Semmering – kolej godna UNESCO oraz widok za 20 szylingów. I tyci więcej

Semmering, niezwykle urokliwa i klimatyczna mieścina będąca jednym z wielu pomysłów na szybki, jednodniowy wypad z Wiednia. Miejsce, które pozornie można by nazwać jednym z wielu, finalnie wyjątkowe na co najmniej dwóch płaszczyznach. Tam bowiem znajdziecie jeden z najbardziej emblematycznych dla austriackiej numizmatyki widoków a także pierwszą w Europie kolej stricte górską, godną wpisania na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jedno z drugim mocno jest związane i stanowi doskonały punkt wyjścia do poznania tej mieściny. Bo Semmering tak po prostu jest miłym, spokojnym i wielce widowiskowym miejscem, w którym warto spędzić dzień.

IMG20230129094335

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Widok na Hirschenkogel.

Podczas obu tegorocznych wizyt w Wiedniu postawiłem sobie warunek, że co najmniej po jednym dniu przeznaczę na „ucieczkę” z austriackiej stolicy. Metropolia atrakcji ma tyle, że bez problemu zapełniłaby miesięczny grafik, potrafi też jednak przytłoczyć swoją wielkością. I co wam powiem, wypad za miasto, do miejsc zdecydowanie bardziej kameralnych był strzałem w dziesiątkę. Zatłoczona ze względu na stawianie Drzewka Majowego acz wciąż dająca dużo oddechu Dolina Wachau idealnie sprawdziła się wiosną. Zimą w tej roli wystąpiło Semmering.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zaiste powiadam wam, nie wahajcie się i odkrywajcie Dolinę Wachau.

Semmering jest z pewnością znane wielbicielom kolejnictwa. Miasteczko stanowi centralny punkt powstałej w połowie XIX wieku linii kolejowej, absolutnie wyjątkowej w skali Europy. O ile nie świata. Była to bowiem pierwsza typowo górska linia, rewolucyjna jak na swoje czasy, pozwalająca wiedeńczykom na szybką podróż w Alpy. Co więcej linia była ostatnim elementem długodystansowej układanki łączącej Wiedeń z Triestem i Adriatykiem.

Nawet place zabaw nawiązują do wyjątkowej kolei.

Niesamowite inżynieryjne przedsięwzięcie łączy się bezpośrednio z pewnym widokiem, jednym z najbardziej emblematycznych w całej austriackiej numizmatyce. Mowa rzecz jasna o dawnym banknocie 20-szylingowym, na którego odwrocie uwieczniony został fragment kolei wraz z jednym z najważniejszych wiaduktów jakie pokonuje się podczas podróży. My na dwudziestce mamy cieszyńską rotundę, Austriacy mieli wiadukt Kalte-Rinne.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ten charakterystyczny pagór to Polleroswand a poniżej wiadukty, Kalte-Rinnen oraz Klausa Krausela.

Zimą Semmering staje się popularnym przystankiem dla tych mieszkańców stolicy, którzy marzą choćby o krótkim wyrwaniu się z miasta i poszusowaniu na nartach. Jednocześnie, już od ponad ćwierć wieku odbywają się tu zawody kobiecego Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Taka zimowa ekskursja pozwala poznać miasto w dwójnasób: jako aktywne i żywe w centrum narciarskim, oraz wyciszone i spokojne w części historycznej, pełnej willi i NAPRAWDĘ niesamowitych hoteli.

IMG20230129122952k
Ciche i spokojne miasteczko ożywa w okolicy stoków narciarskich.
IMG20230129112757k
Imponujący Südbahnhotel, jeden z symboli Semmering.

Takim je właśnie poznałem, poznajcie i wy.

KOLEJ SEMMERING, KOLEJOWE CUDO NA MIARĘ UNESCO

41 kilometrów długości, 14 tuneli, 16 wiaduktów, przeszło 100 mostów, różnica wysokości bliska 500 metrom, nachylenia dochodzące do 28 stopni. Pierwsza typowo górska kolej o normalnym rozstawie torów, ostatni brakujący element puzzli mających połączyć Wiedeń z Adriatykiem, pierwszy kolejowy obiekt wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Cudeńko architektury, ale przede wszystkim inżynierii.  Poznajcie kolej Semmering.

