Wokół Leszna nie zawsze reprezentacyjnym szlakiem dworsko-sakralnym. Cz.1

Ostatnie tygodnie pozwoliły mi na ponowne zanurzenie się w najbliższej okolicy Leszna, poznaniu nowych miejsc i świeżym spojrzeniu na już te znane. I choć w większości były to wojaże nadzwyczaj inspirujące czy krajobrazowo piękne tak z każdym kolejnym wyjazdem docierałem do coraz to większej ilości miejsc zapomnianych, opuszczonych, zaniedbanych, takich, które w dużej mierze można nazwać naszym „wyrzutem sumienia”… Mówię tu o dziesiątkach jak nie setkach zabytkowych cmentarzy, dworków, pałaców, zamków (nie wspominając tysięcy „zwykłych” domostw będących dla właścicieli całym światem) które na przestrzeni ostatnich kilkudziesięcioleciu lat w ciszy odchodziły w niepamięć, popadały w ruinę… To w dużej mierze ci niemi świadkowie minionych czasów będą naszymi dzisiejszymi (i nie tylko) bohaterami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Także tego.

Pokonując pogranicze województw wielkopolskiego, dolnośląskiego i lubuskiego miałem wrażenie, że w niemal każdym mieście, miasteczku, ale i wielu wsiach natrafić można na pałace, dworki i inne dawne szlacheckie posiadłości. Najczęściej w głowach pozostaje obraz tych zadbanych, odrestaurowanych będących zazwyczaj w centrum uwagi, swoistych wizytówek swoich społeczności, na ten przykład weźmy Rydzynę czy Racot. Tymczasem w ich cieniu i sławie znajduje się wieleset posiadłości, dla których los (w dużej mierze zwany człowiekiem) nie był już tak łaskawy. Nawet jeśli na starcie powojennego żywota wiodło im się lepiej niż przywołanemu rydzyńskiemu zamkowi a i perspektywy na przyszłość miały zgoła lepsze. Wspomniany los jednak dziwnymi ścieżkami chadza…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Raz Rydzyna…
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
…raz Czernina.

Koniec II Wojny Światowej, będący dla gro dworków/pałaców zachodniej (całej?) Polski momentem w dużej mierze determinującym dalsze ich losy, przyniósł nowe porządki. W większości przypadków mieliśmy do czynienia z tą samą śpiewką. Majątek jeśli przetrwał wojenną zawieruchę oraz uznano, że nie warto „przerabiać” go na materiał do odbudowy Warszawy zazwyczaj trafiał w ręce państwa i przekształcono go w PGR. Czemu towarzyszył wcześniejszy szaber ze strony żołnierzy a i przyzwolenie na wszechobecny wandalizm (głównie względem poniemieckich pałaców i zamków)… co mi nie sposób oceniać, nie mam prawa by moralizować czy ganić zachowania ludzi po kilku latach wojennych cierpień. Co jednak potępić mogę i robię to ówczesna i późniejsza obojętność i zaniedbania w opiece nad wieloma ostałymi posiadłościami, które też po zmianie ustroju pozostawione same sobie popadły w ruinę, z której w wielu przypadkach nie da się ich już wydźwignąć…

Ruszajmy w pierwszą część podróży pełnej  kontrastów gdzie przeszłość bez przyszłości spotyka się z przeszłością, która w przyszłość raczej może patrzeć bez obaw.

KLONÓWIEC

Jednym z długodystansowych szlaków przecinających Leszno jest niebieski Szlak Zachodniej Wielkopolski. Długi na 365 kilometrów zaczyna się w Ujściu nad Notecią a kończy w Wąsoszu.  Odcinek na północ od Leszna idealnie pasuje na wyjazd rowerowy, trzeba tylko wydostać się z miasta (najlepiej przez Gronowo) a zaraz potem trafiamy na ścieżkę biegnącą skrajem lasu a potem sielankowymi polami, pięknie się prezentującymi późnym popołudniem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Fragment Szlaku Zachodniej Wielkopolski.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Fragment Szlaku Zachodniej Wielkopolski.

