Sarnowa – perła w rawickiej koronie

Być w Rawiczu i nie odwiedzić Sarnowy? Nie ma takiej szansy. Zapraszam was w podróż do niezwykłego miejsca, zastygłego w czasie, kipiącego małomiasteczkowym urokiem i klimatem. Jeszcze do lat 70 osobnego miasta, od 1973 dzielnicy Rawicza. Bez wizyty w tej małej perełce spacer po Rawiczu byłby zdecydowanie niepełny.

Już samo spojrzenie na ratusz łączący klasycyzm z neogotykiem podpowiada, że to nie jest zwykła miejscówka.

Jest sobie 5 kilometrów na północy-wschód od centrum Rawicza jedna jego dzielnica Sarnową zwana. W granicach miasta pojawiła się w 1973 roku, uprzednio przez kilka stuleci…samemu miastem będąc. Miastem o jednej z najdłuższych metryk w  okolicy, wspominanym już w XIII wieku a na papierze „uprawomocnionym” w roku 1407 przez Władysława Jagiełłę. To niezwykle miejsce oferujące prawdziwą podróż w czasie.

Sarnowa, dzielnica Rawicza wyrosła z kilkuset letniego miasta.

To jedno z takich miejsc, które nie potrzebują wiele czasu by nas oczarować. Nie ważne czy historią, przyrodą, klimatem, ludźmi. W powietrzu unosi się to nieokreślone uczucie, które nie bawi się w podchody i od razu łapie nas gdzie trzeba sprawiając, że choć jesteśmy w miejscu nieznanym to czujemy się jak u siebie. Tak, Sarnowa zdecydowanie ma ten vibe.

Uwielbiam ten klimat małych miasteczek, niskiej i zadbanej zabudowy, zastygłej w czasie i niemal żywcem przeniesionej z końcówki XIX wieku. Spokój i nieśpieszny rytm zakłócany jest li tylko dźwiękiem samochodów pokonujących brukowane, wysłużone uliczki. Te same, którymi jeszcze sto lat (z hakiem) temu na targ zdążały wozy a rytmiczną melodię wygrywał turkot kół i tętent koni. Tak, wiem, może ze zbyt wielką emfazą was teraz atakuję, ale serio, uwielbiam takie miejsca 🙂

Niskie zabudowania są emblematycznym elementem małych Wielkopolskich miejscowości. Te w Sarnowie charakteryzują się jednak wyjątkową urodą.

Sarnowa – kwestia lingwistyczna

Oj pamiętam jak za pierwszym razem mieszkańcy niegdysiejszego miasta przetrenowali mnie w kwestii nazewnictwa. Zgodnie ze słownikiem nazw geograficznych używałem odmiany Sarnowa-Sarnowej co szybko spotkało się z oporem miejscowych, którzy od lat odmieniają nazwę tak Sarnowa-Sarnowie-Sarnowy-Sarnową. Długo grzebałem kto ma rację by na końcu dojść do prostego wniosku – skoro mieszkańcy używają danej odmiany to i ja się do niej dostosuję, krzywda mi się nie stanie. No i nie jest to praca naukowa więc chyba nikt nie będzie miał mi za złe, że ten jeden raz niezgodnie z „zasadami” ponazywam to i owo i po prostu uszanuję miejscowe przyzwyczajenia. Prawda?

Sarnowa – słów kilka o historii

Sarnowa na kartach historii pojawiła się już w średniowieczu, a dokładnie w XI wieku. Nieźle. Kroniki kilkukrotnie wspominają jej nazwę, bawiąc się w różne jej wariacje. Najważniejsze jest chyba to, że w dokumentach Bolesława Pobożnego (a raczej jego urzędników) pierwszy raz trafimy na określenie Sarnowy jako miasta, na prawie polskim najpewniej. W 1407 roku następuje update oprogramowania, dochodzi do lokacji na prawie magdeburskim przez króla Władysława Jagiełłę. Miasto szybko zaczyna się rozwijać wykorzystując szereg przywilejów jak i sprzyjające położenie, tak przy granicy skutkujące powstaniem izby celnej; jak i przy szlakach handlowych skutkujące choćby możliwością urządzania jarmarków. 200 lat po sarnowskiej lokacji wybuchnie Wojna Trzydziestoletnia a po kolejnych 30 Adam Olbracht Przyjemski zdecyduje się na założenie Rawicza. Dla południowej Wielkopolski wydarzenie znaczące, dla naszego bohatera początek osuwania się w cień nowopowstałego sąsiada.

