Wsłuchując się w bicie serca Ziemi Kłodzkiej: Gorzanów i okolice

Ziemia Kłodzka nigdy nie zawodzi, to świetne miejsce na szybki wypad jak i na dłuższą łazęgę. Tym razem wybierzemy się do serca tej pięknej krainy, gdzie w czasie przyjemnej jednodniówki odwiedzimy miejsca tak trochę znane i te mniej.

Niewielki zdawałoby się Gorzanów a w tle zwarty wał Gór Bystrzyckich,

Wybaczcie też ten tani tytuł, ale idąc naprzeciw temu, że Gorzanów leży niemal w samiuśkim centrum Ziemi Kłodzkiej jakoś tak poetycko przyszło mi to głowy nazwać owo centrum sercem. Czy słusznie? Sam nie jestem pewien, a z tego co widzę w szeregach innych tekstów każdy to serce umiejscawia gdzie indziej tak więc z pewnością znajdą się tacy, którzy nie zgodzą się z moim pomysłem 😉 Nie o anatomii jednak dziś będziemy pisać a o miejscach ciekawych i niezwykłych a tych jak dobrze wiemy w dawnym Hrabstwie Kłodzkim nie brakuje. Tym razem przede wszystkim przyciągnął mnie Gorzanów z tamtejszym pałacem, jednak okazało się, że i okoliczne pagóry (Wapniarka się kłania) dają szanse na podziwianie naprawdę szerokich panoram a mijane wsie zaskakują choćby gotyckimi wieżami mieszkalnymi (jedną znaczy się) jak i całkiem imponującymi obronnymi kościołami z murami pełnymi zabytkowych płyt nagrobnych dawnych mieszkańców. A i to zdaje się nie wszystko. Zobaczmy. Łapcie link do nie współpracującej apki mapy.cz pokazującej cały szlak.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Będzie zabytkowo, historycznie, widokowo. Zapraszam.

GORZANÓW

O tym, że województwo dolnośląskie zamkami, pałacami i dworami stoi nie trzeba nikogo przekonywać. O tym, że to co dziś można podziwiać to tylko część tego co ongiś znajdowało się na ziemiach dawnego Dolnego Śląska, Hrabstwa Kłodzkiego czy Łużyc też raczej wiemy. Burzliwe wichry historii nie szczędziły tych ziem i wiele z imponujących niegdyś posiadłości dziś znamy tylko ze starych zdjęć, obrazów, pocztówek, wspomnień znajomych i krewnych. Są ich setki i skrywają się w cieniu tych, którym się powiodło i dziś są turystycznymi ikonami województwa. Dlatego zawsze się cieszę na odwiedziny w miejscach takich jak Gorzanów pokazujących, że nawet w chwilach gdy historia chce już skreślić ze swych kart kolejną niezwykłą rezydencję to mogą znaleźć się ludzie, którzy do tego nie dopuszczą. Po kolei jednak.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Gorzanowie, odzyskująca blask perła Ziemi Kłodzkiej.

W podróż do Gorzanowa wyruszam pociągiem, Koleje Dolnośląskie oferują całkiem sporą liczbę połączeń z Wrocławia. 90 minut i jest się na miejscu. Samochodem też nie powinno być większych problemów, pierw „ósemką” na Kłodzko a dalej 33 na Bystrzycę Kłodzką i na samym końcu zakrętas w Mielniku. Samochód można zaparkować niedaleko pałacu, przy kościele np.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kościół pw. Św. Marii Magdaleny w Gorzanowie.

Na miejscu wita mnie niewielka stacja kolejowa mająca na karku nieomal 150 lat. Budynek z czerwonych cegieł swój najlepszy czas ma już zdecydowanie za sobą.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Stacja kolejowa w Gorzanowie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Brukowana droga do wsi.

