Niespełna 20 kilometrów na południe od centrum Poznania znajduje się miejsce będące przyrodniczym ewenementem na skalę Europejską (o ile nie światową), Rogaliński Park Krajobrazowy w granicach którego znaleźć możemy setki niemałych – bo o ponad dwumetrowym obwodzie – dębów szypułkowych, wśród których wyróżnić można wiele pamiętających czasy sprzed 600-700 lat. Rozsiane na starorzeczu Warty drzewa na przestrzeni lat stały się – na równi chociażby z Poznańskimi koziołkami – symbolami Wielkopolski. I absolutnie się temu nie dziwię…
Dęby, nie ma chyba w naszej okolicy (co dość zabawnie zabrzmi jeśli uznam za okolicę całą Europę ;)) bardziej majestatycznych i symbolicznych drzew. Potężne i rozłożyste o mistycznej otoczce towarzyszyły przeróżnym ludom już od setek lat. Kultem otaczano je tak na południu wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego w starożytnej Grecji i Rzymie, jak i na północy kontynentu gdzie poświęcone były Thorowi, bogowi piorunów. Również wśród Słowian zajmowały one ważną pozycję, utożsamiane z Perunem stanowiły centra jego kultu.
LEGENDA
Dawno, dawno temu, jeszcze za czasów Lecha, Rusa i Czecha wydarzyła się ta historia…
Lech będąc już władcą krainy, dziś zwanej Polską zaprosił w gościnę swych braci. By godnie ich przyjąć wyprawił im wielką ucztę, lecz wiedział co naprawdę wprawi ich w radość – nazajutrz wziął ich na polowanie. Wielkopolskie puszcze bogate były w zwierzynę wszelkiej maści, lecz bracia zgodnie orzekli, że zasadzą się na jednego z dorodnych łosi, których w puszczy nie brakowało.
Wraz ze świtą udali się na łowy, lecz przez kilka dni nie trafili na ślad rogaczy. Ranka jednak pewnego, gdy lekkie mgły zasnuwały jeszcze horyzont Czech przebudził się i ujrzał niewielkie stadko prowadzone przez dumnego samca. Zbudził swych braci i czym prędzej wraz ze sługami zaatakował. Raban zrobił się jednak zbyt wielki przez co zwierzęta poczęły uciekać wgłąb puszczy. Wojowie nie odpuszczali ich na krok, aż wszyscy – ścigani i ścigający – wpadli na wielka polanę w centrum której rosło wiele dębów.
Prowadzący stadko łoś wyszedł przed szereg jakoby swą piersią chcąc zasłonić resztę. Zrobiło to niemałe wrażenie na Lechu, który zaczął naciągać strzałę na cięciwę lecz z uznaniem pomyślał o zwierzęciu. Mając łosia wprost przed sobą był gotów wypuścić strzałę, gdy pełną napięcia ciszę przerwał krzyk:
-Biada! Nie wolno przelewać krwi w świetym gaju!
Głos należał do wiekowego kapłana Świętowita, opiekuna polany, która okazała się gajem prastarego bóstwa. Lech opuścił łuk a całe stado pierzchnęło do lasu. Bracia pomni zwyczaju wysłuchali kapłana i wraz z nim udali się na strawę. Ten uraczył ich pysznym miodem a w podzięce za nie przelanie krwi nazwał trzy najdorodniejsze dęby ich imionami. Sam Lech nakazał wzniesienie na polanie gontyny a na obrzeżach puszczy wioski, dziś zwanej Rogalinem…
Mijały lata. Starzy Bogowie musieli ustąpić miejsca nowemu Bogu. Mieszko I przyjąwszy chrzest nakazał niszczenie dowodów dawnej wiary, w tym palenie dębów poświęconych Perunowi czy Świętowitowi. W przypadku Rogalińskich dębów stało się jednak inaczej. Zbyt wielka była wartość i pamięć o przodkach by pozwolić na bezpowrotne zniszczenie ich bezpośredniego dziedzictwa. I tak miast spalić kazał na gontynie umieścić krzyż z dębu a trzy drzewa poświęcić, starając pogodzić stare z nowym. Dzięki temu „Lech”, „Rus” i „Czech” przetrwali do dziś…
Legenda imponująca, nie ma co. Jednak wszelkie badania przeprowadzone na trzech dębach przeczą by najsłynniejsze dziś rogalińskie kolosy były tymi z podań…
LICZBY
Wedle pomiarów trzej rogalińscy bracia liczą sobie od 520 lat („Rus”), przez 540 („Czech”) po 630 („Lech”). Imponujące, choć wyobraźcie sobie, że jest to tylko połowa wieku najstarszego drzewa w Polsce, cisu z Henrykowa Lubańskiego liczącego sobie przeszło 1200 lat :O Wróćmy jednak do Rogalina.

