Iłowa, piękna i zaskakująca. Pałac oraz niezwykłe orientalne ogrody.

Ten pomysł pojawił się w naszych głowach trochę niespodziewanie, kiedy już w Żarach zaczęliśmy rozglądać się za opcjami awaryjnymi na wypadek deszczu. A tego jak się okazało nie brakowało. I dobrze, inaczej nigdy byśmy do Iłowej nie trafili. Miasto, o którym wcześniej nie słyszeliśmy i nie braliśmy go pod uwagę podczas planowania urlopu zaskoczyło wielce: pałacem, folwarcznymi zabudowaniami i pionierskimi jak na swoje czasy ogrodami orientalnymi sygnowanymi nazwiskiem Hochberg. Tak, z tych Hochbergów. Po kolei jednak.

Pałac w Iłowej oraz otaczające ogrody. Wciąż mało znana perełka lubuskiego.

Iłowa to niewielkie miasto oddalone od Żar o zaledwie 15 kilometrów. Miasteczko o historii długiej, niekiedy burzliwej, ale i wciągającej. Jej początki jeszcze jako osady wiążą się jak to zazwyczaj bywało z położeniem na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. Ciekawsze są za to były zapiski z ksiąg dawnych, z których wywnioskować można było to, że to w miejscowych lasach przed tysiącem lat Otton III miał spotkać się z Bolesławem Chrobrym by wspólnie udać się do Gniezna na sławetny Zjazd. Cóż, do dziś Iłowa „przepycha” się z Iławą (dzielnicą niedalekiej Szprotawy) i choć wedle badań bardziej prawdopodobnym wydaje się, że to ta druga jest słynną Ilvą z kronik, to stuprocentowej pewności nie ma.

Szachulcowe budynki są ozdobą przypałacowych włości.

Osada, później miasto, nie-miasto i ponownie miasto (a tak, na 120 lat Iłowej odebrano prawa miejskie) na kartach historii pojawia się podczas najazdu Mongołów, wspomina się o zatargu z łużycką Ligą Sześciu Miast i zniszczeniu średniowiecznego zamku, o pomocy ewangelikom z ościennych księstw podczas XVII wiecznych zawieruch religijnych. Jest też dużo mroczny epizod z czasów II Wojny Światowej kiedy to zlokalizowano tam jedną z filii obozu Gross-Rosen… Tak, to jedno z tych niepozornych a niezwykle ciekawych miejsc.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zwykły budynek pomyślałaby większość z nas. I w sumie prawda, tyle tylko, że na karku ma przeszło 250 lat! A to już coś.

Nas najbardziej zaciekawił jednak pałac, którego historia jest nieznacznie dłuższa od miastowości Iłowej. Posiadłość oraz imponujący park od stacji PKP (w 15 minut dojedziecie z Żar) oddalona jest o raptem 300-400 metrów.

IŁOWA: PAŁAC I FOLWARK

Początki iłowskiego pałacu sięgają XVII wieku i rodziny co się zwała Schellendorf. Jeśli oni wam nic nie mówią to następujący po nich Promnitzowie już zdecydowanie bardziej powinni być wam znani. Ówcześni właściciele Żar przyczynili się do rozwoju miasta, zadbali też o posiadłość rozbudowując ją o część barokową, zakładając wokół ogrody, francuski oraz angielski.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Iłowej.

Jednak dopiero przełom XIX i XX wieku przyniósł pałacowi – a raczej jego otoczeniu – właściciela, który tchnął weń nowego ducha. Friedrich von Hochberg okazał się dla Iłowej kimś pokroju księcia Pucklera dla Mużakowa.

Persona to wielce ciekawa. Za młodu chorujący na gruźlicę kości. Z powodu choroby dużą część swej młodości spędził w specjalnie wybudowanej willi pod Florencją, a rodzinne posiadłości na Śląsku odwiedzał tylko latem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
W pałacu mieści się dziś Zespół Szkół Ponadpodtswowych.

Życie przykutego do wózka Hochberga odmienił pochodzący z Galicji lekarz Alexander Marmorek, którego badania nad surowicą odmieniły zresztą losy wielu więcej osób. Ozdrowiały arystokrata zaczął nadrabiać stracony czas, dalekie podróże stały się jedną z jego pasji a ich zwieńczeniem było objęcie posady ambasadora Rzeszy w Japonii. Zachłyśnięty azjatycką naturą i kulturą wrócił do Europy gdzie uchodził za jednego z największych znawców orientu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Orientalne inspiracje da się zauważyć na każdym niemal kroku.