Klonówiec od Leszna dzieli niespełna 9 kilometrów. Na miejscu pojawiam się popołudniu, chmury które cały dzień wisiały na niebie zaczynają się rozstępować a ciepłe światło tworzy idealne warunki na eksplorację okolic tamtejszego dworku. Późnoklasycystyczna posiadłość z połowy XIX wieku, wybudowana została dla ówczesnej pani na włościach, w późniejszych latach jednak kilkukrotnie zmieniała właścicieli a najmocniej odbiła na nim (oraz całej wsi) swoje piętno familia Cioromskich przebudowując go, wznosząc niedaleko kapliczkę a także już po I Wojnie Światowej fundując płytę pamiątkową o pochodzących ze wsi ofiarach wojny oraz Powstania Wielkopolskiego.

Po II WŚ posiadłość wraz z całym przypałacowym folwarkiem przejął Skarb Państwa i przekształcił ją w PGR, którego miejsce po rozwiązaniu w latach 90 miejsce zajęła nowa spółka. I to chyba dworek uratowało, bo gro podobnych po-PGR-owskich, całkowicie opuszczonych posiadłości bardzo szybko popadało w kompletną ruinę. Choć szczerze to prócz części zagospodarowanej przez spółkę (oraz dachu) wybitnie jakoś się chyba tam o budynek nie dba.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kręcę się po okolicy, każdy mój krok bacznie obserwują trzy koty opiekujące się obiektem. Pośród parkowych drzew kryją się ruiny dworskiej oficyny, dowód na to, że posiadłość mógł też czekać dużo gorszy los.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dworska oficyna, a raczej to co z niej zostało.

Głębiej w parku znajdziecie kaplicę o której wspominałem wcześniej. Ufundowana w 20-leciu międzywojennym przez Cioromskich dotrwała naszych czasów, ba dziś jest to filia kościoła Goniembickiego a okoliczni mieszkańcy bardzo dbają o to miejsce.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kaplica pw. Podwyższenia Krzyża

ŻAKOWO

Wieść, że kilka lat temu dworek w Żakowie doczekał się remontu bardzo mnie uradowała, obejrzane w internetach fotografie odnowionej posiadłości dawały obraz całkiem fajnie odratowanego majątku. Nie wyobrażacie sobie zatem jakie było moje rozczarowanie gdy pojawiłem się tam by na własne oczy przekonać się jak sprawy się mają.

1024px-Dwór_w_Żakowie
Dworek w Żakowie – tego oczekiwałem. Fotografia z wikipedii.

Dworek schowany jest w parku niedaleko szosy przecinającej wieś i by do niego dotrzeć trzeba wiedzieć gdzie skręcić, a zrobić to trzeba na skrzyżowaniu przy spory białym gospodarstwie i podążać dróżką za nim. Naszym oczom ukazuje się mały i niezwykle urokliwy staw a pomiędzy drzewami majaczą ściany budynku powozowni i wieża kordegardy, przy których ścieżka odbija do parku, zarośniętego dość. Ruiny – bo tak można je nazwać – powozowni są otwarte, ale strasznie zarośnięte.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Stawek pierwsza klasa.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dworska kordegarda.

Przebiciu się przez park towarzyszy wściekły atak dziesiątek komarów – wszelkie preparaty mile widziane. Po chwili dociera się do miejsca, które możne określić mianem „Ale jak to?” Oto w strasznie zarośniętym i zaniedbanym parku stoi sobie naprawdę nieźle odrestaurowany dwór. Eklektyczna posiadłość (z charakterystycznymi bulwiastymi wieżami) z 1880 roku ocalała z II Wojny Światowej bez większego szwanku, potem służyła jako biura dla miejscowego PGRu lecz systematycznie mimo zagospodarowania stan się pogarszał. No i w 2012 roku przeprowadzono remont, park został uporządkowany = wydawać by się mogło, że renowacja przyciągnie w to miejsce kogoś kto wykorzysta potencjał… No cóż, po 8 latach mogę stwierdzić, że nope, nie byłem w stanie nawet okrążyć pałacu bo trawy, krzewy, drzewa i komary zbytnio na to nie pozwoliły. No bardzo szkoda, tym bardziej, że combo ze stawem za rogiem robiłoby robotę…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Oto jedyna część dworku nie przysłonięta przez zieleń.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Tu już gorzej…
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
A tutaj: akuku!

