Góry i pagórki: Wiosennie w Rudawach i Górach Kaczawskich

Na początku była idea: krokusy w Chochołowskiej. Szybko jednak przyszło opamiętanie i refleksja: kurza twarz, pół Polski pewnie się tam pojawi, wymyślamy coś innego. I tak w przeciągu naprawdę kilku chwil krok po kroku zastępczy pomysł małego wypadu na Różankę w Górach Ołowianych przeistoczył się w wypad z noclegiem w PTTK Szwajcarka zakończony wejściem na Skalnik i dużo więcej 🙂

DZIEŃ PIERWSZY

Jak wszyscy wiedzą, na Polanie Chochołowskiej w ten weekend pojawiło się przeszło 60 tysięcy turystów! Nasza alternatywna destynacja mogła pochwalić się tłumami zdecydowanie mniejszymi, że wspomnę całe 10 osób przy wejściu i zejściu z najwyższego szczytu pasma. Sam pomysł wejścia na Skalnik pojawił się już na miejscu, niejako przypadkiem.

DSCF8015.jpg
PTTK Szwajcarka, cała w drewnie.

Pod Szwajcarką byliśmy w południe, pogoda dopisywała a naszym oczom ukazała się tablica z czasem Skalnik, 2h30min. Dużo nie musieliśmy kalkulować by podjąć decyzję: idziemy! Uznaliśmy, że Góry Ołowiane odłożymy na drugi dzień.

Droga do Skalnika wydaje się prosta, żółty szlak biegnie przez Karpniki, lasem i polami do Gruszkowa skąd finalne podejście pod Małą Ostrą prowadzi już tylko gęstym lasem.  Niby proste, ale i tak po drodzę przytrafiła nam się nieoczekiwana zmiana kursu 😉

DSCF8025.jpg
Śnieżka rzuca cień na Karpniki.

Zejściu ze schroniska do Karpnik towarzyszy niezwykle majestatyczny obraz Karkonoszy.  Choć od ostatniej wizyty w tych okolicach minął tylko tydzień ubytek śniegu na Śnieżce był bardzo widoczny.

DSCF8031.jpg
Ewangelicki kosciół, kolejny z budynków w szerokiej okolicy, który nie przetrwał XX wieku.

We wsi minęliśmy ruiny ewangelickiego kościoła i ruszyliśmy wzdłuż asfaltowej drogi żółtym szlakiem rowerowym – nigdzie nie było widać odbicia żółtym pieszym, dlatego postanowiliśmy zaufać asfaltowi i razem z nim dotrzeć do kolejnego punktu, Gruszkowa. Słońce grzało jak szalone, Sokoliki powoli zostawały za plecami.

DSCF8039.jpg

Teren powoli szedł ku górze. W Gruszkowie dogonił nas żółty szlak pieszy, pojawiło się kilka zabytkowych przysłupowo-ryglowych domostw po czym szlak odbił w piękny mocno już zielony las… no, ok z początku jeszcze nie zielony, ale las.

DSCF8046.jpg
Momentami znaki rozrzucono co setki metrów, kiedy indziej na co drugim drzewie.

Droga na szczyt jest dobrze oznakowana, momentami wręcz za dobrze, na co drugim drzewie widnieją biało-żółto-białe znaki. Zieleń świerków działała kojąco, w końcu też minęliśmy pierwszych wędrowców.

DSCF8050.jpg
Droga idzie w górę!

W pewnym momencie stała się rzecz, której się nie spodziewaliśmy – weszliśmy na asfalt. Towarzyszył on nam naprawdę długi kawałek i stanowił dość spory dysonans dla zielonego otoczenia. Co kilkaset metrów trafiamy na stare pruskie kamienie przydrożne, mocno nadszarpnięte przez czas – ongiś stanowiły one swego rodzaju drogowskazy. Kaminie towarzyszą nam do Kamiennej Ławki, miejsca w którym można odpocząć przed końcowym atakiem na szczyt.

Ruch staje się większy, mijamy kolejne osoby, czuć że szczyt jest już blisko. Kiedy naszym oczom ukazuje się kamień pamiątkowy poświęcony harcmistrzowi Januszowi „Blademu” Boisse wiemy, że Mała Ostra jest tuż obok.

