Im więcej podróżuję tym częściej przekonuję się, że zdecydowanie nie potrzeba mi zabytków klasy światowej czy niesamowitych cudów natury by czerpać radość z poznawania nowych, ale i potencjalnie znanych miejsc. Nie jest to żadna odkrywcza myśl, ale odwiedzanie małych miast w okolicach Leszna mnie w tym tylko utwierdziło. Potrafią one zauroczyć dostarczając mnóstwa frajdy z odkrywania ich zakamarków. Tym razem pora na Poniec, jedno z miast nie wyróżniających się niczym szczególnym a jednak fajnych i przyjemnych na krótką łazęgę. Bo też i takie ekskursje od czasu do czasu są nam potrzebne.

Nasz bohater to miasto wiekowe, liczące sobie bez mała 700 lat. Początki miastowości to burzliwe czasy kiedy ziemie Wielkopolski były miejscem wielkiej rywalizacji o wpływy, zakończone przyłączeniem większej części tych terenów do Królestwa Polski.
Poniec od swego zarania, jeszcze w czasach sprzed nadania praw miejskich rozwijał się dzięki handlowi. Bliskość ważnych szlaków z Poznania i Kalisza oraz w późniejszych czasach przywileje nakazujące kupcom zatrzymywanie się w mieście i sprzedaż swych dóbr sprawiły, że rozkwitło ono całkiem niemało, stając się jednym z najważniejszych w okolicy. Dodajmy do tego jeszcze funkcjonującą przez kilka stuleci komorę celną i możemy sobie wyobrazić wagę ówczesnego miasteczka.

Dlatego patrząc dziś na spokojną i trochę schowaną na uboczu miejscowość zastanawiam się co poszło nie tak, co sprawiło, że Poniec i obecnie nie jest jednym z ważniejszych miast w południowej Wielkopolsce. Wszelkie papiery do bycia większym graczem przecież posiadał. Rozwój zatrzymały wojny, pożary i epidemie pomyślałby kto? Niby tak, ale które miasto w okolicy nie zmagało się z podobnymi przeciwnościami losu…

Spacer niskimi uliczkami nie przynosi odpowiedzi. Z licznych zabytkowych budynków nie wyczytałem jakie to pojedyncze zapewne decyzje i zbiegi okoliczności stoją za tym stanem rzeczy. Choć kto wie, może niepotrzebnie zawracam sobie głowę podobnymi rozkminami? Tak jest i tego nie zmienimy. Dlatego skupmy się na tym co TU I TERAZ, pokażę wam, co takiego zainteresowało mnie w tym miasteczku.
Poniec leży 20 kilometrów na południowy wschód od Leszna. Jest to jeden z pierwszych przystanków linii kolejowej prowadzącej do Ostrowa Wielkopolskiego. Przybywających ciuchcią wita stary i piękny choć wysłużony już dworzec z czerwonej cegły. Kolejny z tych zatrzymanych w czasie. W sąsiedniej Krobi znajdziecie bliźniaczy a na kilku kolejnych stacjach ich miniaturowe wersje.


PONIEC – DWÓR WYDAWY
Choć naturalnym byłoby ruszyć „na miasto” to pierw polecam wam krótki spacer w kierunku przeciwnym, do wsi Wydawy. Wystarczy przejść tory, zakrętas w ulicę Kuszą a potem skok przez starą bramę i ląduje się w miejscu zawieszonym w czasie. Oto dawny dwór wraz z całym dobrodziejstwem równie dawnego folwarku. XVIII wieczny dworek i szereg budynków gospodarczych plus oficyna po dziś dzień są użytkowane choć stan wielu z nich eufemistycznie nazwę nie najlepszym. Mimo to dawna posiadłość Mierzyńskich a potem dobrze znanych Mycielskich warta jest rzucenia nań okiem.



PONIEC – DAWNY CMENTARZ EWANGELICKI
Wracając do drogi głównej polecam przejść się w stronę niewielkiego parku. Prowadząca doń ulica Janiszewska skrywa bardzo ładne, starsze domy czy wpisane do ewidencji zabytków szachulcowe stodoły. Nie one są tu jednak ważne.