Tymczasem na polach zaczynały się żniwa…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie lato.

GONIEMBICE

Wspomniana wcześniej rodzina Cioromskich była właścicielem nie tylko Klonówca, ale i Żakowa, Koronowa, Goniembic czy Wyciążkowa. Ostatni znany Cioromski rozporządzający tymi ziemiami w czasie II WŚ trafił do obozu w Dachau gdzie zmarł w 1941 roku. Przejeżdżając przez Koronowo można nawet nie zauważyć schowanego dworku (najpewniej wybudowanego z ich inicjatywy), ale całkiem spory folwark nie da wam przejść obojętnie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawny folwark w Koronowie.

Pałac w Goniembicach już tak trudny do zauważenia nie jest. Problemem może być jednak kwestia dostania się w jego pobliże. A to dlatego, że park oraz sama posiadłość znajdują się na terenie gospodarstwa rolnego, którego bramy popołudniami po zakończeniu pracy są zamykane – trafiłem na koniec zmiany, ale pracownicy nie śpieszyli się do domu i dali mi czas na obchód. A trzeba wam wiedzieć, że gospodarstwo to nieliche, bo w 1987 nagrodzone „Złotą Wiechą” (a to znaczy mniej więcej, że klawe innowacje i modernizacje tam odstawiano).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Goniembicach.

Gdyby tak z oddali i boku spojrzeć to wydawać by się mogło, że XIX wieczny pałac prosperuje jakby nigdy nic, jednak bliższy spacer daje pewność, że choć pozornie ładnie zachowany to stoi pusty. Z bliska widać też, że różowo jednak nie jest, wybite szyby, zaniedbane drzwi, świadomość, że gorzelni czy kuźni w ogóle już nie ma… Chyba nikt za bardzo nie ma pomysłu na to co z nim zrobić. Ech zaniedbania i obojętność po transformacji to zmora podobnych posiadłości…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac od… drugiej strony.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Przez te drzwi już pewnie mało kto przejdzie.

Na drugim końcu ulicy przy której znajdziecie pałac mieści się XIX wieczny kościół Św. Mikołaja z charakterystyczną bulwiastą wieżą, ufundowany przez ówczesnych włodarzy Kordulę z Gorzeńskich Turno oraz jej syna Kazimierza, niezgorszego wojskowego… którego wojaczka tak jak szybko wywindowała do stopnia generała tak i pozbawiła życia, zmarł w wyniku wojennych ran w wieku 39 lat. Wewnątrz świątyni znajdują się piaskowcowe płyty nagrobne obu ważnych dla wsi rodzin.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Goniembicki kościół.

KACZKOWO

Całkowicie zmieniamy kierunek, jedziemy 16 km na południe od Leszna.

Niewielka wieś Kaczkowo pochwalić się może jednym z najładniejszych kościołów w najbliższej okolicy Leszna, choć nawet i dalszej! Świątynia wybudowana w 1674 jako całkowicie drewniana pw. Św. Marcina, przez lata doczekała dobudowy wieży a także kapitalnej zmiany polegającej na podmianie drewnianej konstrukcji na szkieletową wypełniona cegłą a później otynkowaną. Przyznajcie, że taki szachulec robi wrażenie. W środku skromnie, co zawsze szanowałem (co ciekawe bardzo lubię i podziwiam sakralną sztukę i jakkolwiek wspaniałe dla oka wnętrza są wspaniałe, ale absolutnie jestem team #minimalizm), ale oko przykuwa barokowy ołtarz z roku 1700! Warto się tam zatrzymać.

A skoro już przy szachulcu jesteśmy…

DĄBCZE

No nie będę ukrywał, że jestem wielkim szachulca wielbicielem i jeśli kiedyś miałbym stworzyć listę moich ulubionych (wizualnie) kościołów Leszna i okolicy to całe podium najpewniej zajęłyby te z czarno-białym szkieletem.

Kościół pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej jest dość leciwy, powstał bowiem na przełomie XVI i XVII wieku, choć drewniana wieża dobudowana została dopiero po kilkudziesięciu latach. Spójne drewniane wnętrza urozmaicone są późnoklasycystycznym ołtarzem (który najpewniej towarzyszy świątyni od jej początków) oraz amboną, pochodząca z nieistniejącego już kościoła w Kłodzie, będąc jednym z ostatnich świadectw o tamtej świątyni.