DSCF8071.jpg

Najwyżej położona skała w Rudawach to bardzo wdzięczne miejsce widokowe. Całe pasmo, Karkonosze, duża część Kotliny Jeleniogórkiej są jak na wyciągnięcie ręki. Z granitowych skał zabezpieczonych barierkami rozpościera się również widok na najwyższy, wypłaszczony szczyt całych gór, jak i gołoborza na jego stoku.

DSCF8072.jpg
Widoki z Małej Ostrej.

Do Skalnika pozostaje jeszcze kilka minut lasem niebieskim szlakiem. Wśród kolejnych świerków trafiamy na schowaną w cieniu ostatnią wysepkę śniegu – nie wiem czy to ‚wina’ wysokiej temperatury tego dnia, ale wydał się on nadzwyczaj zimny. Tabliczka informująca o osiągnięciu szczytu pojawia się nagle, ale raczej nie da się jej nie zauważyć.

W drodze powrotnej wybieramy już odpowiedni szlak żółty, w Gruszkowie oznaczenia są jak należy. Idąc wśród pól u stóp Płonicy rozkoszujemy się panoramą sporej części Rudaw – od Sokolików, przez Wołka po niedawno odwiedzony Skalnik, a wszystko skąpane w późnopopołudniowym słońcu.

Kiedy dochodzimy do Karpnik, nasze żołądki mówią: dość, albo coś zjecie albo wpierdul! Nadziei wielkich jednak nie mamy i wtedy dzieje się cud a na imię ma Karioka Bar! Jakże wielce byliśmy radzi – nie dość, że zestaw pstrąga nie obciążał mocno portfela to jakościowo było to NIEBO W GĘBIE. Naprawdę, z miejsca bar ten trafił do obowiązkowego punktu podczas kolejnych odwiedzin!

DSCF8152.jpg
Pstrąg w Barze Karioka, cuda!

Do zachodu słońca pozostawało jeszcze trochę czasu dlatego powoli pokonaliśmy kawałek do Szwajcarki a stamtąd jeszcze powolniejszym krokiem ruszyliśmy na Krzyżną Górę. Pech chciał, że zaczęła mnie wtedy naparzać głowa!

Po wczłapaniu się na szczyt usiedliśmy pod krzyżem i rozpoczeliśmy oczekiwanie na zachód słońca. Wiatr wiał jak potłuczony, rękawiczki i czapka spełniły swoje role. Poniewierani przez kolejne podmuchy podziwialiśmy jednak powolny spektakł światła. Ból głowy jednak nie przechodził przez co po powrocie do Schroniska szybko poległem.

DZIEŃ DRUGI

Łapetyna przestała boleć, świeciło słońce, niedziela zapowiadała się przednio. Po szybkiej jajecznicy i porządnej kawie pożegnaliśmy się z gospodarzami i ruszyliśmy w stronę Trzcińska. Przy rozejściu pod Krzyżną wdrapaliśmy się na Husyckie Skały i zaczęliśmy się zastanawiać w jaki sposób husyci, od których skały wzięły nazwę, zdołali na nie wjechać – naprawdę pełen szacun (niezależnie od ich końca ;)).

Wieś zdawała się jeszcze spać, jedynie przejeżdżający pociąg zakłócał ciszę. Szybko dotarliśmy do torów i niedługo po ich pokonaniu włączył mi się karkoskręt – im dalej od Sokolików tym bardziej z horyzontu wyłaniały się Karkonosze, jeszcze w sporej części białe, mocno kontrastujące z kolorowymi polami.

DSCF8206.jpg
Rudawy janowickie i Karkonosze, piękna para.

Wokół moc kwiatów, wiosna szybko się zadomawiała. Idąc tak w stronę Radomierza usłyszeliśmy nagle hałas – ni z tąd ni z owąd z lasu wyjechały dwa pojazdy niczym z Mad Maxa i przemknęły obok nas buchając nam w twarze gęstymi oparami. Zderzenie z nimi mogłoby się zakończyć bardzo nieprzyjemnie.

We wsi byliśmy po godzinie, ludzie powoli szykowali się do wizyty w kościele na którego wieży otwarto taras widokowy. Po szybkich zakupach strategiczno-chmielowych odnaleźliśmy szlak czarny, który miał nas zaprowadzić w Góry Ołowiane. Nim jednak zdołaliśmy się rozpędzić dostaliśmy propozycję… udania się do Jeleniej Góry na wielkie spotkanie Watch Tower Society! Asertywnie odmówiliśmy 😀

DSCF8232.jpg

Szlak czarny przez chwilę wije się jeszcze przez Radomierz, po dłuższym fragmencie jednak zakręca w prawo i zaczyna wznosić się na szeroki szczyt. Na polnej drodze otwiera się wspaniała panorama Gór Kaczawskich, zza górującego nad okolicą Dudziarza wyłaniają się charakterystyczne kształty Góry Połom czy masyw Miłka.

