Jeśli pierwszego dnia w Słowenii narzekałem na upał to drugi przyniósł jakiś totalny armagedon. Żar z nieba lał się niemiłosierny. Dlatego idealnym wyjściem było skryć się w cieniach niezwykle urokliwego Wąwozu Vintgar.
Wąwóz Vintgar przez lata urósł do rangi jednej z głównych przyrodniczych atrakcji małego kraju. Każda osoba, która odwiedzi to miejsce z pewnością potakująco kiwnie głową potwierdzając, że nie jest to opinia na wyrost…
Leży on niespełna 5 kilometrów na północ od sławnego jeziora Bled, tego samego, które dziesiątki razy widzieliście oglądając obrazki ze Słowenii. Dlatego też często odwiedziny w jednym miejscu łączone są z wizytą w drugim. Ja miałem to szczęście, że z campingu w Jesenicach miałem doń tyle samo kilometrów co znad jeziora. Dlatego też z samego rana pognałem tam w poszukiwaniu choć skrawka cienia.

Ruszając z Jesenic wystarczy przeskoczyć nad autostradą A2 i trafiamy do Blejskiej Dobravy, małej rolniczej wioski – tam same uprawy, silosy, stojaki na siano, traktory. 20 minut w słońcu… i już ma się dość 😀 Wtem jak na zawołanie przy drodze pojawia się Gostilna Pri Jurču gdzie chwilę ratuję się przed upałem. A z radia leci sobie „Have you ever seen the rain?” Creedance Clearwater Revival, przypadek? 🙂
Wąwóz rozpoczyna/kończy się tuż przy niewielkiej elektrowni wodnej i dotarcie tam zabiera 30 minut spokojnego marszu. Zanim jednak tam ruszycie warto przed mostkiem doń prowadzącym skręcić w prawo do lasu by po kilkudziesięciu metrach dojść małego stawu nad którym góruje 16 metrowy wodospad Sum, największy rzeczny wodospad w Słowenii. Nad wodą mimo wczesnej godziny grasowało już wielu amatorów kąpieli, nie dziwota.

WITAJCIE W WĄWOZIE VINTGAR
Aż trudno w to uwierzyć, ale do końca XIX wieku mało kto zdawał sobie sprawę z istnienia wąwozu. Dopiero wtedy, burmistrz pobliskiego Gorje oraz austriacki fotograf/kartograf Benedikt Lergetporer dotarli w jego okolice. Miejsce to w dość szybkim czasie zyskało na rozgłosie a już w dwa lata po odkryciu brzegiem poprowadzono szlak turystyczny pozwalający na bezpieczny spacer wzdłuż rzeki Radovna. Dziś całość mieści się w granicach Triglavskiego Parku Narodowego.

By rozpocząć spokojny spacer trzeba tylko… wspiąć się na kilkadziesiąt metalowych schodków, za którymi rozpoczyna się ścieżka. Tak, od strony Blejskiej Dobravy nie jest to miejsce przyjazne osobom poruszającym się na wózkach/ z wózkami/ o kulach – także wąskie fragmenty czy zejścia/wejścia na kładki już na trasie będą utrudnieniem dla takich osób. W kasie zaraz za schodami kupujemy bilety (opcjonalnie kawę, herbatę, sok czy wodę – jak chce się pić a plecak pusty) i w drogę.
Ceny prezentują się następująco:
Dorośli: 5€
Dzieci w wieku 6-15: 2,5€
Dzieci do 6-go roku życia: 0,8€
Studenci: 4€
O czym jeszcze należy pamiętać? Godziny otwarcia to 8.00-19.00. Zimą wąwóz jest zamknięty a sezon trwa od kwietnia do października.
Wąwóz ciągnie się na długości 1600 metrów, chowając się pomiędzy wysokimi ścianami wzgórz Hom oraz Borst.
Na samym jego początku jednak nie skały czy rzeka najbardziej przykuwają naszą uwagę – czyni to zachowany niemal w całości przeszło stuletni mierzący 35 metrów wysokości kamienny most kolejowy.
W Vintgarze nie należy się śpieszyć. Bo też i niemałe zapewne tłumy plus wąska kładka nie pozwolą wam na szybki marsz 😉 Coś za coś, w porach kiedy panuje większy ruch, czyli do południa wody Radovny oraz okalające wąwóz drzewa mienią się feerią barw, której próżno szukać w drugiej połowie dnia, kiedy tłum zazwyczaj trochę maleje.
Ściany wąwozu niekiedy wyrastają 300 metrów ponad rzekę, lecz nawet w miejscach gdzie sięgają raptem kilkudziesięciu czuć tę otaczającą nas skalną potęgę.
Rzeka wije się co i rusz zakręcając, tworząc mniejsze i większe kaskady, momenty kiedy Radovna niemalże stoi są w mniejszości i bardzo często towarzyszy nam przyjemna mgiełka wody z impetem przelewającej się przez wapienne skały.
Dość uderzający jest ogrom i różnorodność zieleni ciągnącej się wzdłuż całego wąwozu.

Większa część trasy poprowadzona jest drewnianymi kładkami i mostkami i to na nich zazwyczaj jest największy ścisk. Szmaragdowe wody Radovny zmiękczają jednak nawet mnie i dość spory tłok nie robi mi problemu.
W kilku miejscach kładki ustępują naturalnemu brzegowi rzeki i w tych nielicznych fragmentach można odbić kilka kroków by zamoczyć ręce czy nogi. I ułożyć kopczyk z kamyków. Setki ich tam 🙂
Przejście całej trasy nie powinno Wam wziąć więcej niż godzinę. Kończąc spacer w Podhom warto ruszyć dalej i wspiąć się na wzgórze Hom, z którego szczytu pięknie widać Bledzkie jezioro. Cóż… tak się mądrzę a sam przez upały darowałem sobie i po prostu wróciłem w cień wąwozu i przemaszerowałem go w drugą stronę. I trzeba przyznać, że niby po drodze to samo, ale oglądane z naprzeciwka daje zupełnie nowy efekt…
Czas tam spędzony z pewnością nie będzie straconym 🙂
Wygląda bajecznie. Jednak z racji mojego lęku przed drewnianymi mostkami, nie wiem czy odważyłabym się odwiedzić wąwóz. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Dałabyś radę! Nie jest to, aż tak straszne jak może się wydawać a mostki są naprawdę solidne 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba