Kożuchów to niewielkie miasto w województwie lubuskim będące magnesem przyciągającym wszelkiej maści wielbicieli historii i zabytków. To miasto pięknie zanurzone w przeszłości, której ślady zobaczycie na każdym kroku, ot choćby w imponującym, otaczającym Stare Miasto pasie średniowiecznych murów obronnych. Kiedy zawitacie w te strony przeznaczcie kilka godzin na poznanie tego niezwykłego miejsca, zapewniam: warto!

Powiem wam coś. To jak długo spychałem województwo lubuskie na jakieś peryferia podróżniczych zainteresowań zasługuje na jakiś rodzaj reprymendy i bury. Że niby nie tak ciekawe i różnorodne jak dolnośląskie, nie tak swojskie jak wielkopolskie, bla bla bla guzik prawda. Przecież lubuskie choć województwem jest osobnym to historycznie w dużej mierze są to ziemie i dolnośląskie i wielkopolskie i łużyckie nawet. A nawet jeśli nie to i tak po prostu są na swój własny sposób ciekawe. No, kiedy w końcu dotarła do mnie ta genialna myśl to… przepadłem. Co zapewne na przestrzeni chociażby ostatniego roku zauważyliście. Dlatego, jeśli macie wątpliwości czy lubuskie jest ciekawym kierunkiem podróżniczym: JEST! Dziś kolejny raz postaram się was o tym przekonać. Koniec uzewnętrzniania się, Kożuchów wzywa! Administracyjnie zawędrujemy do lubuskiego, historycznie na Dolny Śląsk.

KOŻUCHÓW: WPROWADZENIE
„-O, zdjęcia robisz? Ale tu nie ma nic ciekawego przecież” te słowa usłyszałem schodząc z kożuchowskiego rynku robiąc zdjęcie starym i urokliwym acz zapuszczonym trochę kamieniczkom. Znacie już mnie trochę i wiecie, że raczej takie stwierdzenie podziałać mogło na mnie jak płachta na byka.
Kożuchów jako miasto zawitał do kronik już w XIII wieku, ale jakby się tak cofnąć do początków jakiegokolwiek osadnictwa to odbylibyśmy całkiem porządną podróż w czasie, bagatela o kilka tysięcy lat wstecz do okresu kultury łużyckiej. Ślady rolniczych ekscesów sprzed prawie trzech tysięcy lat (!) odkryte zostały w miejscu gdzie dziś znajduje się rynek. Później na przestrzeni lat „w Kożuchowie” swój gród mieli również Dziadoszanie, lecz sama nazwa Cosuchov po raz pierwszy pojawiła się dopiero w zaawansowanym dość średniowieczu, w księgach księcia głogowskiego Konrada I.

I w sumie mógłbym się tu teraz rozpisać o kolejnych niezwykle ciekawych stuleciach, o rozwoju, uzyskaniu prawa bicia własnej monety (co nie jest przywilejem z pierwszej łapanki), o wysokim statusie miasta, które przez kilkadziesiąt lat stało się siedzibą książąt głogowskich, o burzliwych czasach „popiastowskich”, dramatycznych losach podczas wojen, od 30-letniej po II Światową. Mógłbym, ale sądzę, że te historie najlepiej usłyszeć od przewodników, których znajdziecie w miejscowym zamku – opowieści przez nich snute zaprawdę intrygują i warte są odwiedzin.

My rzecz jasna od historii również nie uciekniemy bo też spacer i poznawanie miasta bez tego historycznego sznytu byłyby po prostu niepełne. Przekonajmy się zatem z czym to się je.
W kwestiach logistycznych: do miasta rzecz jasna dojedziecie własnym autem (najprościej choćby taką S3 i zjechać na wysokości Nowej Soli w 297). Korzystającym z komunikacji zorganizowanej pozostają tylko autobusy, startujące również z Nowej Soli, połączeń jest całkiem sporo a i cena nie straszy, za bilet zapłacicie raptem 5,00 PLN.
KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – MURY MIEJSKIE
Kożuchów i historia splecione są w nierozerwalnym uścisku, nie da się opowiadać o mieście nie zahaczając o dawne jego dzieje. Nie da się bo to po prostu miasto historią buchające i tętniące, każdy niemal budynek ma do sprzedania swoją opowieść.
Symbolem Kożuchowa są jego mury. Potężne, ciągnące się przez kilkaset metrów, niemal oplatające całe stare miasto. Wespół z suchą dziś fosą są jednymi z najbardziej imponujących przykładów dawnych fortyfikacji w całej Polsce.