Istotny jest park. Park a niegdyś cmentarz ewangelicki, powstały jeszcze w XVIII wieku i funkcjonujący do 1945, kiedy to miasto opuścili ostatni niemieccy mieszkańcy. Nekropolię zlikwidowano wiele lat po konflikcie.

I kolejny raz, gdyby nie tablica pamiątkowa, wspominająca o pochowanych tu wiernych, to zupełnie można by nie zdawać sobie z tego faktu sprawy. Po nagrobkach nie ma już śladu, pozostały fragmenty fundamentów zapewne grobowców a dzisiejsze ścieżki prowadzące na sąsiadujący z parkiem plac zabaw zapewne pokrywają się z tymi dawnymi… Takie miejsca zawsze robią na mnie wrażenie, a jeśli większość opowieści i obrazów trzeba sobie samemu dopowiedzieć w głowie to tym bardziej.

PONIEC – ULICZEK CZAR. I CIEŃ.
Ruszając w stronę centrum z pewnością zwrócicie uwagę na dom przy zejściu się ulic Dworcowej i Bojanowskiej. Nie chcę wam tu zbytnio rzucać spolierem i nie daję zdjęcia byście sami odkryli to cudo, bo zaprawdę powiadam wam tak naszpikowanej ozdobami willi dawno nie widziałem i widok jest… no zostaje w pamięci.
Takich potworków na szczęście dalej już nie ma, czeka was za to niska małomiasteczkowa zabudowa pełna wiekowych domków. Lista budynków wpisanych do ewidencji zabytków jest tak długa, że momentami można się zastanawiać czy którykolwiek z mijanych domów się na niej nie zmieścił.


Dość szybko jednak do niewątpliwego uroku większości domów dołącza drugie, mniej przyjemne uczucie czy nawet bardziej poczucie, poczucie zaniedbania. Bo Poniec jest jednym z tych miast, które można nazwać „ładnym choć brzydkim”. Albo inaczej: miejscami mocno potrzebującym liftingu. Jest kilka takich miejsc, które jakkolwiek i tak mi się podobały to jednak przez niemałe zapuszczenie traciły wiele ze swego uroku.



W każdym razie, życząc mniej zadbanym domom należnej rewitalizacyji skupmy się na tym co oko cieszy bezsprzecznie. A takie są ot choćby długie fragmenty ulicy Krobskiej. Widać, że od dawna musiała być to ulica dość znacząca bo znajdziecie tam tak pozostałości po dawnej słodowni (a może i browarze, choć informacje strasznie ciężko znaleźć), neogotyckie, przeszło stuletnie gmachy poczty i szkoły podstawowej, piękne wille czy ciekawy budynek banku – i co ciekawe budynek z bankowością związany jest od samego początku czyli ostatnich lat XIX wieku.




Są tam też dwa z trzech ponieckich murali. I to jakie.
PONIEC – MURALE
Malowidła na ponieckich ścianach powstały 4 lata temu i wpisały się w obchody 100-lecia Odzyskania Niepodległości. Pierwszy nawiązuje do pochodzącego z Ponieca ppłk Bernarda Śliwińskiego, powstańca wielkopolskiego, kawalera Virtuti Militari, obecnego patrona jednej z ponieckich podstawówek. Drugi składa się z „reprodukcji” starych fotografii ukazujących miasto z hen hen dawnych czasów, z przełomu XIX i XX wieku.

Najciekawszy moim zdaniem ukazuje rodzinę miejscowego rzemieślnika o nazwisku Majewski, tapicera i siodlarza. Postawny mężczyzna wraz z żoną i dziećmi zdaje się pozować do malunku… i niejako tak jest, bo ich pozy żywcem przeniesiono z dawnej fotografii. Uczynienie takich zwyklejszych ludzi bohaterami na myśl przywodzi mi „Cichy memoriał” Arka Andrejkowa, jeden z najciekawszych muralowych (a w zasadzie deskalowych 😉 ) projektów w Polsce.