Krauselklauseviadukt i wjazd do tunelu Polleroswand.

Przełęcz Semmering od stuleci należała do popularnych, choć nie tak łatwo dostępnych miejsc pozwalających z Dolnej Austrii dostać się do Styrii. Wąskie górskie dróżki dawało się pokonać na piechotę lub konno, nie było jednak mowy o wielkim komforcie podróży. Wszystko zmieniło się w 1728 roku, kiedy to cesarz Karol VI nakazał wybudowanie drogi wygodnej tak dla pielgrzymów jak i konnych powozów wypchanych towarami. W podzięce za ówczesne „otwarcie na świat” powstał monument po dziś dzień wychwalający tę decyzję.

No, ale tak naprawdę to co zrobiono za Karola to pikuś przy tym co stało się 130 lat później. Wtedy to na scenę wkroczył Carl von Gegha, który na prośbę możnych wiedeńskich i styryjskich miał znaleźć sposób na domknięcie linii kolejowej przecinającej Alpy. Innymi słowy by ułożyć ostatni puzzel Kolei Południowych pozwalający na połączenie stolicy z Triestem. Zadanie otrzymał niełatwe bo wielu ówczesnych architektów uważało, że poprowadzenie standardowej linii kolejowej w tak trudnym górskim terenie jest po prostu niemożliwe. Konstruktorowi pozostało rzucić im w twarz „Potrzymajcie mi sznycla i patrzcie”. I popatrzyli.

Pomnik głównego konstruktora linii, Carla von Ghega.

Żeby niepotrzebnie nie przeciągać tej historii: lata podglądania najlepszych rozwiązań brytyjskich i amerykańskich, przekonywanie nieprzekonanych, szukanie najlepszych wykonawców i w 1848 rozpoczyna się budowa. Ta trwa 6 lat, podczas których liczący finalnie 41 kilometrów odcinek pomiędzy Gloggnitz a Murzzuschlag (nie wiem, ale silne skojarzenie z naszym Murzasichle mam ;p) podzielony został na 14 części a każdą z nich zajmowała się osobna spółka. W przedsięwzięciu wzięło udział 20 000 tysięcy ludzi, niestety ciężkie warunki i szalejące choroby zebrały swoje żniwo – niespełna setka robotników przypłaciła pracę życiem.

Spokojna stacja Semmering Bahnhof.
Mosty, wiadukty i tunele – bez nich Semmeringbahn nie mogłaby powstać.

Podczas gdy prace nad linią trwały w najlepsze przeprowadzono konkurs na lokomotywę, która wziąć miała na barki ciężar pociągnięcia wagonów na trudnej trasie. I spośród czterech kandydatów… nie wybrano żadnego. Korzystając przeto z połączonych mocy wszystkich zgłoszonych konstrukcji Wilhelm Engerth z Pszczyny stworzył maszynę, która idealnie wpasowała się w wymagania powstałej kolei.

Roboty zakończyły się w 1854 roku. Tunele, mosty, wiadukty czekały na swój wielki dzień. Jazda próbna przyciągnęła samego cesarza Franciszka Józefa, który wraz z Ghegą jako pierwszy przejechał dopiero co skończonym odcinkiem.

Był to początek niesamowicie szybkiego rozwoju Semmering, które w ciągu kilkudziesięciu lat z niewielkiej wioski zmieniło się w najpopularniejszy alpejski kurort końca XIX wieku. W miejscu małych chat i pustych przestrzeni powstały wille, domy zdrojowe i hotele przyjmujące setki gości. Liczba ludności wzrosła dziesięciokrotnie. Nic, nigdy już nie było już takie samo.

Semmeringkogel górujące nad uzdrowiskową zabudową „starego miasta”.

W 1923 roku linia została wpisana do rejestru zabytków a w roku 1998 UNESCO doceniło jej niezwykłe walory – nie tylko naprawdę innowacyjne rozwiązania inżynieryjne, ale i przede wszystkim „nieinwazyjne” wkomponowanie jej w alpejski anturaż. No i ja im się nie dziwię. 

To co, lekcja historii za nami, pora na spacer po tychże pysznościach.

