbudowane.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Most Podwójny, jedna z jego części łącząca się z wysepką Jeanette.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Most Angielski.

Przeszło 700 hektarów Parku zapewnia cały dzień zabawy i odkrywania kolejnych ciekawostek. Niedaleko rzeki warto wspiąć się na dwa punkty widokowe, oba po polskiej stronie. Kamień Pucklera, jak można się spodziewać to wielgaśny obelisk poświęcony sprawcy tego całego zamieszania. Fundatorami byli jego następcy doceniający to czego dokonał. Spod głazu rozpościera się naprawdę fajny widok na dolinę Nysy jak i sam zamek księcia.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kamień Pucklera.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Takie niezgorsze widoki się zeń rozpościerają.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kamień Pucklera.

Całkiem niedaleko w równie atrakcyjnym miejscu znajduje się Freda Blick, Widok Fredy. Pierwszorzędny to widok, to trzeba przyznać. Jednak mam zagwozdkę kto i dla kogo był inspiracją by tak to miejsce nazwać: bo otóż spotkałem się z dwoma różnymi Fredami von Arnim (a jednej z nich niechybnie punkt ten jest zadedykowany) oraz z dwoma różnymi możliwymi fundatorami, Adolfem i Traugottem von Arnim.  Cóż, nie jest to jeszcze pogmatwanie na poziomie Mody na Sukces, ale prosto też nie jest i nie wiem kto komu miejsce to zadedykował ;p

Kierunek marszu.
Widok… z Widoku Fredy.

Park Mużakowski ma przeszło 700ha powierzchni i na jego zwiedzanie bez mała poświęcić można cały dzień, a nawet i więcej jeśli chce się na spokojnie odwiedzić wszystkie ciekawe miejsca po obu stronach granicy. My mieliśmy jednak inne plany, czekało na nas miejsce równie mocno naznaczone ludzką ręką, podobnie niezwykłe, ale jednocześnie jakże inne.

Jeszcze kilka impresji z Parku.
Jeszcze kilka impresji z Parku.
Jeszcze kilka impresji z Parku.

ŚCIEŻKA GEOTURYSTYCZNA „DAWNA KOPALNIA BABINA” 

Lodowcowe ekscesy sprzed setek tysięcy lat okazały się niejako przyczynkiem do górniczego epizodu z przełomu XIX i XX wieku. Iły, piaski kwarcowe oraz węgiel brunatny poprzez działanie lodowca zostały z głębi ziemi przetransportowane dużo bliżej powierzchni przez co były tu dużo łatwiejsze do wydobycia. I tak też od 1843 roku jedna po drugiej powstawać zaczęły kopalnie, odkrywkowe jak i podziemne a ówczesne pagórkowatości Łuku w dużym stopniu nie przypominały dzisiejszego, ciągnącego się po horyzont morza lasów.

Dawna kopalnia Babina.
Dawna kopalnia Babina. Fot. polska.org.
Dawna kopalnia Babina.
Dawna kopalnia Babina. Fot.polska.org.

Ostatnie kopalnie działały jeszcze w latach 70 ubiegłego wieku. Od tego czasu minęło pół wieku. Po górniczej infrastrukturze nie zostało dużo śladu (w każdym razie nie na widoku), las leczy rany i regeneruje swą tkankę a setki pozostawionych wyrobisk wypełniło się wodą. Wodą, która mieni się dziś całą paletą barw a tak powstałe antropogeniczne pojezierze (czyli takie, w którego powstaniu palce maczali ludzie) jest drugim największym w Polsce.

Mużakowskie jeziorka przybierają najróżniejsze kolory.