PONIEC – DAWNY SZPITAL SIÓSTR MIŁOSIERDZIA
Spod muralu proponuję ruszyć ulicą Kościuszki. Z lewej strony, za drzewami skrywa się kościół Narodzenia NMP, za to z prawej nic nie przeszkadza w kontemplowaniu zabytkowych domów z końca XIX. No i przedszkola mieszczącego się w budynkach, które od razu podpowiadają, że historię mają nie krótką. I faktycznie, niegdyś mieścił się tam Szpital Sióstr Miłosierdzia. Do miasta przybyły one pod koniec XIX wieku nie spodziewając się raczej kalejdoskopu zdarzeń kolejnych dziesięcioleci, ot choćby w czasie I Wojny Światowej w szpitalu znajdował się lazaret wojsk niemieckich, a chwilę potem podczas Powstania Wielkopolskiego leczono walczących o niepodległość.


Dziś po wielu latach najróżniejszych perypetii dawny szpital służy za… przedszkole. Niszczejące przez ostatnie lata budynki doczekały się remontu i prezentują się niezgorzej a zaadaptowane do nowej roli wnętrza służą miejscowym dzieciakom. I klawo!

PONIEC – KOŚCIÓŁ NARODZENIA NMP
A teraz obrót na pięcie, przechodzimy ulicę i azymut na wspomniany już kościół, jeden z dwóch jaki w mieście znajdziecie.

To zabytek jak się patrzy, proweniencję ma jeszcze późnogotycką, XV wieczną, choć przez kolejne stulecia zmienił się nie mało. Wielokrotnie przebudowywany przeszedł długą drogę, od trójnawowej bazyliki po obecną formę nadaną po wielkim pożarze w XVIII wieku. Fundatorem od/przebudowy był Maksymilian Mielżyński a za dzisiejszy wygląd wieży podziękować możemy znanemu skądinąd Carlowi Gotthardowi Langhansowi, tak temu od Bramy Brandenburskiej. I masy innych projektów. Świątynia przez lata służyła różnym grupom wiernych (w tym i Braciom Czeskim przez ich krótki epizod w mieście), dziś będąc kościołem parafialnym.


Spacerując wokół rzućcie okiem na perełkę renesansowej sztuki sepulkralnej. No ok, może nie perełkę, ale bardzo ciekawą rzecz. Mianowicie na jednej ze ścian umieszczono nagrobek (plus epitafium) z postacią Jana Rydzyńskiego w pozie wskazującej jakby zaraz miał powiedzieć „How you doin’?” (wybaczcie :P). Niegdysiejszy właściciel miasta w rycerskiej zbroi, leży na boku nic sobie nie robiąc z upływającego czasu – tak, mimo wieku prezentuje się całkiem nieźle.


Uliczka prowadząca spod kościoła na rynek nosi omen nomen nazwę Kościelnej i tam to w budynku o szachulcowych rysach (oryginalnych i… dorysowanych) znajduje się niewielka pizzeria, jakbyście zgłodnieli to zawsze warto zajrzeć.

PONIEC – RYNEK
I tak też docieramy na rynek. Powiem wam, że wszelakie uczucia we mnie wzbudził, większość jednak pozytywnych. Podzielić można na trzy części: ratusz, szachulcowy dom podcieniowy oraz pozostały misz-masz. Po kolei.

Ratusz jest całkiem okazały, dumnie góruje nad najważniejszym placem w mieście. Ładny, eklektyczny budynek wybudowany został w XIX wieku, lecz w jego przedsionku znajdziecie starszą o kilka dziesięcioleci wagę miejską, nie lada rarytas.

To jednak inny budynek z rynku od zawsze mi się z miastem kojarzy i nie wiem jak wy, ale dla mnie właśnie on jest Ponieca symbolem. To zabytkowy, wypasiony, szachulcowy dom podcieniowy! Jedyny, który w mieście dotrwał naszych czasów, więcej – jeden z niewielu takich w całej południowej Wielkopolsce.

To pozostałość po dawnych czasach, kiedy to podobne domy częściej na rynkach (i nie tylko gościły). Wielce reprezentacyjne, ale i powiązane z rzemieślniczymi tradycjami miast są dziś rzadko spotykane, więc ich widok zawsze cieszy. A połączenie podcieni z szachulcem raduje me serce podwójnie.



