Taki tam pomysł na weekend z TLK

Wielkimi krokami zbliża się długi majowy weekend. Przy dobrych wiatrach można ugrać od 5 do nawet 9 dni wolnego! O tak długich przypadkach pisał nie będę, ale podzielę się z Wami wpomnieniem i pomysłem z zeszłego roku, czyli weekendem z TLK 🙂

To o czym zaraz napiszę to w sumie wiedza nie tak tajemna i tak po prawdzie wykorzystać można ją nie tylko w przedłużone ale i zwykłe weekendy. O co chodzi? Oczywiście o bilet weekendowy TLK czyli takie fajne ustrojstwo, które pozwala nam na nieogrniczoną ilość przejazdów pociągami TLK „od godziny 19:00 dnia roboczego poprzedzającego dzień wolny od pracy do godziny 6:00 pierwszego dnia roboczego następującego po dniach wolnych” – czyli po polsku zazwyczaj od piątku do poniedziałku, ale w przypadku świąt różnie to wygląda.

W każdym razie, rok temu tuż przed 1 maja wybitnie mocno dręczyła mnie myśl: morze czy góry? Jak łatwo można się domyślić z pomocą przyszedł owy bilet i teraz nadszedł czas na rozrachunek z tym pomysłem: było warto czy nie?

Wszystko oczywiście załatwiłem na ostatnią chwilę. W środę-czwartek jeszcze wybór tras, szybkie sprawdzenie co, gdzie i jak i dopiero wraz z rozpoczęciem weekendu decyzja podjęta:

  • wieczorem w piątek pociąg nocny do Łeby,
  • tam cały dzień, Słowiński Park Narodowy, Wyrzutnia rakiet, Wydmy i kilka kilometrów na morzem,
  • wieczorem pociąg do Wrocka a dalej Szklarskiej Poręby,
  • a tam klasycznie przez Szrenicę, Łabski Szczyt do Śnieżnych Kotłów,
  • wieczorem powrót do Leszna i w poniedziałek w ramach odpoczynku grill nad jeziorem…

I jakkolwiek weekend ten niewątpliwie się udał, to jego plusy z pewnej perspektywy – paradoksalnie – można uznać i za minusy. No, ale po kolei.

PART 1 – ŁEBA

Pociąg do Łeby był ku mojej uciesze bezpośredni, zero przesiadek, cacy. W środku tłumów brak i dość ‚wygodnie’ można się było rozłożyć na 3 miejscach. Nad morzem byłem już o 8 rano, gdzie nie czekając chwili wyczaiłem czerwony szlak prowadzący do Słowińskiego Parku Narodowego.

Do przejścia jest 7-8 kilometrów. Najpierw trzeba przemęczyć krótki kawałek chodnikiem, który towarzyszy nam do Rąbki, gdzie możemy zatrzymać się w jednej z filli Parku Narodowego; albo wejść na dość nową wieżę widokową z której możemy podziwiać ogrom jeziora Łabsko. Wieża oczywiście próbowała zrobić mnie (w sumie nas bo jeszcze jedna rodzinka mi towrzyszyła) w konia i by się do niej dostać trzeba było mocno okrążyć bramkę, która była po prostu zamknięta.

DSCF0698.jpg
Łebskie lasy!

Dalej wędrujemy pięknymi, wciąż zieleniejącymi lasami, z jednej strony graniczącymi z jeziorem, z drugiej z wydmami, które raz po raz przebijają się przez ścianę drzew. Równe 3 kilometry dalej znajduje się Muzeum Wyrzutni Rakiet (wstęp. 14 zł).

Takie fajne miejsce, które swego czasu w latach 60 XX wieku służyło za eksperymentalny ośrodek polskiego programu rakietowego – to tam przeprowadzano testy zaawansowanych rakiet meteorologicznych czy też skonstruowano wyrzutnię W-120, która była w stanie wynieść w kosmos polską rakietę Meteor-2K. Wcześniej, w  czasie II Wojny Światowej również Niemcy prowadzili tutaj rakietowe eksperymenty nad niesławnymi pociskami dalekiego zasięgu V-4

DSCF0729.jpg
Grande wydmy ponad drzewami!

Na terenie muzeum znajduje się kolejna wieża widokowa, z której pierwszy raz możemy ujrzeć potęgę niedalekich wydm, piasek wybija się ponad korony wielu drzew, to mówi samo za siebie.

Widząc te cuda, ostatnie 2 kilometry pokonuje się niemal tak szybko, że „melexy” z niemieckimi turystami zostawia się za sobą. A potem… potem wychodzimy na pustynię 🙂 Wysokie na 40 metrów ruchome wydmy to zjawisko dość unikatowe dla naszego regionu, pustynne krajobrazy kształtowane przez wiatr i słońce działają na wyobraźnię… no przynajmniej moją, czyli osoby która na prawdziwej pustynii nigdy nie była 😉

Do Łeby warto wrócić już wzdłuż morza – raz, że słonko (jeśli świeci ;)) przyjemnie grzeje i nawet majowa woda nie wydaje się tak zimna; dwa to po prostu piękny kawałek wybrzeża! No i przede wszystkim, była sobota długiego weekendu a ludzi brak, żadnych milionów jak w innych popularnych miejscach, można było odetchnąć.

Reszta dnia, standardowo, w Łebie kręcenie się po mieście, oglądanie powracających kutrów wokół których tańczyło dziesiątki mew, rybka z Łebskim piwem, popołudniowy powrót na plażę gdzie pojawił się już mocny wiatr a kitesurfingowcy szaleli na falach. Pociąg do Wrocka ruszał około 20, kolejna nocka w pociągu? Czemu nie.