ZWIEDZANIE SEMMERING – STACJA KOLEJOWA SEMMERING

Jazda pociągiem z Wiednia trwa godzinę i 15 minut a co ciekawe, na przełomie XIX i XX-wieku niemal sto kilometrową trasę lokomotywy pokonywały w 2 godziny, co już na tamte lata było niezłym wynikiem. Standardowe bilety nie są tanie, bo taka przyjemność wynosi 23,90 euro w jedną stronę, ale niezwykłość pokonanej trasy i widoki u celu zdecydowanie rozpogadzają nastrój. Warto jednak rozglądać się za biletami typu Sparschiene pozwalającymi na zaoszczędzenie grosza – bilety takie kosztują od 9,90 do 14,90.

Lata mijają, zmieniają się pociągi, ale większości linii opiera się na założeniach sprzed 170 lat.

Jadąc z Wiednia warto usiąść tak by okna mieć po swojej lewicy, tam to bowiem otwierają się najfajniejsze widoki.  Choć ok, bądźmy szczerzy, najwięcej – co oczywiste – widać zimą kiedy drzewa pozbawione są liści i panoramy mają jakąkolwiek szansę przebić się przez mijane lasy.

Stacja w Semmering jest najwyższym punktem nie tylko zaprojektowanego przez Ghegę odcinka, ale i całych Kolei Południowych. Pociągi wspinają się tu na niemalże 900 metrów co dziś jest niezłym wynikiem (w Polsce na ten przykład najwyżej położoną stacją jest przystanek na Polanie Jakuszyckiej na wys. 878m) a 170 lat temu musiało uchodzić za osiągnięcie wręcz wybitne. W niewielkim dworcu znajdziecie Centrum Informacyjne aka Muzeum Kolei Semmering, otwarte niestety od 9.00 – cóż, będąc tam o nieludzkiej godzinie zaraz po wschodzie słońca jedynie uściskałem klamkę. Na szczęście jednak w całym miasteczku znaleźć można mnóstwo gablot z ciekawymi informacjami tak o powstaniu tutejszej kolei jak i samym kurorcie tak więc nie ma tego złego.

IMG20230129090301k

IMG20230129115230

Tuż przy stacji już kilkanaście lat po zakończeniu budowy kolei powstał wielgaśny pomnik honorujący Von Ghega. Pierwszy zaszczyt dosięgnął go jeszcze za życia, kiedy nadany mu został tytuł szlachecki, kolejne – jak ów pomnik, patronowanie ulicom, czy tytuł europejskiego geodety roku 2018 – przyszły post mortem. Wiele lat po powstaniu monumentu w jego sąsiedztwie stanął wysłużony wagon ÖBB 5144, który kursował po Kolei Południowej w latach 50-90. ubiegłego wieku.

Zabytkowy wagon ÖBB 5144, kursujący już od lat 50. do 1993 roku.

Stacja jest miejscem strategicznym. Dla piechurów. To tu zaczyna się rewelacyjny szlak Bahnwanderweg prowadzący do Gloggnitz, biegnący w dużej mierze wzdłuż torów, pozwalający na piechotę odkryć większość najciekawszych miejsc mijanych podczas jazdy pociągiem. W drugą stronę, do Murzzuschlag tę samą funkcję pełni Szlak Styryjski (Steirischer Semmeringbahn-Wanderweg). Czy choć  w niewielkim stopniu wypróbowałem któryś z nich? No jasne.

ZWIEDZANIE SEMMERING – BAHNWANDERWEG, KURHAUS i WIDOK ZA 20 SZYLINGÓW

Wybór padł na Bahnwanderweg oznaczony kolorem żółtym. Szlak jest wybitnie przyjemny, łatwy i widowiskowy. No w każdym razie pierwsze 4 kilometry w samym Semmering.  Dla miłośników oszałamiających panoram to opcja must see.

W zaplanowaniu czasu pomaga bardzo plastyczna mapa okolicy.
No to zaczynamy spacer.