W Iłowej Hochberg zjawił się z początkiem XX wieku i od razu wziął się za przearanżowanie pałacu. Z zewnątrz barokowej bryle nadano jej neo-inkarnację podczas gdy wnętrza przeszły solidny secesyjny lifting, stając się pięknym tłem dla biblioteki oraz bogatych zbiorów hrabiego. Co więcej w najwyższej wieży urządził dość amatorskie obserwatorium astronomiczne. Niestety nie wszystko dotrwało naszych czasów – odpowiedzią na pytanie „dlaczego?” jest oczywiście czas II Wojny Światowej, lata zaraz po konflikcie i szaber. Szczęściem w latach 50 XX w pałacu ulokowano szkołę i to najpewniej uratowało go od pełnej katastrofy. Ocalony i zrewitalizowany edukacyjne funkcje pełni zresztą do dziś – mieści się tam Zespół Szkół Ponadpodstawowych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Skrzydło pałacu powstałe za czasów Promnitzów.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wody Małej Czernej zręcznie opływają pałac.
Wnętrza pałacu za czasów hrabiego Hochberga.
Wnętrza pałacu za czasów hrabiego Hochberga. Fot. polska.org.pl

Problem miałem z ustaleniem proweniencji imponujących zabudowań folwarcznych, przypisywanych tak Promnitzom jak i hrabiemu Hochbergowi. Ich piękny, szachulcowy charakter jako żywo przywodzi na myśl stadninę koni z Zamku Książ. Idąc tym tropem byłbym skory przyznać rację opcji drugiej (rodzinnego poczucia estetyki nie oszukasz), ale o Promnitzach jako fundatorach wspomina konserwator zabytków i to raczej jemu powinniśmy zaufać. W budynku dawnej stajni mieści się dziś iłowska biblioteka. Choć nie tylko biblioteka bo to po prostu kulturalne serce miasteczka. To ten piękny budynek, na który traficie idąc/jadąc ulicą Żagańską.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Biblioteka Kultury w Iłowej
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Biblioteka Kultury w Iłowej
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jeden z budynków dawnego folwarku.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jeden z budynków dawnego folwarku.

IŁOWA: PARK DWORSKI, OGRÓD JAPOŃSKI I CHIŃSKI

Ekscentryczny szwagier księżnej Daisy nie dość, że ukończył przebudowę samej posiadłości to z wielkim impetem wziął się za aranżację ogrodów w olbrzymim przypałacowym parku. A jako wielbiciel orientu nie bał się wprowadzać w życie rozwiązań „przywiezionych” z Japonii czy Chin. I co tu dużo mówić: IŁOWSKI OGRÓD JAPOŃSKI JEST TWOREM WYJĄTKOWO WYJĄTKOWYM! A chiński też jest niezgorszy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Brama przy wyjściu z ogrodu japońskiego.

Hrabia wespół zespół z szanowanymi ogrodnikami Anlaufem i Erntelem stworzył ogród oparty na japońskich wzorcach. Sprowadził wiele egzotycznych roślin, na niewielkim stawie charakterystycznymi mostkami połączył kilka wysepek, ozdobił je równie charakterystycznymi latarniami, wybudował również herbaciarnię. Ta i kilka innych pierwotnych elementów ogrodu nie dotrwało jednak naszych czasów, a szkoda bo z pewnością dodałyby mu uroku. Znajdziecie tam też niemałe ilości rododendronów, dlatego pamiętajcie, przyjazd warto zaplanować na wiosnę kiedy kwiaty pięknie kwitną.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Iłowski ogród japoński był pierwszym takim na terenie dzisiejszej Polski.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wysepki z latarniami na stawie w ogrodzie japońskim.