Początek ich budowy przypadł na wiek XIII. Przez kolejne trzy stulecia wraz z rozwojem miasta, powstawaniem nowych cechów rzemieślniczych czy w końcu zyskaniem statusu siedziby książęcej trwały najróżniejsze tychże murów rozbudowy! W czasie swej największej chwały miały 10 metrów wysokości i niemal 2 szerokości, posiadały 4 miejskie bramy, kilka baszt obronnych. Moc. Przez lata chroniły miasto przed wszelkimi agresorami.

Aż przyszła wyniszczająca Wojna 30-letnia podczas, której mury okazały się niewystarczające by obronić miasto. Co i rusz przechodziło ono z rąk jednej walczącej armii do rąk drugiej, za każdym razem będąc mocno grabionym. Do tego doszła XVIII wieczna „przypadłość” wielu miast – pożar na niewyobrażalną dziś skalę. Poturbowany przez los Kożuchów by podnieść się ze zgliszczy potrzebował kamienia i cegieł a coraz mniej potrzebne mury były idealnym źródłem – tak też wielka część obwarowań została rozebrana by przysłużyć się odbudowie miasta.



Do dnia dzisiejszego zachowało się kilkaset metrów umocnień, wciąż potężnych i dających wyobrażenie o tym jak wielkie musiały być dawniej. Fosa została osuszona, dziś można bez problemu nią spacerować i wielce urokliwe to miejsce.


Największe wrażenie robi w okolicach ocalałej baszty Bramy Krośnieńskiej. To popularne wśród miejscowych miejsce, spacerując można przysiąść na jednej z wielu ławeczek i kontemplować widoki.


W cieniu baszty zwróćcie uwagę na kilka sporej wielkości głazów. Po szybkich oględzinach dostrzeżecie na nich pojedyncze słowa w języku niemieckim. Nie trzeba wiele by domyślić się, że to pozostałości pomnika poświęconego poległym w I Wojnie Światowej.


Pod koniec maja szerokie relikty fosy wypełniają się entuzjastami średniowiecza a samo miasto w ramach „Dni Kożuchowa” przenosi się w czasie – czego kulminacją jest turniej rycerski w okolicach zamku. No nie powiem, chętnie zobaczę jak się ta impreza prezentuje. Tymczasem ruszamy dalej, i na chwilę pozostańmy jeszcze po zewnętrznej stronie murów.
KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – POZA MURAMI
Choć najstarsze i najważniejsze zabytki znajdują się w centrum miasta, tak warto zrobić mały spacer poza jego murami. I tam na przestrzeni lat powstało wiele ciekawych budynków. Na pierwszy plan wysuwa się tu fyrtel na południe od centrum, usadowiony przy drodze na Szprotawę. W XIX wieku poczęły powstawać tam ważne gmachy dla, których w centrum po prostu brakowało już miejsca.

I tak też po kolei wzniesiono tam nową monumentalną szkołę, seminarium nauczycielskie, wieżę cieśnień, neogotycki szpital czy w końcu absolutnie przepiękny dom dziecka, którego bryła z czerwonej cegły bez wątpienia byłaby dziś jednym z piękniejszych budynków w mieście. Byłaby, ale niestety nie doczekała naszych czasów…

Za to pozostałe budynki wciąż trwają na swoich miejscach, zmieniło się raptem przeznaczenie niektórych: szpital jeszcze w latach 70. XX wieku przeniesiono do Nowej Soli a kilkanaście lat później w budynku zaczął funkcjonować DPS; wieża ciśnień choć pięknie odrestaurowana dziś pełni już funkcję li tylko zbiornika przeciwpożarowego. A szkoła i seminarium razem połączone zostały w kompleks Szkoły Podstawowej nr 1. Ciekawe ilu uczniów zdaje sobie sprawę, że znajdujący się w przyszkolnym parku postument był ongiś podstawą dla pomnika upamiętniającego żołnierzy z 46 Pułku Piechoty poległych w walkach I Wojny Światowej.


KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – WIEŻA KOŚCIÓŁA ŁASKI
Raptem 2 minuty spaceru dalej znajdziecie pozostałości po innej budowli wzniesionej za murami miejskimi. Tu jednak powody były zgoła inne niż brak miejsca. To wieża kościelna, jedyne świadectwo po kożuchowskim Kościele Łaski, świątyni swego czasu arcyważnej.
Tak jak historia Śląskich Kościołów Pokoju jest raczej szerzej znana, tak Kościoły Łaski pozostają wciąż w ich cieniu. Powstanie tych drugich było jedną z konsekwencji Wielkiej Wojny Północnej i w zasadzie kolejnym krokiem w przywracaniu na Śląsku większej swobody wyznania. Sześć Kościołów Łaski wybudowanych zostało w Jeleniej Górze, Kamiennej Górze, Miliczu, Kożuchowie, Żaganiu i Cieszynie.