Idąc jeszcze wzdłuż torów widoki być może nie są najokazalsze bo szybko kryją się za drzewami, ale vibe niczym na Drodze Hochbergów od razu mi się udzielił, z jednej strony skałki, z drugiej lekki spad ku torom. Dla dzieciaków znajdzie się i plac zabaw inspirowany koleją. A kawałek dalej spotkanie z jednym z naprawdę wielu wiaduktów na przełęczy, Kartnerkogel Viadukt. Jak się człowiek wczyta w teksty źródłowe to da się dostrzec, że wiele mostów i wiaduktów swe nazwy zawdzięcza rolnikom, którzy przed budową posiadali tu działki.

Bahnwanderweg jest całkiem urokliwym szlakiem.
Kartnerkogel Viadukt, ziemia na których został zbudowany należała wcześniej do Johanna Kartnera.

Jednak co by nie mówić, szlak ten (przynajmniej w granicach Semmering) robi się przede wszystkim dla dwóch miejscówek: Dawnego Domu Zdrojowego oraz punków widokowych pod pagórem Wolfsbergkogel. Pierw spotkacie Kurhaus.

O, tam z tyłu się wychyla.

Jakbyście się zastanawiali jak prezentowało się Semmering na przełomie XIX i XX. wieku to tu macie odpowiedź. Dom Zdrojowy wzniesiony ponad 100 lat temu szybko stał się jedną z ikon rozwiniętego już miasteczka. Z zewnątrz mocno inspirowany alpejskim sanatoryjnym stylem, wewnątrz secesyjno-modernistyczny z ukłonami w stronę Otto Wagnera szybko stał się popularny wśród wiedeńczyków i artystów, nie tylko Austriackich, ale i Czeskich czy Polskich – jednym z kuracjuszy był Jan Kiepura.

Kolejne lata przyniosły mu zaskakujące niekiedy role (m.in. szpitala dla Wehrmachtu podczas II WŚ) czy hotelu dla urzędników austriackich. Finalnie los gotował mu jednak gorzką przyszłość. Zmarginalizowany, coraz bardziej zaniedbany został zamknięty, po czym wykupiony przez orientalną dość spółkę z Kazachstanu. Co ciekawe jednak imponujące wnętrza przetrwały próbę czasu, niedługo potem w kilku salach cyklicznie zaczęły odbywać się imprezy kulturalne a niedawno całość zakupił bogaty inwestor, który planuje przywrócić budynkowi dawną chwałę. Czy mu się to uda? Zobaczymy.

No dobra, ale nie oszukujmy się to co tygryski lubią najbardziej zaczyna się zaraz za Kurhausem. Krótkie, dobrze oznaczone, niezbyt wymagające podejście pod Wolfsbergkogel z dwoma nagrodami: wieżą widokową a kilka minut później emblematycznym widokiem na wiadukt Kalte-Rinnen.

IMG20230129094202k
Piękny i przyjemny ten szlaczek.
IMG20230129094215KI
Wieża widokowa Doppelreiter Warte. Może i nie jest wysoka, ale da się z niej zobaczyć niemało.

Oryginalna drewniana wieża Doppelreitera powstała przed ponad stu laty, dzisiejsza inkarnacja jest dużo młodsza i ma znacznie prostszy hełm. Widoki za to oferuje tak samo obłędne. Wieżę wybudowano na pagórze o wysokości 919 metrów a sama jej platforma znajduje się niewiele wyżej przez co widoki są częściowo ograniczone.  To co da się zobaczyć robi jednak wielkie wrażenie. Stożek Semmeringskogel, pierwsze próbne spojrzenie na „Widok za 20 szylingów”,  Adlitzgraben (bardzo popularne wśród skałkowców) i masa miejsc których nie potrafię zidentyfikować. Bomba.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Widocczki za wschód.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Semmeringkogel górujące nad uzdrowiskową zabudową „starego miasta”.
IMG20230129094709j
„Widok za 20 szylingów”, wersja beta.
IMG20230129095847
No część!

Najbardziej popularny, znany, emblematyczny wręcz widok znajdziecie kawałek dalej, dosłownie to pół kilometra dalej. „20-Schilling Blick”, atrakcja tak dla numizmatyków, ale i wielbicieli po prostu pięknych panoram. Oto bowiem przed wami fragment przełęczy, który lat temu kilkadziesiąt tak bardzo się komuś decyzyjnemu spodobał, że wylądował na odwrocie banknotu 20 szylingowego. Zresztą, na przednią część trafił sam Von Ghega.