Imponujący ogród był de facto pierwszym takim na ziemiach Polski (patrząc na dzisiejszą mapę oczywiście). Można wręcz powiedzieć, że Iłowa była poligonem doświadczalnym przed chyba największym przedsięwzięciem hrabiego, wrocławskim ogrodem japońskim stworzonym na potrzeby Wystawy Światowej 1913 roku. Tak tak, wielki wrocławski ogród to również dzieło wyobraźni Hochberga, wspomaganego tam przez Japończyka Mankichi Arai. I to niezaprzeczalnie jest rzecz, o której warto pamiętać: Iłowa była przed Wrocławiem 🙂 Ba, nie jestem pewien, ale ogród był też chyba pierwszy w całej Europie. (Jeśli wiecie, że tak nie jest, to dajcie znać).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wysepki stworzono na Małej Czernej.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nie może zabraknąć i latarni.

I choć japoński ogród w Iłowej ma większą wartość historyczną… to większe wrażenie zrobiły na mnie bramy księżycowe z ogrodu chińskiego. Nie będę tu udawał eksperta od tego typu ogrodów i oceniał czy układ kwiatów i fontann jest zgodny z zasadami feng-shui a półkoliste, zaokrąglone kształty ceglanych bram księżycowych są… no odpowiednio zaokrąglone. Wierzę, że są w końcu Hochberg znał się na rzeczy. Najważniejsze jest jednak to, że ten fragment robi kapitalne wrażenie na odwiedzających a deszczowa aura, która nam towarzyszyły tylko polepszyła efekt.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ogród chiński i piękne dość bramy księżycowe.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ogród chiński i piękne dość bramy księżycowe.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ogród chiński i piękne dość bramy księżycowe.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ogród chiński i piękne dość bramy księżycowe.

Kropką nad I niechaj będzie „Mostek Miłości” zwieńczony pagodą, wznoszący się nad ulicą Ogrodową. Jego historia jest dużo bardziej praktyczna aniżeli romantyczna – otóż jest on konsekwencją sporu Hochberga z rodziną przemysłowca Winklera, do którego owa ulica należała i z jakiegoś powodu miał on zadrę z hrabią, zabraniając mu przekraczania jej. No i takim sposobem by nie robić problemu powstał mostek nad ulicą „przeskakujący” i konflikt niejako kończący (choć nie, obaj panowie długo się procesowali w sprawie drogi). Inna rzecz, że wedle legendy nazwa samego mostu pochodzić może od… hm, drugiej żony hrabiego, skorej do nawiązywania wielu zażyłych kontaktów z młodszymi od męża panami i to na mostku na jednej z takich schadzek miano ją przyłapać 😛

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mostek Miłości.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mostek Miłości.

Oba ogrody po II Wojnie Światowej straciły trochę ze swego uroku jednak rewitalizacja sprzed 9 lat na powrót przywróciła sporą tego uroku część. Dlatego jak tylko będziecie w okolicy to wpadajcie choćby na chwilę i zobaczcie to piękne miejsce.

Z chęcią do Iłowej powrócę gdyż ponieważ reszty miasteczka nie zdołaliśmy zwiedzić, deszcz rozpadał się niemiłosiernie i bałem się o kondycję aparatu a i nie chciałem wybitnie sprawdzać granic możliwości kurtki i parasola, który dość mocno na wietrze wycierpiał. A z pewnością jest po co wracać, ot choćby by rzucić dokładniej okiem na wielką mozaikę na ścianie jednego z budynków czy zajrzeć do kościoła, szczególnego ze względu na jedyne w województwie organy z Rückpositivem.

Słówko podsumowania:

  • Iłowa okazuje się być świetnym pomysłem na urozmaicenie podróży po województwie lubuskim,
  • w 15 minut dostaniecie się tam pociągiem z Żar, autem bez problemu dojedziecie z Żagania drogą 296,
  • choć raczej nadaje się na „miejsce po drodze” niż główny cel wycieczki,
  • to piękne miejsce a i tło historyczne jest niebanalne,
  • mamy tu do czynienia z pierwszym na polskich ziemiach ogrodem japońskim,
  • pałac na co dzień z tego co wiem niestety nie jest udostępniony do zwiedzania (choć samo wejście i spacer po korytarzach chyba tak – my byliśmy poza rokiem szkolnym i było zamknięte), ale sądzę że kontaktując się zawczasu bądź że szkołą, bądź z Biblioteką Kultury w Iłowej/informacją turystyczną w Żarach można się umówić na dokładniejsze zwiedzanie,

273024390_1431424037269776_46803170077415664_n

Lubię odkrywać takie perełki 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.