Rynek sam w sobie w dużej mierze służy za parking tak więc nie ma tu niestety do „ekstrawagancji” trawnikowo-spacerowej rodem choćby z Bojanowa. Pozostałe otaczające go kamienice to ciekawy i nie zawsze udany misz-masz, łączący w sobie domy z XIX wieku jak i dość współczesne plomby powstałe choćby w miejscach innych domów podcieniowych. Stare fotografie pokazują, że każda pierzeja prezentowała się niegdyś dużo bardziej jednolicie. Nie jest jednak najgorzej, ma on swój urok.



PONIEC – DAWNY KOŚCIÓŁ EWANGELICKI, DZISIEJSZY KOŚCIÓŁ CHRYSTUSA KRÓLA
Spacerując po rynku wzrok przyciąga odległa wieża dawnego kościoła ewangelickiego. Wzniesiona w 1864 roku świątynia aż do końca II Wojny Światowej służyła mieszkającym w mieście Niemcom, oraz polskim ewangelikom. Kawał przyjemnego dla oka neogotyku i piękne okoliczności parkowe są wdzięcznym kierunkiem na spacer.

Teren na którym budynek wzniesiono to wedle przekazów to samo miejsce, na którym dawno dawno temu mieścił się niewielki zamek właścicieli miasta. Nie ma po nim już żadnych śladów a i w tekstach pisanych ciężko znaleźć więcej informacji.


W cieniu kościoła znajduje się siedziba Gminnego Centrum Kultury jak i Ochotniczej Straży Pożarnej. Przy tym drugim budynku zobaczyć możecie diablo zabytkowy wóz strażacki, taki, którego napęd liczony był w koniach cokolwiek nie mechanicznych. Kawał historii, ale i świadomość jakie szczęście mamy posiadając dzisiejsze dość kosmiczne w porównaniu ze starymi wozy 🙂

No. To by chyba było na tyle. Przyznajcie, że nawet bez wybitnych zabytków i wielkich atrakcji taki spacer potrafi dostarczyć frajdy i od czasu do czasu warto po prostu ruszyć przed siebie, bez wymagań, chłonąc otaczający nas świat 🙂
Też byłam niedawno w Poniecu 🙂 Mogę polecić kawiarnię i cukiernię przy ulicy Kościelnej. Genialne wypieki 🙂
PolubieniePolubienie
Super, uwielbiam słodkości to chętnie się przejdę 😉
PolubieniePolubienie
Zapewniam, że warto 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak… Poniec jest wyjątkowy! Mieszkam tu od 9 lat. Przeprowadziłam się z Rawicza. Poniec jest dla mnie takim Rawiczem z dziecięcych lat… Wszyscy się znają, każdy wita się na ulicy… Rano budzi człowieka bicie dzwonów z „białego” kościoła… Poprostu bajka!
Szkoda, że Pan jeszcze nie przeszedł się „kozim rynkiem” i ulicą, a raczej uliczką Wolności. Nieco.zaniedbana, ale mega urokliwa.
Poniec,.miasto bardzo stare i bardzo zapomniane…i dobrze! Dzięki temu możemy wręcz delektować się świętym spokojem (czego w Rawiczu już doznać nie idzie)
PolubieniePolubienie
Dzięki za komentarz. Coś w tym jest, że doceniamy to bycie na uboczu a dzięki temu spokój 😉 I chętnie wrócę by „doświadczyc” koziego rynku 🙂
PolubieniePolubienie
Super małe miasteczko . Warto tam przyjechać i zapoznać się z zabytkami
i architekturą. Pozdrawiam mieszkańców Ponieca .
PolubieniePolubienie
Mieszkam w Poniecu od urodzenia czyli blisko 40 lat. Czytając – spojrzałam na moje małe miasteczko zupełnie w inny sposób. To, co dla mnie jest oczywiste, oklepane i praktycznie niedostrzegalne tu jawi się jako coś ciekawego i wartego zobaczenia. Warto czasami spojrzeć na swoją miejscowość „cudzymi oczami”:)
A ta willa przy ulicy Dworcowej to faktycznie koszmar! Właściciel miał „wizję”, ale od kilku lat go tu nie widać, więc pewnie pozostanie to w takim stanie aż się nie rozleci;)
PolubieniePolubienie
Dzięki! Tak to chyba wygląda, niekiedy nam się miejsca w których żyjemy „opatrzą” i fajnie jest spojrzeć cudzymi oczami – sam mam tak z moim Lesznem 😉
PolubieniePolubienie