Barokowy kościół pw. św. Andrzeja Apostoła.
Barokowy kościół pw. św. Andrzeja Apostoła.

Rawicz szybko stał się najważniejszym miastem w okolicy przyciągając do południowej Wielkopolski kolejnych śląskich rzemieślników. W młodym ośrodku nie dla wszystkich jednak starczyło miejsca i wielu uciekinierów z cesarstwa Habsburgów osiedliło się w pobliskich miastach w tym i w Sarnowie, rozpoczynając tam nowe życia, wzbogacając swe nowe ojczyzny i w jakiś sposób pomagając im się rozwijać. Jak już jednak wiecie po lekturze poprzedniego tekstu mroczne czasy dla tej części Europy nie miały zamiaru ustąpić i by zbytnio się nie rozpisywać podsumujmy szybko co nastąpiło: Potop Szwedzki, epidemie wszelakie w tym dżuma, Wojna Północna, liczne pożary. Wszystkie te okoliczności wyjątkowo mocno dotknęły Sarnową, krok po kroku pozbawiając ją znaczenia i choć miasto starało się bronić znacznymi sukcesami w młynarstwie czy handlu bydłem to jego marginalizacja postępowała. Jej kulminacją było „wchłonięcie” przez Rawicz w 1973 roku.

Niskie zabudowania są emblematycznym elementem małych Wielkopolskich miejscowości. Te w Sarnowie charakteryzują się jednak wyjątkową urodą.

Dziś Sarnowa jest li tylko jedną z dzielnic Rawicza, stanowiąc jednocześnie niezwykły przykład świetnie zachowanej tkanki sprzed ponad stu lat – nienaruszonej zbytnio przez walki w Powstaniu Wielkopolskim czy obie Wojny Światowe. Gdyby z ulic zabrać samochody, ze ścian i dachów anteny to można by mieć problem z określeniem czy to 2023 czy 1903 rok. Pięknie. I w dużej mierze zadbanie.

Zapraszam was na szybki spacer.

Jeszcze 25 lat temu do Sarnowy dało dojechać się pociągiem. Popularna „Kobylinka” jest dziś już tylko wspomnieniem, na niewielkim odcinku będąc użytkowaną na potrzeby cukrowni w Miejskiej Górce. Po ruchu osobowym na otwartej w 1898 roku linii śladu już nie ma, jedyne co pozostało to niewielka stacja kolejowa z czerwonej cegły. Stoi sobie biedna opustoszała i czeka na nieuniknione. Swoją drogą jeśli jesteście tak niemobilni jak ja to śpieszę jednak z wiadomością, że w dni powszednie w sukurs przyjdzie wam autobus, linia nr 1. Choć te 5 kilometrów dzielące rawicki rynek z tym sarnowksim to nie jest jakaś potężna odległość i da się je zrobić „z buta” czy na rowerze. Lub własnym autem oczywiście.

Opuszczona dziś stacja kolejowa w Sarnowie.

Sarnowa- rynek oraz ratusz całkiem niebywały

Wysiadając na sarnowskim rynku nie sposób nie skierować wzroku na tamtejszy ratusz – najważniejszy, ale i najbardziej osobliwy z zabytków dawnego miasta. Założę się, że rzadko kiedy widzieliście takie połączenie jak tu. Oto bowiem z klasycystycznej bryły wyrasta w niebo neogotycka, nieotynkowana, ceglasta wieża zegarowa. Kontrast wybudowanej w 1837 „podstawy” z dobudowaną 3 dziesięciolecia później wieżą jest tak niezwykły, że… aż działa.

Sarnowski ratusz jest wielce osobliwy.

Nie do końca wiem jaki efekt chcieli uzyskać budowniczowie, ale jest on intrygujący. Klasycystyczne motywy mieszają się z neogotyckimi a najmocniej wzrok przyciąga sama wieża, pełna detali.

Sarnowski ratusz jest wielce osobliwy.
Sarnowski ratusz jest wielce osobliwy.