DSCF8223.jpg
Charakterny Połom.

Góry Kaczawskie zdają się być jeszcze bardziej spokojne i niekomercyjne niż Rudawy Janowickie. Pofalowany, łagodny teren ciągnie się na przestrzeni wielu kilometrów, my dalej ruszamy ku lasom. Na ich granicy, przy niewielkich wiatach można zatrzymać się na mały biwak – o niedawnym ognisku świadczą spopielone drwa… i walające się wszędzie butelki 😦

DSCF8233.jpg
No cóż…

Nie zatrzymujemy się na długo i zaraz po wejściu w las zauważam skalną formację wybijającą się ponad szczyty drzew – to Różanka. Niegdyś znajdowała tam się wieża widokowa Rosengarten, z której rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok. Teraz wśród pozostałości po wieży można w spokoju usiąść i – choć już nie tak spektakularne – to wciąż zachwycić się panoramą.

DSCF8241.jpg
Panorama z Różanki.

Kilkadziesiąt metrów wgłąb lasu trfiamy na tablicę pamiątkową po dawnym schronisku Rosengebaude, jego ślady zakryły już jednak lasy. Właśnie tam kończymy z czarnym szlakiem i zamieniamy go na zielony. Dość hardkorowo nieogarniętą ścieżką, pełną upierdliwych gałęzi zaczynamy zejście do Janowic Wielkich.

DSCF8255.jpg

Balansując na granicy lasu co i rusz wyłaniała nam się jedyna w swoim rodzaju panorama Karkonosko-Rudawska, której biało-zielono-błękitny kontrast był niezmiennie uderzający. Janowice rosły w oczach, wieże dwóch kościołów górowały nad resztą miasteczka a my co tu nie ukrywać przebieraliśmy szybciej nogami, bo coraz bliżej było nam do PRAWDZIWEGO celu wyjazdu, Browaru Miedzianka! 😉

DSCF8299
Kościół pw. Wniebowzięcia Marii Panny

Po przejściu Bobru i dotarciu na skraj dworca PKP ukazała nam się tablica kierująca do piwnego sanktuarium. Choć na mapie był to żabi skok w rzeczywistości każdy krok wydawał się nieskończonością. Po kilkunastu minutach jednak naszym oczom ukazał się niepozorny budynek browaru oblegany przez niemałe tłumy, rowerzystów, okoliczne rodziny i dwa autobusy turystów z Niemiec.

DSCF8320
Miedziankowy browar

Taras z widokiem na Sokoliki w całości zajęty, w środku też ciasno, choć sala wielka, był ruch. Udało nam się jednak znaleźć dwa miejsca i zaczęło się! Mnogość i rodzaje piw wespół z menu to było coś jak spełnienie marzeń Wojciecha Wędrowca. Naprawdę, jeśli będziecie kiedyś w okolicy to nie możecie przegapić tego miejsca, delikatny Mniszek (witbier) czy charakterny Cycuch (APA) a do tego zupka+pierogi ze szpinakiem tudzież golonka po bawarsku, mniamu!

Tak, tak, podziwianie natury  to tylko pretekst do turystyki piwnej w naszym wykonaniu, zawsze chodzi o piwo 😉

Najedzonym do syta pozostało nam powoli doczłapać do dworca i pokornie czekać na pociąg do Leszna

Była to wyprawa zupełnie inna niż tydzień wcześniej, w dużej mierze improwizowana przez co nie do podrobienia. W nogach 40 kiometrów i pewnie coś tam jeszcze, kolejny szczyt Korony Gór Polski w kolekcji, setki niezapomnianych widoków, kolejne pomysły i przede wszystkim najlepsze i jedyne w swoim rodzaju naładowanie baterii, dające pałera rozumkowi ale i ciału, choć to akurat się do tego nie przyzna tak łatwo 😉

Jedna myśl na temat “Góry i pagórki: Wiosennie w Rudawach i Górach Kaczawskich

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.