IMG20230129103545
Widok rodem z dawnego z 20-szylingowego banknotu.
24090495_XXL
Rzecz jasna jest to uproszczenie bo widok z banknotu przedstawia to miejsce, ale ze zgoła innej perspektywy.
austria-25-euro-2004
W 150-lecie budowy Kolej Semmering trafiła też na okolicznościowe monety.

W centrum „widoku” jest wiadukt Kalte -Rinnen, długi na 184, wysoki na 46 metrów! Nie sposób jednak nie wspomnieć o imponującym skalistym pagórze Polleroswand, który zagarnia dla siebie resztę splendoru. W roli tła pięknie współgra masyw Rexa, z najwyższym punktem w postaci Heukuppe,  już dwutysięcznika.

IMG20230129103433
Patrząc przez takie stalowe ustrojstwo widok robi się iście „Incepcyjny”.

Tym pięknym widokiem możemy pożegnać Bahnwanderweg i powoli skierować się w stronę miasteczka. Wam wszakże zdecydowanie polecam dalszą wędrówkę, bo szlaków wszelakich jest tu tyle, że można by się szwendać kilka dni. I to jest dobra koncepcja.

ZWIEDZANIE SEMMERING – SUDBAHNHOTEL, WILLE ORAZ HOCHSTRAßEN

Naszym celem jest drugi z historycznie ważnych hoteli, Sudbahnhotel. Kierując się w jego stronę całkowicie zignorowałem Park Rzeźb, czyli wystawę na świeżym powietrzu z wesołą twórczością artysty Ignaza Semlitscha, który z różnego rodzaju materiałów tworzy abstrakcyjne ciekawostki. W bardziej sprzyjających warunkach pewnie bym się zatrzymał. A może nie.

Südbahnhotel to wizytówka Semmering, ikona. Nawet jeśli dziś walcząca o powrót do wielkiej gry. Najstarszy z największych i najważniejszych hoteli, niemalże baśniowy, zamkowy, imponujący z basztami i charakterystycznym zielonym dachem. Po wybudowaniu zapewniał więcej miejsc do spania niźli całe Semmering sprzed budowy kolei. Nieźle, ale kolejny z gigantów, Panhans w kilka lat podwoił stawkę.

Südbahnhotel w Semmering. Ikona.

Powstały w 1882 roku przeszedł podobną drogę co Dom Zdrojowy, też swoje najlepsze lata ma już za sobą, podobnie jak i tam trwają tu pracę nad ponownym otwarciem – a jest tu o co walczyć bo wnętrza wciąż prezentują się cudnie. I na tę chwilę cyklicznie goszczą różne imprezy.

Südbahnhotel idealnie nadawałby się do filmów o Jamesie Bondzie.
Südbahnhotel.
Südbahnhotel, 30 lat przed wybudowaniem hotelu w Semmering mieszkało tylko sto kilka osób.

Północna część miasteczka, skupiona w pobliżu hotelu to część najstarsza. Oryginalnych rolniczych chat już tu raczej nie uświadczymy, ale większość willi, które w XIX wieku powstały już tak. Wiedeńczycy szybko zapałali uczuciem do nowopowstałego kurortu a wielki udział w „lobbowaniu” za Semmering miał niejaki Franz Schontaler. On też, będąc rzeźbiarzem i dekoratorem wnętrz mocno przyczynił się do powstania pierwszej willi. Kolejne wyrastały jak grzyby po deszczu, mocno inspirowane stylem tyrolskim mieszanym z secesyjnym uwielbieniem do florystki. Szybko nazwano je willami semmerinckimi.

Willa Pollerosa
123 lata na karku, no piękność.
Niektóre wille są trochę nieśmiałe, ale da się dostrzec ich piękno.

Wiele z nich wyszło spod ręki Franza Neumanna młodszego, który nie tylko wyspecjalizował się w willowej stylistyce, ale i na pewien czas doprowadził do wprowadzenia „ustawy willowej” pozwalającej w Semmering na budowę tylko w takim stylu. Spacer między nimi niechybnie zaprowadzi was na Hochstraße, pełniącą funkcję miejskiej promenady. I wiecie jakie to niezwykłe uczucie iść sobie między tymi stuletnimi cudeńkami niemalże samemu, raz po raz tylko mijając rodziny z dziećmi czy kogoś z psem na spacerze.