Zdając sobie sprawę z niezwykłości całego Łuku, jego polodowcowego charakteru, bogactwa geologicznego, górniczej przeszłości wraz z jej kolorowymi następstwami cały obszar został objęty opieką przechodząc żmudna drogę od „tylko” Krajowego Geoparku „Łuk Mużakowa” do Światowego Geoparku UNESCO „Muskauer Faltenbogen/Łuk Mużakowa”. Unikalny kawał landu to dziś miejsce wymarzone tak dla badaczy jak i turystów, dla których przygotowano świetną infrastrukturę i szereg szlaków przybliżających historię stojącą za mijanymi niezwykłościami. Jednym z nich jest ścieżka geoturystyczna „Dawna Kopalnia Babina”. Tam, w sam środek kolorowych jeziorek was teraz wezmę.

Spacer wzdłuż ścieżki geoturystycznej „Dawna Kopalnia Babina” to masa widoków. Inie tylko.

Co znajdziemy w menu:

  • 5 km szlaku podstawowego z Łęknicy do Nowych Czapli, jak i dodatkowe 3 km po dawnej linii kolejowej Lubsko-Bad Muskau,
  • szlak co ważne dobrze przygotowany, idealnie nadający się do spaceru lub przejażdżki rowerem, przyjemny dla osób w każdym wieku,
  • mnóstwo zieleni i niekończące się lasy,
  • kilka kolorowych jeziorek, tablic z informacjami o ich powstaniu, oraz ław i wiat by odpocząć w ich pobliżu,
  • imponującą wieżę widokową gwarantującą widoki na jeziora, niekończące się lasy jak i sudeckie szczyty daleko na horyzoncie,
  • wstęp oczywiście bezpłatny a i parkingi znajdujące tak w Łęknicy jak i Nowych Czaplach.
Zielono mi!

Gdyby to ode mnie zależało szlak mógłby mieć i 20 km długości. Jego pokonanie to czysta przyjemność a wrażenia niezwykłe, choć nie zawsze z typu tych oczywiście przyjemnych.

Zaczęliśmy w Łęknicy, gdzie na starcie gości wita wielka brama. Na niej odwrócone żelazko i pyrlik, razem chyba najbardziej znany symbol górnictwa. Tuż obok dwa wózki kopalniane. Od razu wiemy, że jesteśmy w miejscu, na którym górnictwo odcisnęło swoje piętno.

No to idziemy.

Pierwsze dwa jeziorka pojawiają się po 10 minutach od wystartowania spod bramy, zaraz po pokonaniu lekkiego morenowego wzgórka. Ktoś bardzo sprytnie nazwał je… „Jedynką” oraz „Dwójką”. Oba turkusowe są zapowiedzią tego co czeka na całej ścieżce. Turkusowa barwa wody podpowiada, że w tym miejscu wydobywano iły, dalej przy kolejnych zbiornikach i odcieniach bardziej „gorących”, jak czerwień czy brązy do gry wejdzie węgiel brunatny.

„Jedynka”.
„Dwójka”.

Wszystkie jeziorka Babiny charakteryzują się za to dość niskim Ph przez co nie są zbytnio tak bogate w życie jak jeziora… hm naturalne. W dużej mierze to zasługa występującego w węglu brunatnym pirytu, siarczku żelaza. Powoli jednak, z każdym rokiem sytuacja kroczek po kroczku idzie ku lepszemu. Co więcej Babcine (babina po łużycku to babcia) kopalnie zamknięto jako ostatnie i dlatego powrót flory i fauny jest tak mało zauważalny – tymczasem na samej północy Łuku, w okolicach Tuplic gdzie kopalnie zamykano najwcześniej sytuacja odwraca się o 180 stopni: jeziora na powrót pełne są ryb, a i roślinność powoli znajduje dla siebie miejsce.

Niechaj te lilie są symbolem powracającego życia.

Zdecydowanie mniej optymistyczny klimat panuje przy kolejnych jeziorkach, „Miedzianym” oraz „Szpilkowym”, które często bywają nazywane „Martwymi”. Choć takimi nie są bo żyją tam choćby pluskwiaki czy algi. Dlatego nazwa bardziej nawiązuje do wystających z wody kikutów setek drzew. Dużo żelaza, niskie ph. Przejmujący widok.

Staw Miedziany.