Do pewnego stopnia pisząc o kożuchowskim kościele mogę sparafrazować swoje słowa z tekstu o żagańskiej świątyni: „Pierwotnie Kożuchowski kościół na wzór Kościołów Pokoju był świątynią szachulcową i tak samo jak one ulokowany był za murami miejskimi. I tak samo jak trzy kościoły powstałe po Wojnie Trzydziestoletniej i ten zachwycał wnętrzem, z dwoma piętrami empor, na zdjęciach prezentuje się niezwykle. Nie wiadomo czy jego oryginalna konstrukcja przetrwałaby próbę czasu bo w XIX stuleciu budynek przebudowano nadając mu murowanego charakteru”. I tu się kończy zbieżność ponieważ w Kożuchowie kościół przetrwał II Wojnę Światową bez większego uszczerbku. Nie przetrwał jednak lat następujących po konflikcie, stopniowego spadku znaczenia i w końcu rozebrania jego bryły poprzez… wysadzenie w powietrze.


Ocalała wieża niczym kikut góruje dziś nad dawną plebanią i raczej nie pisany jej los wieży żagańskiej, odrestaurowanej i udostępnionej do zwiedzania, oferującej widok na miasto z platformy widokowej.

O 5 minut spaceru oddalone jest kolejne warte odwiedzenia miejsce. Tyle, tylko, że w jego przypadku by móc je zobaczyć prócz chęci trzeba mieć i szczęście. Mowa tu o lapidarium.
Jeden z największych w województwie zbiorów sztuki sepulkralnej, przeszło 300 lat historii zapisanej w kamieniu, najważniejsze obok Wschowy lapidarium tej części Polski. Brzmi niezwykle zachęcająco, i dlatego też zwiedzanie odbywa się tylko przy akompaniamencie przewodnika, który z pewnością ma do opowiedzenia niejedną historię. No i kurczę, miałem ten problem, że w weekend obsada Zamku (gdzie przewodnika znalazłem) była na tyle okrojona, że nie mógł się on rozdwoić… i z lapidarium nici. Wy jednak, jeśli będziecie mieli szczęście to skorzystajcie.

Nie miałem przeto problemu by będąc na Zamku poznać bliżej jego historię i wnętrza.
KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – ZAMEK
Kożuchowski zamek historię ma długą i ciekawą, że wspomnę o średniowiecznych, sięgających XIII wieku początkach; o ważnej roli rezydencji książęcej Piastów głogowskich; o zarządzaniu przez cokolwiek znanych z późniejszego królowania Jana Olbrachta czy Zygmunta I Starego; o niemniej istotnych zasługach obronnych podczas walk o przejęcie władzy w księstwie po śmierci ostatniego z książąt; o znaczących zmianach w bryle, adaptacji na cele klasztorne i odejściu od obronnego charakteru, o Edmundzie Szajerze, niezwykłym człowieku, któremu zawdzięczać możemy to, że zamek po II Wojnie Światowej nie obrócił się ruinę… Tak, zamek ewoluował z każdym kolejnym władcą, wpływ na niego miało mnóstwo wydarzeń i o nich wszystkich najlepiej usłyszeć od przewodników, których znajdziecie na miejscu.

Bo wiedzieć wam trzeba, że to właśnie poznanie historii jest chyba w Zamku najciekawsze. Budynek, owszem wciąż okazały dziś pełni funkcję bardziej kulturalno-imprezową niźli turystyczną.

Mimo to spacer po wnętrzach, przybliża nas do opowieści o czasach najdawniejszych (które namacalnie odnajdziemy, w kilku rzędach polnych kamieni stanowiących relikty XIV wiecznego zamku) jak i tych nowszych, które zapisane są choćby w przepastnej choć surowej sali koncertowej, jeszcze 100 lat temu służącej gminie staroluterańskiej do odprawiania nabożeństw.




Zamek dla zwiedzających swe podwoje otwiera od środy do piątku (w godz. 8.00-15.00) oraz od soboty do niedzieli (10.00-17.00). Ceny i więcej informacji znajdziecie TUTAJ.

Właśnie, skoro już przekroczyliśmy mury miejskie to pozwólcie sobie na spacer po klimatycznych, choć nie zawsze zadbanych uliczkach. Układ ulic nie odbiegający od tego wytyczonego w średniowieczu (!) pomaga łatwo zorientować się w centrum, choć i poza murami miasta nie będziecie mieć z tym problemu.





Mijane kamienice pochodzą nawet i z XVIII wieku, po wielu z nich widać też, że sporo lat upłynęło od ostatniego liftingu. Tak, zaniedbanych budynków trochę się znajdzie… choć paradoksalnie, do pewnego stopnia jest coś w odpadającym tynku i wyblakłych kolorach elewacji co nadaje budynkom aury, hm szlachetnej autentyczności – wiem brzmi nadzwyczaj głupio, ale wiecie chyba o co mi chodzi. Prawda? 😛 Chociaż dobra, było kilka kamienic, którym remont przydałby się ad hoc, nie ma co tu czarować.