Kiosk meteorologiczny z widokiem na Sudbahnhotel.
Spacer Hochstraße.
Spacer Hochstraße.

W 1895 roku brat Franza, Gustav dostał od księcia Jana Liechtensteina zadanie zbudowania dla rozwijającej się społeczności kościoła. Niewielka świątynia, taki gotyk inspirowany Tyrolem, ładnie komponuje się z okolicą a jasne kamienie, z których została zbudowana dodaje jej charakteru. I lat. Ładne wnętrze, pierwszorzędne sklepienia, witraże, tablica pamięci o poległych w obu Wojnach Światowych. No klasycznie ładny kościołek.

IMG20230129121246-2
Kościół pw. Świętej Rodziny w Semmering.
Kościół pw. Świętej Rodziny w Semmering.
Kriegerdenkmalowa tablica.

ZWIEDZANIE SEMMERING – HIRSCHENKOGEL

I jeśli do tej pory, tak jak i ja zastanawialiście się gdzie podziali się ludzie to za chwilę otrzymacie odpowiedź. Mijam największy z semmerińskich hoteli, Panhans o proweniencji podobnej do dwóch poprzednich. W pobliżu coraz więcej zaparkowanych samochodów, pojawia się nowsza acz wciąż „klimatyczna” zabudowa, na willach da się zobaczyć szyldy restauracji zapraszających na małe co nieco. Oto dowód, że zbliżamy się do zimowego serca miasta.

Kiedy przed prawie 150 laty Semmering kształtowało się jako alpejski kurort większość ruchu turystycznego odbywała się latem. Kuracjusze i podróżni przybywali na letnie wędrówki, sezon zimowy dopiero z czasem i rozwojem infrastruktury zaczął przyciągać mieszkańców Wiednia i okolic. Dziś pagór Hirschenkogel wraz ze swoimi stokami jest chyba jednym z ulubionych miejsc na zimowy wypoczynek dla zamieszkujących stolicę.

Mijam rodziców obserwujących swoje pociechy szalejące na łagodnych stokach idealnie przygotowanych, zabezpieczonych siatką tak by rozpędzone dzieciaki nie wpadły na znajdującą się niedaleko ulicę. W stronę wyciągu na Hirschenkogel zmierza tyle samo narciarzy co osób z sankami – okazuje się bowiem, że z liczącego 1340m pagóra da się zjechać tak trasą narciarską jak i saneczkową. I tego drugiego wybitnie bym spróbował.

Ciche i spokojne miasteczko ożywa w okolicy stoków narciarskich.

Górujący nad miastem pagór przyciąga i nie odmawiam sobie przyjemności zobaczenia jakie widoki oferuje. Ośmioosobowe wagoniki wyciągu gondolowego w kilka minut potrafią przenieść z przełęczy na sam szczyt. Pojedynczy wjazd (wraz ze zjazdem) z Hirschenkogel kosztuje 16 euro, jeśli jednak obudzi się w was wewnętrzny Marcel Hirscher czy Maryna Gąsienica-Daniel to w ruch pójdą konkretne kwoty.

Na Hirschenkogel.
Wyciąg na Hirschenkogel.

Hirschenkogel stanowi centralny punkt ośrodka narciarskiego Zauberberg, oferującego 14 kilometrów tras. Tak łatwych jak wspomniane saneczkowe, jak i takie, które od lat goszczą kobiecy Puchar Świata w narciarstwie alpejskim. To właśnie tu, rok temu Mikaela Schiffrin trzykrotnie zwyciężając zrobiła gigantyczny krok w pogoni za rekordami Lindsey Vohn i przede wszystkim Ingemara Stenmarka. Swoją rodaczkę w trakcie sezonu przegoniła, legendarnego Szweda dogoniła i mając na koncie 86 zwycięstw z pewnością wypatruje kolejnych. A sezon 2023-24 dopiero się zaczął.