Funkcji administracyjnych budynek już dawno nie pełni i dziś znajdziecie tam bibliotekę.

Ratusz przycupnął w centrum zgrabnego choć niewielkiego rynku. Niepozbawiony roślinności, z zabytkowym brukiem i zadbanymi domami z przełomu XIX i XX wieku sprawia on niesamowicie przyjemne wrażenie. Budynki są schludne i nienachalnie udekorowane razem tworząc zwartą, mogącą się podobać całość – grzebiąc w starych fotografiach można do poszczególnych można przypisać ich dawne funkcje, czy to hotel czy sklepu kolonialnego. I naprawdę, nie potrzeba wielkich mieszczańskich kamienic by docenić urok takich miejsc.

Sarnowski rynek – zielonkawy budynek to dawny hotel Huberta.
Sarnowski rynek.
Sarnowski rynek.

Sarnowa – kościół pw. Andrzeja Apostoła

Po sąsiedzku, sponad niższych domków kuka jedyna dziś sarnowska świątynia, barokowy kościół pw. Św. Andrzeja Apostoła. Mający 300 lat na karku jest jednym z nielicznych budynków, które w miarę bezboleśnie przetrwały największy pożar w historii Sarnowy, dzięki czemu jest to też jeden z najstarszych budynków w całym „mieście”.

Kościół pw. Św. Andrzeja Apostoła
Sąsiadujący z kościołem budynek dawnej szkoły.
Probostwo.

Z zewnątrz przyjemny ok, choć dość skromny (acz zaskakujący zegarem słonecznym na wieży) jak na barokowe standardy, wewnątrz już dużo bardziej wpisujący się w ramy stylu. Bogate ołtarze i ambona, ciekawe polichromie na sklepieniu czy w końcu charakterystyczne (i chyba tylko w Polsce spotykane) portrety trumienne dwóch dziedziców z familii Zakrzewskich to najważniejsze na co powinniście zwrócić uwagę podczas zaglądnięcia do środka.

Przez kilka lat organistą był tu Karol Kurpiński, wtedy zaledwie 12 letni a w przyszłości całkiem niezgorszy kompozytor.

Sarnowa – cmentarz ewangelicki, lapidarium

Śladów po drugiej ze świątyń, drewnianym kościele zboru ewangelickiego próżno dziś szukać. Niezwykła to szkoda bo wybudowany w 1781 roku doczekał się nawet statusu zabytku, ale nie przeszkodziło to nikomu by po 1945 roku go rozebrać. Co jednak po ewangelickiej gminie pozostało?

Sarnowski cmentarz ewangelicki… a raczej to co z niego pozostało.

Otóż miejsce niezwykle ciekawe i warte uwagi, dawny cmentarz oraz lapidarium rzeźby nagrobnej, znajdujące się zaraz obok boiska Sarnowianki. Ewangelicka nekropolia funkcjonowała tu zapewne do 1945 roku kiedy to większość wiernych opuściła te ziemie i wyruszyła do Niemiec. Cmentarz, padł łupem szabrowników, mocno podupadł, ale przetrwał. Tego szczęścia nie miał większy, rawicki całkowicie zlikwidowany – miejsce, w którym się znajdował odwiedzają dziś głównie tylko spacerowicze a o tym, że jest to niegdysiejsze miejsce pochówku przypomina kamień z inskrypcją oraz krzyż.

Część rawickich nagrobków miało jednak szczęście i miast na kupę gruzu trafiło – trzeba przyznać po dość długiej i pełnej przystanków „podróży”  –  na sarnowski cmentarz. Kilkanaście płyt nagrobnych, naprawdę wiekowych, bo liczących sobie nawet i 300 lat to kawał historii miasta, pamiętają one czasy drugiego albo trzeciego pokolenia rawickich ewangelików i są jednymi z bardziej namacalnych pozostałości po nich. I choć nie wszystkie są w najlepszym stanie, to ich wartości nikt nie może im odmówić. Warto dbać o takie miejsca.

Lapidarium rzeźby nagrobnej w Sarnowie.