DSCF0825.jpg
Popołudniem morze należało do kitesurfingowców

PART 2 – SZKLARSKA PORĘBA

Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności w pociągach znowu pustka. W samej Szklarskiej już jednak nie 🙂 Krajobraz również zgoła inny. Nad morze wiosna w pełni, w górach zima – patrząc na to co dzieje się w tym roku to i nad morzem i w górach może być biało 😉

Plan dnia klasyczny do bólu: kawałkiem Głównego Szlaku Sudeckiego przez Szrenicę po Śnieżne Kotły, moja ulubiona trasa 🙂

To taka piękna, niewymagająca 10 kilometrowa wędrówka wzdłuż samych zachodnio-Karkonoskich celebrytów. Na wysokości Kamieńczyka cały czas wiosna, śniegu brak, była za to 100 metrowa kolejka – pod wodospadem byłem nie raz więc nie było sensu czekać.

DSCF0851
A paręnaście minut w górę już zima 🙂

Z każdym metrem zieleni coraz mniej, do gry wchodzi biel. Śniegu przybywało powoli, na wysokości Hali Szrenickiej były jeszcze tylko niewielkie jego wyspy, kamienna droga powyżej jeszcze sucha. Tam też temperatury wskakują w opcje „zima”, kurtka idzie w ruch.

DSCF0867
Idę, albo nie idę!

Nad morzem pogoda była przednia a ludzi brak, w górach posępne chmury i tłumy, taki paradoks. No nic, po minięciu Szrenicy i Trzech Świnek łakomie korzystam ze zmiany trasy i Mokrą Ścieżką podchodzę pod Schronisko pod Łabskim Szczytem, rzadko korzystam z tej drogi, ale wtedy dała chwilę ciszy.

Po schroniskiem już warunki wybitnie zimowe, śniegu po kostki i więcej, kosodrzewina ledwo przebijała się spod białego puchu. Było wspaniale! Ostatni kawałek pod Śnieżne Kotły widokowy jak zawsze, nawet w pochmurny dzień Szrenica majacząca na horyzonice robiła dzień.

DSCF0895.jpg
Ku Kotłom marsz!

Wzdłuż Kotłów olbrzymie nawisy śniegu, był maj i ich koniec był tylko kwestią czasu, ale wrażenie robiły. Cel osiągnąłem, ale nie było sensu jeszcze wracać. Dlatego też korzystając z tony możliwych rozgałęzień podskoczyłem do sąsiadów w południa. Po czeskiej stronie granicy śniegu zdawało się być jeszcze więcej – takie Źródło Łaby, gdyby nie skrzyżowanie szlaków i masa drogowskazów informujących gdzie co jest to możnaby spokojnie przegapić. Żeby nie wracać tą samą trasą (powiedzmy) kawałek po czeskiej stronie warto przedraptać do Voseckiej Boudy, gdzie zimny Gambrinus z beczki to ambrozja 😉 Potem zejście do miasta było już tylko formalnością…

Tak bardzo pokróce wyglądał ten weekend, o 18.20 już siedziałem w pociągu do Leszna, wykończony dość, ale i zadowolony!

TAK, trzeba przyznać że udało się, choć jeśli się dłużej zastanowić to wszystkie plusy można łatwo podciągnąć pod miano minusów (paradoksalnie) no bo tak:

+ w jeden weekend był człowiek tak nad morzem jak i w górach,

– mimo wszystko tylko po jednym dniu w każdym miejscu, tak więc MOCNO nie można było poczuć żadnego z nich i np. uderzyć na Rowokół nad morzem,

+ jednak w cenie biletu kolejowego były dwa darmowe noclegi,

– jakkolwiek ich komfort daleki był od ideału,

+ NO DOBRA, mimo wszystko ja wykorzystałem bilet typowo weekendowo i w opcji MAJOWEJ daje on dużo więcej możliwości niwelując pierwszego minusa oraz dając szansę na przynajmniej jeden normalny nocleg… choć oczywiście wcale tak być nie musi 😉 

+ do tego cena całego wypadu w opcji weekend to 79 zł* +14 zł za Muzeum i jedzonko po drodze – chyba naprawdę mogę powiedzieć, że to nieźle 😉

* – w tym roku już 81 zł.

Wiadomo, że pogoda to zupełnie inna para kaloszy no, ale trzeba mieć nadzieję, że do maja wszystko się unormuje i każdy będzie mieć taki weekend na jaki zasługuje 😉 A Wy? Macie podobne przygody w weekendowymi podróżami PKP?


ALTERNATYWA Z POLREGIO

POLREGIO czyli nikt inny jak Przewozy Regionalne w nowym wcieleniu oferują coś więcej:

„Majówka z POLREGIO” to oferta nadzwyczaj ciekawa – to PRZEDŁUŻONY bilet turystyczny normalnie oferowany przez  tego przewoźnika. Najciekawsze i najlepsze jest to, że biltet Majówkowy ważny będzie bagatela prawie 10 dni: od 29 kwietnia do 8 maja!

Jego kosz to 49 zł dla osób poniżej 26 roku życia oraz 95 zł dla pozostałych, trzeba jednak pamiętać, że oferta tyczy się tylko pociągów REGIO czyli w Kolejach Dolnośląskich czy Wielkopolskich honorowana nie będzie. Mimo to jest to nadzwyczaj ciekawa rzecz 🙂

3 myśli na temat “Taki tam pomysł na weekend z TLK

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.