OPOROWO

Idąc za szachulcowym ciosem ruszamy na wschód. Oporowo jest oddalone od Leszna o 20 kilometrów i całą tę odległość pokonać można na rowerze na klawej ścieżce rowerowej, która omen nomen biegnie również (z małym zakrętem) przez Dąbcze. 

Na poły szachulcowy kościół pw. NMP Niepokalanego Poczęcia, który możemy dziś tam podziwiać powstał w połowie XVII wieku w miejscu wcześniejszej świątyni, której stan pozostawiał WIELE do życzenia. Do czasów współczesnych dotrwało dość dużo wyposażenia z pierwszych kilkudziesięciu lat jego funkcjonowania a mowa tu m.in. o ołtarzach (głównym oraz dwóch bocznych) czy świeczniku z postacią NMP Niepokalanie Poczętej w mandorli (czyli takiej rozszerzonej aureoli okalającej całą postać, właśnie doczytałem na wikipedii :P) z XVII wieku. Podczas jednej z wielu renowacji na ścianach dodano polichromie, jednak później już w XX wieku pozbyto się ich, a szkoda bo to jedno z najbardziej lubianych przeze mnie rodzajów zdobień.

Wokół kościoła zgromadzono pokaźną ilość nagrobków osobistości ważnych dla Oporowa i nie tylko. W dużej mierze są to członkowie rodziny Morawskich, władających włościami od XIX wieku do 1939 roku. A była to rodzina, w której bez liku postaci charakternych i wybitnych dość, od Franciszka (oficera napoleońskiego, generała powstania listopadowego, rolnika, poety), przez Witolda (pośmiertnie mianowanego na generała, uczestnika I WŚ, Powstania Wielkopolskiego i wojny z bolszewikami, zamordowanego w Mathuasen) po Tadeusza, który prócz wojskowej przeszłości zasłynął talentem politycznym, w 1861 roku otrzymując z rąk króla Prus Wilhelma I tytuł szambelana. Taka rodzina, nie dająca sobie w kaszę dmuchać. Znajdziecie tam też grobowiec rodziny Ponikiewskich, a kojarzyć ich możecie z opowieści o Józefie, który nie bał się swoich marzeń.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Grobowiec rodziny Ponikiewskich.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W Oporowie mieściła się jedna posiadłości Morawskich, która w latach świetności, na początku XX wieku po przebudowie pod okiem znanego skądinąd w Wielkopolsce Rogera Sławskiego, pełna była dzieł sztuki wszelkiej maści, obrazów Malczewskiego, zbioru sztychów (rycin wykonywanych na metalowych płytach), pamiątek po wojnach napoleońskich. Dziś nie ma po tym śladu, po latach funkcjonowania tam biur i punktu lekarskiego wnętrza świecą pustkami, park jest strasznie zarośnięty. Tabliczka „Grozi zawaleniem” na drewnianych drzwiach z herbem właścicieli tylko dopełnia uczucia goryczy. Inna rzecz, że ponoć spadkobiercy walczą w sądzie o ponowne przyznanie praw do posiadłości, ale powinni się śpieszyć, jeśli chcą jeszcze coś uratować.

LUBONIA

W nieodległej Luboni Morawscy posiadali jeszcze jeden dworek, wespół z całym prężnie działającym folwarkiem. Znaczy się dworek istniał wcześniej a oni go rozbudowali (m.in. o kaplicę), przebudowali, odnowili a folwark tak unowocześnili, że o tamtejszych innowacjach głośno było w ówczesnej branżowej prasie (swoją drogą ciekawe jak XIX wieczny rynek gazet rolniczych się prezentował? ;)). Główny w tym udział miał Franciszek, który po wojnach napoleońskich, udziale w Powstaniu Listopadowym i zesłaniu do Wołogdy powrócił do wsi gdzie oddał się pisaniu poezji i poznawaniu tajników rolnictwa właśnie.  Taki „człowiek renesansu”. Co ciekawe podczas jego nieobecności, w październiku 1831 dworek odwiedził Adam Mickiewicz i to właśnie tam wieszcz dowiedział się o upadku Powstania. O czym zresztą przypomina tabliczka wmurowana w ścianę budynku.