Spacer uliczkami

Sarnowa jest na tyle nieduża, że spacer jej uliczkami nie powinien zająć wam wiele czasu. Zadbane, pełne stylowych i naprawdę ciekawych budynków ulice przejdziecie w kilkanaście minut. Stu i trochę więcej letnie domki choć w dużej mierze wyglądają jak z wzorcowego szablonu „wielkopolskiego miasteczka ładnego, choć bez ekstrawagancji” potrafią też zaskoczyć tak bogatszą elewacją czy niezwykle intrygującymi zdobieniami. Jakby się wczytać w stare mapy i fotografie to właśnie one pełniły niegdyś funkcje hotelików czy restauracji.

Sarnowskie uliczki.
Sarnowskie uliczki.
Sarnowskie uliczki.

Niesamowicie ciekawa jest trochę mniej reprezentacyjna (choć w sumie w pewnym stopniu też) a dużo bardziej użytkowa ulica Stodołowa. Nazwa mówi nam wszystko. Zdecydowanie warto dać szansę tym kilkunastu starym stodołom. Niby proste kształty i materiały, ale jakżeż to działa na człowieka – nie dość, że uwielbiamy takie klimaty to i wakacje na wsi u ciotki od razu stają przed oczami.

Ul. Stodołowa.

Naprawdę, nie potrzeba wiele by polubić te niskie ulice. Tym bardziej, że pomiędzy tymi wszystkimi domkami znaleźć można jeszcze…

Ostatni sarnecki koźlak

Jak i cała Wielkopolska tak Sarnowa stała niegdyś wiatrakami. W czasie największej prosperity na polach wokół (wtedy jeszcze) miasta znaleźć można było przeszło 20 młynów. W Rawiczu kolejne 70. Jak okiem sięgnąć koźlaki po horyzont. Niezwykły musiał być to widok. Do dziś z tej niemal setki przetrwał jeden.

Sarnowski koźlak.

W obliczu planowanej rozbiórki w obronie młyna stanęli miejscowi, powstała inicjatywa „ratownicza” i tak koniec końców wiatrak trafił w ręce Kazimierza Damazyna, jegomościa wielce w okolicy znanego i szanowanego. Odnowiona i zabezpieczona przez niego konstrukcja do dziś cieszy oko i z tego co wyczytałem wewnątrz (oraz w maciupkim budynku obok) funkcjonuje niewielki skansen a i jest możliwość umówienia się na warsztaty młynarskie. Niestety byłem zimą i nawet nie próbowałem. Was jednak do tego namawiam.

Sarnowski koźlak.

I tak też dobiega końca ten szybki, ale mam nadzieję ciekawy spacer. Sarnowa idealnie nadaje się na przysłowiową „kropkę na I” podczas zwiedzania Rawicza i razem z młodszym miastem tworzą najlepszy z możliwych przepisów na udane zwiedzanie miast: historia, ładna architektura, porządek, trochę zieleni i cosik do jedzenia. Pycha 🙂

4 myśli na temat “Sarnowa – perła w rawickiej koronie

  1. Sarnowa to od 40 lat moje miejsce wytchnienia. Tam gdzie jadę, by naładować baterie i wrócić do świata. Przemierzam pół Polski, tylko po to, by powdychać to dziwne powietrze. Bo miasteczko (zawsze w myśli funkcjonujące odrębnie od Rawicza) to, zawsze będzie przywoływać obrazy dzieciństwa. Ten bruk (po którym wozy ciągnięte przez konie zasuwały jeszcze 2 0 – 30 lat temu regularnie), najlepszy plac zabaw, zaraz obok działek i sklepy, które – niemal jak we Włoszech – praktykowały przerwę na obiad. Z zachwytem, jako dziecko, pokonywałam skrzypiące schody w kamienicy, lub spoglądałam na lwa zaklętego w klamce. Tak, te niskie kamienice, las, działki, bruk. To wszystko stanowiło azyl przed światem.

    Polubienie

  2. Odmiany nazw miejscowości czasem odbiegają od zasad. Są np. dwa miasta: Iława oraz Iłowa. W dopełniaczu oba inaczej się odmienia: „Iława” byłem w Iławie, natomiast „Iłowa” – byłej w Iłowej. Z tym „oporem miejscowych” to prawda. Po przeczytaniu Twojego wpisu napisałem sms do znajomej, która pochodzi z Rawicza: „Byłaś kiedyś w Sarnowej?”odpisała: „W Sarnowej nie, ale byłam w Sarnowie” 🙂 🙂

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.