Z drugiej strony jak już za remont się w mieście biorą to można i wylądować na pierwszych stronach branżowych pism czy wręcz zostać wytypowanym do reprezentowania Polski w międzynarodowym konkursie Baumit Life Challenge 2022. Tak tak, kożuchowska kamienica „Pod Aniołem” walczyć będzie o tytuł najlepiej fasady Starego Kontynentu.

KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – RYNEK I RATUSZ

Jak to w tego typu miastach (a może i zawsze, po prostu) wszystkie ulice prowadzą na rynek. Podczas mojej wizyty centralny plac zagarnęły dla siebie foodtrucki, przez co nie do końca można było zaznajomić się z tym miejscem – ba, pyszna IPA i soulvaki z pewnością sprawiły, że nawet plomby po dawnych kamienicach nie odstraszały niedopasowaniem tak bardzo jak zazwyczaj. Bo tak, II Wojna Światowa przyniosła wiele zniszczeń i kilka kamienic w ciągu kilku lat po konflikcie zostało całkowicie rozebranych. Spośród tych, które pozostały jest kilka cudeniek, jedna kamieniczka wyróżnia się wykuszem, inna niezwykłym przeszło 400 letnim renesansowym portalem. jest na czym oko zawiesić.



Jednak nawet pyszne piwo nie było w stanie wpłynąć na pewnego rodzaju oszołomienie podczas lustrowania wzrokiem kożuchowskiego ratusza. To twór niezwykły w swym wymuszonym „eklektyzmie”. Ma on historię długą i burzliwą, inkarnacji miał wiele. Ta którą „podziwiać” można dziś to następstwo roku 1945 kiedy to głównie klasycystyczna budowla spłonęła – z tego o co udało się uratować powstał obecny potworek mieszający bez pardonu najstarszą gotycką część, klasycystyczną z czterem charakterystycznymi oknami oraz finalnie modernistyczną pasującą do reszty jak pięść do nosa. Powstały potworek na długo nie pozwoli wam o sobie zapomnieć.


I cóż, mamy co mamy. Niektóre budynki nie miały jednak nawet okazji reinkarnacji w tak osobliwą formę.
Jednym z bardziej okazałych budynków, który roku 1945 i spotkania z Armią Radziecką nie przetrwał był barokowy pałac rodziny von Kalckreut. Piękna i potężna dość budowla wraz z okazałym folwarkiem i nie mniejszym parkiem musiała swego czasu być ozdobą przedmieścia Kożuchowa. Ze spalonego przez żołnierzy pałacyku do dziś przetrwał tylko fragment portyku…


Nad smutnym losem podobnych posiadłości można podumać siadając na ławeczce w istniejącym wciąż parku. W cieniu potężnych drzew kontemplacja przychodzi łatwo.

KOŻUCHÓW: ZWIEDZANIE I ATRAKCJE – KOŚCIÓŁ PARAFIALNY Oczyszczenia NMP
Nasz spacer zakończymy w cieniu charakterystycznej wieży najważniejszej obecnie świątyni w mieście. Monumentalna budowla ma na karku przeszło 700 lat choć tak dawne czasy pamiętają głównie relikty pierwszego, dość skromnego kościoła.

Przez stulecia świątynia rozrosła się do dzisiejszych gabarytów, zmagając się z wieloma pożarami, które częściowo były siłą napędzającą do remontów i dalszej rozbudowy.

Czy to właśnie tu pochowano kilku spośród głogowskich książąt? Bardzo to możliwe, choć wciąż niepotwierdzone – poszukiwania wciąż trwają.

Na ścianach potężnej budowli znajdziecie dziś piękne, trzeba to przyznać płyty epitafijne dawnych mieszkańców, nawet sprzed 400 lat! I to w naprawdę niezłym stanie. No co wam powiem, nie jestem w stanie przejść obojętnie obok takich dzieł. Jeśli nie będziecie mieć szansy odwiedzić lapidarium to tu macie namiastkę.


PODSUMOWANIE
Kożuchów okazał się być pięknym i intrygującym miastem, którego historyczno-zabytkowy urok potrafi zachwycić. Ducha przeszłości czuć na każdym kroku, czy to spacerując wzdłuż średniowiecznych w proweniencji murów, czy to odwiedzając pamiętające Piastów zamek i kościół parafialny czy też krążąc między starymi acz urokliwymi kamieniczkami. Do tego chwile wytchnienia w całkiem przyjemnych parkach i mamy plan na ciekawy kilkugodzinny wypad. Zalecam 🙂