Tradycyjnie po II WŚ po pałac ręce wyciągnęło państwo ustanawiając weń PGR.  By dwór spełniał nowe funkcje zaczęto przeprowadzać szereg remontów, w czasie których „pozbyto” się większości ozdobnych detali posiadłości. Nie wspominając o „fachowości” samych remontów, które były a jakoby ich nie było – z latami dworek coraz bardziej podupadał. I dziś niestety czasy świetności ma za sobą a perspektywy nieznane. Wydaje się jednak, że szczęścia ma więcej niż dworek w Oporowie bo w niewielkiej kapliczce doń przylegającej do dziś odprawiane są nabożeństwa a w sąsiednim budynku – chyba jedynym  funkcjonującym z całego dworskiego zespołu – mieszkają ludzie dbający choćby o ogród. Starsza pani którą spotkałem wspominała „że kilka lat temu coś tam próbowano robić, ale szybko zaprzestano a taki to piękny pałacyk był a jaki park okazały”. Żałowała, że nie ma z nią już jej męża, który z Luboni pochodził i z pewnością miałby jakieś ciekawe historie do opowiedzenia…

Dworek dworkiem, ale obchodząc go natrafiłem na pozostałości (wciąż chyba użytkowane!) po folwarku, o którym swego czasu tak głośno było. I hejże, to jest niesamowite jak nawet „zwykłe” budowle jak stajnie czy obory miały więcej charakteru i klasy niż większość tego buduje się dzisiaj…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Obora, całkiem wypasiona.

W tym miejscu zakończymy pierwszą część tej nie do końca oczywistej wycieczki. Spoglądam na te odrapane ściany, nieraz wybite okna, zaniedbane parki, słucham opowieści o pięknej przeszłości, widzę efekty zaniedbań i obojętności… Smutnawo się robi zdając sobie sprawę z ogromu podobnych i dużo gorszych historii, które najpewniej czekają już tylko na zapisanie swych ostatnich rozdziałów… Ale nie wszystkim takim miejscom pisany jest równie zły los…

116479523_3336492413068027_4064436952206491380_n

8 myśli na temat “Wokół Leszna nie zawsze reprezentacyjnym szlakiem dworsko-sakralnym. Cz.1

    1. Dzięki! Sporo roboty jeszcze przede mną i miejsc do odwiedzenia sporo, tak więc nie śpieszcie się – jak już zdecydujecie się wpaść w okolice to będzie mieć sporo więcej do zobaczenia 😉

      Polubienie

  1. W Goniembicach i Oporowie byłam 🙂 Polecam Osieczną oraz zespół pałacowy i kościół w Drzeczkowie. A także wiele innych bo powiat leszczyński to prawdziwe zagłębie zabytków kultury ziemiańskiej. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Heja! W Osiecznej i pałacu byłem nieraz (mieścinie częściej, pałacu rzadziej :D), ale jakoś do Drzeczkowa jeszcze tak na dłuższą chwilę nie zawitałem, prócz szybkich przejazdów, chętnie to zrobię. I tak, powiat leszczyński i sąsiadujące to istne zagłębie, tak tych zabytków uratowanych jak i tych mniej.

      Polubienie

  2. Hej, zmotywowałes mnie do wyprawy rowerem do Lubonii.. choć przypadkiem dotarłam tam rowerem w zeszłym roku, nie wiedzialam o tym dworku, a wygląda świetnie.. ta obora jest gdzieś w okolicy dworku? Znajdę ja? Jest cuuudna, jeśli można tak mówić o oborze 😉

    Polubienie

    1. Hej! Do dworku łatwo trafić, jadąc w stronę Oporówka wystarczy skręcić w Luboni w prawo, kawałek za strumykiem. A obora – a jakże, cudna – trzeba wrócic do drogi głównej i kawałek dalej w stronę Oporówka po prawej ja znajdziesz. Niestety jakieś gospodarstwo wciąż działa – no stety w sumie – ale można popytać czy by nie wpuścili 🙂

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.