Oba zbiorniki są pozostałościami po kopalniach podziemnych, zlikwidowanych na tak zwany „zawał”, czyli pozbywając się obudowy, zostawiając naturze resztę. Podobny widok skojarzyć się może choćby z kazachskim jeziorem Kaindy. Jednak polskie jeziorka wyglądają niczym świeżo po katastrofie, a azjatyckie choć również pełne dramatycznej historii sprawiają wrażenie wręcz precyzyjnie zaplanowanej instalacji.

Martwe Stawy.
Martwe Stawy.
Martwe Stawy.

Przy odrobinie szczęście w kolejnym punkcie można poczuć się jak na Islandii tudzież w Parku Yellowstone (odjąć zapach siarki). Źródełka wody żelazistej potrafią bulgotać i wypluwać wodę na kształt gejzerów, choć robią to oczywiście w skali DUŻO mniejszej. Warto poczekać na ten niewielki spektakl, nam jak na złość woda zrobiła psikusa i stała spokojnie kilka minut.

Źródła wody żelazistej.
Źródła wody żelazistej.

Największą atrakcję stanowi jednak kolejny jeziorko. „Afryka” swym kształtem przypomina jeden z największych kontynentów… o tym w każdym razie przekonują broszury i tablice informacyjne. Ja skojarzenie miałem również afrykańskie, ale bardziej szczegółowe: no ja widzę głowę słonia 😛

Jezioro „Afryka”.
Jezioro „Afryka”.
Jezioro „Afryka”.

To największy zbiornik po polskiej stronie Łuku. Z chyba najciekawszymi odcieniami wody: w zależności od pory dnia, pogody, miejsca z którego się patrzy są to czerwienie, róże, pomarańcze, czernie czy w końcu z odpowiedniej wysokości błękity. Do ego możliwość zejścia na sam brzeg by z kładek (i nie tylko) podziwiać niezwykłe ukształtowane przez erozję zwałowiska. Misternie pociosane przez wiatr i wodę hałdy robią olbrzymie wrażenie.

Erozja „afrykańska”.
Erozja „afrykańska”.
Erozja „afrykańska”.
Woda przybiera też tak ciemne barwy.

Ponad jeziorem wznosi się imponująca wieża widokowa. Ciekawa sama w sobie, niebrzydka a i dzięki dwóm tarasom, na 14 i 24 metrach pozwala wzrokiem objąć całkiem niezłą połać ziemi. Z tego miejsca „Afryka” kształtem już bardziej przypomina rzeczony kontynent, po horyzont ciągną się lasy a daleko majaczą sudeckie szczyty. Jest też elektrownia w Boxbergu. No piękny to widok!

Wieża widokowa przy jeziorze „Afryka”.
Wieża widokowa przy jeziorze „Afryka”.
Elektrownia w Boxbergu.
„Afryka” a ponad nią morza lasów.
Jedna z platform widokowych.

Tuptając dalej w stronę Nowych Czapli mija się jeszcze dwa ciekawe jeziorka. Pierwsze „Blauza” jest zazwyczaj błękitne choć od ogromu liściastych drzew odbijających się w wodzie wyglądało na turkusowe. Drugie jest zielono-żelazisto brązowawe a w jego pobliżu jakby się poszwendać da się znaleźć pozostałości po wejściu do podziemnej kopalni.

Upadowa VIa.
Hej ho, hej ho do Nowych Czapli by się szło!
„Blauza”

Ścieżka kończy się (lub zaczyna tak po prawdzie) w Nowych Czaplach, niewielkiej wsi, która za czasów kopalnianych była zdecydowanie bardziej hm rozwijającą się. Znaleźć tam można było hutę szkła czy elektrownię, dochodziła tam kolej, której „cieniem” można spacerem dojść z powrotem do Łęknicy. Dziś wieś jest spokojnym i raczej urokliwym miejscem, a o silnym związkach z górnictwem przypomina główna ulica nie bez przyczyny nosząca nazwę Kopalniana. Jedynie mały zgrzyt spotkał nas ze strony jegomości pijących piwko w parku, którym wybitnie nie podobało się, że robię zdjęcia…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nowe Czaple