Trzej bracia to najbardziej znane, ale i największe spośród rogalińskich dębów – obwód „Rusa” to 926 centymetrów, „Czecha” 726 i „Lecha” 635. Imponujących i naprawdę wiekowych drzew jest jednak o wiele więcej – jest ich wręcz tak dużo, że w 1997 roku powstał Rogaliński Park Krajobrazowy za cel biorący ochronę tego największego w Europie skupiska starych dębów oraz całego starorzecza. Wedle ostatniego spisu dębów jest 1435, około 1000 ma obwód większy niż 2 metry a 860 uznanych zostało za pomniki przyrody! Prócz samych drzew pod ochroną jest również wiele innych roślin, w tym wiele którym grozi wyginięcie jak np. nasięźrzał pospolity cierpiący z racji na stopniowe ‚stepowanie’ Wielkopolski.
MIĘSKO
Legendy legendami, liczby liczbami. By poczuć bluesa trzeba po prostu samemu wybrać się do Rogalina. Znaną już „trójcę” znajdziecie w parku okalającym Pałac Raczyńskich (o którym kiedyś indziej napiszę co nieco), jednak to co najlepsze czeka was chwilę po wyjściu z owego parku – kierujcie się znakami „Łęgi”. Na rozległych starorzeczach Warty znajdziecie dziesiątki pojedynczych drzew, ale i zbiorowiska po kilka sztuk. Pamiętajmy jednak, że jest to teren podmokły i często dojście do dębów na łęgach równa się brodzeniu w wodzie a niekiedy jest po prostu niemożliwe. Z drugiej jednak strony podmokły charakter okolicy sprzyja powstawaniu porannych mgieł, nadających polom niezapomnianego klimatu.





Niezależnie jednak od tego czy dęby znajdują się na łęgach czy w parku wszystkie spaja jedna rzecz – niesamowicie plastyczne i fantazyjne kształty, przywodzące na myśl Tolkienowskie huorny, dzikie enty, których upiorność bardziej pasuje do Guilhermo del Toro niż Petera Jacksona.
Spośród trzech braci najlepiej ma się „Rus”, „Czech” niestety wyzionął ducha i dziś jego obumarły szkielet jest idealnym polem do obserwacji rozwoju dziesiątek owadów. Trzeci „Lech”, choć ostatnie lata nie obeszły się z nim łaskawie (urwał się dość spory konar) nie poddaje się i z pomocą strażaków, leśników, i przyrodników patrzy z nadzieją w nadchodzące lata.
Największą ciekawostką i paradoksem ochrony zabytkowych drzew jest to, że występujący na nich chrząszcz Kozioróg dębosz – uznawany za jednego z większych ‚wrogów’ dębów szypułkowych w Polsce – jest tak samo jak drzewa prawnie chroniony. I mamy zonka. By nie faworyzować żadnej ze stron dęby wspomagane są nieinwazyjnymi dla chrząszczy środkami a same drzewa służą za dawców DNA dla sadzonek, które w okolicach bliższych i dalszych będą miały za zadanie podtrzymać ich występowanie.
By w pełni docenić walory starorzecza Warty warto z Rogalina ruszyć czerwonym szlakiem biegnącym obrzeżami łęgów aż do Rogalinka. To raptem 5 kilometrów, ale po drodze samo dobro, spokój, cisza, równowaga i piękne widoki. A na koniec w Rogalinku pięknie wijąca się zjawiskowa Warta…



DOJAZD
Sprawa jest prosta. Własnym autem z Poznania najpierw drogą 430 do Mosiny i stamtąd 431 na Rogalin. Z południa tymczasem, Leszna np. najlepiej Piątką i na wysokości Wronczyna również obrać kurs na 431 i do Rogalina droga wolna.
Komunikacją miejską można na dwójnasób. Po pierwsze primo wersją „łączoną” czyli pociąg z Poznania do Mosiny i dalej autobus do Rogalina. Pociągów do Mosiny jest od groma (cena, 6,50 PolRegio, czas 18-20 minut), autobusów dalej już trochę mniej. Linia 671 odjeżdża w stronę pałacu już o 8.45 a ostatni kurs ma o 17.00. Da się również autokarem bezpośrednio z poznańskiego dworca dostać, lecz połączeń jest naprawdę niewiele, raptem 3 popołudniem o ile się orientuję.
Zawsze też można podjechać do Mosiny czy Puszczykówka i dalej zrobić kilka kilometrów z buta, okolice są na tyle ładne, że nie powinno wam to sprawić problemów 😉