IMG20230129125838
Zimą na Hirschenkogel królują narciarze.
IMG20230129125901
Zimą na Hirschenkogel królują narciarze.

Dość specyficznie się tam czułem, bo pośród setek narciarzy byłem li tylko jedną z kilku osób, które o zjeździe na deskach nie myślały. Latem Hirschenkogel idealnie nadaje się na piesze wycieczki. Tu właśnie startuje całkiem przyjemny szlak Alpannonia, prowadzący na Nizinę Węgierską do Köszeg oferujący po drodze liczbę widowiskowych panoram odwrotnie proporcjonalną do poziomu trudności.

IMG20230129133525k

Anyway, jak już wdrapiemy się/wjedziemy na szczyt Hirschenkogel to warto wdrapać się jeszcze wyżej i wejść na wieżę widokową, Milenijną, zbudowaną tuż przed 2000 rokiem. No chyba, że będzie chwilowo zamknięta. Takie szczęście miałem i jedyne co pozostało to podziwianie 30 metrowej konstrukcji z dołu. Ponownie, latem prócz dalekich widoków (nawet i sięgających Węgier) wieża oferuje coś a’la skok z mini bungee, a zaraz obok w lesie kto ma ochotę może spróbować swych sił w parku linowym. Zaprawdę, na nudę nie ma co liczyć.

IMG20230129130000k
Wieża Milenijna na Hirschenkogel.
IMG20230129130708k
Wieża Milenijna na Hirschenkogel. Niestety podczas mojej wizyty „zamknięta z powodu, że nieczynna”.
IMG20230129132357
Park linowy zimą odpoczywa przed sezonem letnim.

Będąc na szczycie załapał mnie głód lecz szybki rzut oka na długą kolejkę przed Liechtensteinhaus uświadomił mi prosty fakt, na szamę przyjdzie czas po powrocie do miasteczka. I chyba dobrze się stało bo dzięki temu trafiłem do restauracji Belvedere, która prócz – jak nazwa sama wskazuje – pięknych krajobrazów oferuje dobre jedzonko. W tym największy przysmak cesarza Franciszka Józefa, tafelspitz. Taki w najbardziej odpowiedniej obstawie ze szpinakiem w śmietanie wraz z totalnie kapitalnym „sosem” w postaci tartego chrzanu z jabłkiem.

Tafelspitz, pyszności.

Na zakończenie – bo też nasz spacer dobiega końca – kolejne spotkanie z pomnikiem będącym dowodem na to, że Semmering więcej niż raz było świadkiem czegoś naj, czegoś pierwszego w swoim rodzaju. Monument Eduarda Nittnera, lotnika, który w 1912 roku jako pierwszy w historii pokonał jakąkolwiek austriacką przełęcz. Samolotem. Lot nad Semmering wykonał w najpopularniejszym jak na owe czasy „gołąbku” Etricha noszącym nazwę „Kondor” –  dlatego  też nad pomnikiem góruje postać padlinożernego ptaka, szeroko rozpościerającego swe skrzydła.

Samolot Nittnera nosił nazwę „Kondor”.

I cóż, myślę, że w tym miejscu was zostawię. Mam nadzieję, że spacer po Semmering spodobał się wam tak bardzo jak i mi i już zaczynacie dłubać w kalendarzach sprawdzając czy uda się w jakiś zimowy weekend wyskoczyć na małe co nieco 😉

Trzymajta się, cześć!

2 myśli na temat “Semmering – kolej godna UNESCO oraz widok za 20 szylingów. I tyci więcej

  1. Jak na razie to mogę sobie podłubać wiadomo gdzie, bo ceny tych atrakcji (popatrzałam na cenniki, no no no…) przerastają mnie z głową. Ale dzięki panu mogłam się tam wybrać wirtualnie. No i w sympatycznym towarzystwie 🙂
    P.S. Nie wiem, co jest, ale co rusz natykam się na jakieś kurorty, w których wypoczywał Kiepura… Czym ten człowiek się tak straszliwie męczył?!
    P.S.2. W Słowenii jechałam auto-vlakiem po linii kolejowej, którą też budowali Austriacy. To taka mini-mini namiastka tych cudowności.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Marzynia Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.