Linia kolejowa Lubsko-Mużaków otwarta została na przełomie XIX i XX wieku i jej kariera (taka na całej długości) nie potrwała za długo. Koniec II Wojny Światowej był jednocześnie końcem połączenia za Nysę Łużycką a w latach 80. i 90. zawieszono pozostałe odcinki. Dziś po torach nie ma już śladu a w ich miejscu jest ścieżka pieszo-rowerowa prowadząca prosto do Łęknicy. Gdzie, co mnie zaskoczyło trafiliśmy na dworzec w całkiem dobrym stanie. Budynek nie podzielił marnego losu wielu sobie podobnych dzięki temu, że zawsze znalazło się dlań zastosowanie – dziś np. mieści się tam skład budowlany. Zresztą w całkiem niezłym stanie tuż obok zobaczycie również dawną przy dworcową restaurację Roberta Freudenberga.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawna linia kolejowa do Łęknicy.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawna restauracja dworcowa.

I tak też zakończył się nasz szalony, przyśpieszony spacer po niezwykłej dość okolicy. Zamknęliśmy się w 20 kilometrach z buta a łazęga uświadomiła nam, że:

  • Łuk Mużakowa to miejsce niebanalne i chyba jedyne w swoim rodzaju,
  • każdy powinien choć raz się tam pojawić i jako minimum zobaczyć to co my,
  • najlepiej zaopatrzyć się w rower pozwalający na dużo większą swobodę, mobilność no i ogarnięcie wielu więcej rzeczy po prostu, wiadomka,
  • to idealne miejsce na rodzinny wypad i najlepiej nie ograniczać się do dnia a przeznaczyć nań cały weekend,
  • coś dla siebie znajdzie miłośnik historii, przyrody, pięknych widoków, spokoju na łonie natury,
  • ogrody angielskie są fajniejsze od francuskich (sorry),
  • a lubuskie nie gęsi i swoje kolorowe jeziorka mają. A i tak wciąż rudawskie w świadomości ogólnej pierwsze do głowy przychodzą kiedy mowa o podobnych dziełach człowieka i natury.

No, to by było chyba na tyle. Trzymajcie się!

8 myśli na temat “Łuk Mużakowa. Niezwykły zakątek polsko-niemieckiego pogranicza podlany sosem UNESCO. Zwiedzanie i atrakcje!

  1. Urodziny dziecka w zamku trochę mnie „wytrąciły z pantałyku”, serio ktoś wpadł na taki pomysł??? Ale przestrzeń piękna i rozległa, można wędrować wieku, myślę, jak to poskładać, żeby dzieci nie pogubić, a jednak coś zobaczyć… Dzięki za wpis i zdjęcia, przekonują do zwiedzania.

    Polubienie

  2. Świetnie przedstawiona historia i miejsce. Zostałam zaineresowana na tyle że wiem gdzie pojadę wiosną. Dzięki za przybliżenie tego wyjątkowego miejsca. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Przesuper! Cieszę się, że się spodobało bo wydaje mi się, że choć Łuk Mużakowa kapitalnym miejscem jest to wciąż jest też zbyt mały 🙂 I taki mały kamyczek choć dokładam.

      Polubienie

  3. Ciekawe miejsce. Ja się o nim dowiedziałem chyba dopiero w zeszłym roku, ale od razu wpisałem na listę do odwiedzenia. Jeszcze jestem na etapie planowania trasy do pokonania, ale temat u mnie aktualny. Myślę nad opcją dwudniową z rowerem, by móc więcej zobaczyć.

    Te jeziora robią wrażenie. Dużo większe niż rudawskie.

    Polubienie

    1. O tak, zdecydowanie dwa (a nawet trzy) dni idealnie pasują, tak by jeszcze głębiej po niemieckiej stronie zobaczyć co nieco. I też racja, rudawskie jeziorka są fajne, ale tutaj jest naprawdę ich ogrom i większa róznorodność.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.