Wieś przedstawia się zadbanymi domkami jednorodzinnymi, z każdym jednak krokiem zdaje się jakbym cofał się w czasie. Po minięciu Nysy Kłodzkiej domy nabierają charakterystycznych kształtów. W niegdysiejszej gospodzie „Gasthaus zum Reichsgrafen” mieści się dziś Wiejki Dom Kultury, dawny pensjonat rodziny Grosspietsch to mieszkania, a pochodzący z początku XX wieku Młyn zdaje się być aktualnie miejscem tętniącym nową energią, niekoniecznie z mieleniem zboża związaną. A na wszystko to baczenie ma barokowy Nepomuk, w tym roku świętujący 300 urodziny. Rzeźba ufundowana przez hrabinę Rozalię von Herberstein jednoznacznie prowadzi nas do serca Gorzanowa, imponującej posiadłości, która przez 3 stulecia znajdowała się w rękach Herbersteinów właśnie. Oni to walnie przyczynili się do rozwoju wsi i okolicy, jednakowoż i niektórzy z nich zapisali się jako ci, którzy miejscowych chłopów mocno uciskali przez co byli powodem sporego acz nieudanego buntu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawny pensjonat rodziny Grosspietsch.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
300-letni gorzanowski Nepomuk.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
W niegdysiejszej gospodzie „Gasthaus zum Reichsgrafen” mieści się dziś Wiejki Dom Kultury.

Gorzanowski pałac to niezwykłe miejsce. To historia sięgająca XVI wieku, choć to kolejne stulecie i rodzina Herbersteinów przyniosły niesamowity rozkwit, kiedy to pod okiem włoskich mistrzów nadano budynkowi dzisiejszy kształt. Imponujące renesansowo-barokowe dzieło to jedna z większych posiadłości na Ziemi Kłodzkiej. Niezwykła bryła to jedno, wymyślny wystrój wnętrz, na które składało się niemal dwieście pomieszczeń! to drugie. Karkołomna sztukateria, polichromie ścian i stropów, ach w czasach swej świetności wnętrza pałacu musiały olśniewać. Do tego rozległy park krajobrazowy. Przez kolejne lata sam budynek przechodził kilka mniejszych przebudów, taki tradycyjny wręcz obrót spraw. A na końcu tej drogi niestety równie często spotykany finał – po II Wojnie Światowej szaber, dewastacja, popadanie w coraz większą ruinę. Ostatnia większa wywózka miała miejsce jeszcze w latach 90! Do Wiednia. Zdawało się, że na opuszczony pałac wydany został wyrok…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ratowanie pałacu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ratowanie pałacu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ratowanie pałacu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Uratowany pałac.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ratowanie pałacu.

Wtem, niespełna 10 lat temu pojawia się inwestor oraz grupa ludzi, którzy powiedzieli głośno STOP! Powołana wtedy do życia Fundacja Pałac Gorzanów do dziś karkołomnie walczy z przeciwnościami losu i stara się przywrócić pałacowi blask, nie tylko jako budynkowi. Bo przez lata pełnił on rolę kulturalnego centrum tej części Ziemi Kłodzkiej, bywał tu śląski pisarz/poeta Holtei, a dzięki staraniom małżonki jednego z dziedziców funkcjonował nawet teatr. I w tej dziedzinie gorzanowski pałac zaczyna ponownie brylować – lista i szeroki wachlarz wszelakich imprez odbywających się w jego murach potrafi zaskoczyć. Wystarczy przyjechać i przejść przez bramę nad, którą góruje Św. Jerzy by zobaczyć, że coś się dzieje. Wolontariusze pomagają w renowacji i konserwacji obiektu, prowadzeniu różnorakich imprez, oprowadzeniu po jego wnętrzach. A jest po czym.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jedna z komnat w których można nocować.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałacowe korytarze odzyskują dawny blask.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałacowy teatr tradycją sięgający XIX wieku.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Prosimy się rozgościć.

Pozwólcie zaprosić się na spacer by zobaczyć co uratowano, zobaczyć – choć przez lata wielce ograbione – wciąż unikatowe wnętrza. Zachwyćcie się niesamowitymi kilkusetletnimi renesansowymi polichromiami na ścianach i stropach!!, parterem z bogatymi zdobieniami w Sala Terrana czy w końcu znajdującym się trochę na uboczu Nimfeum, choć zdewastowanym to posiadającym namiastkę dawnej chwały.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Malowidła, ocalałe oryginalne i zrekonstruowane robią olbrzymie wrażenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Malowidła, ocalałe oryginalne i zrekonstruowane robią olbrzymie wrażenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Malowidła, ocalałe oryginalne i zrekonstruowane robią olbrzymie wrażenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zejście do Sala Terrana.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Sala Terrana ❤

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Sala Terrana ❤

Podczas zwiedzania warto rzucić groszem na dalszą odbudowę, bo takich ludzi jak w Gorzanowie nam potrzeba. A przyda się tu każda złotówka, na dalsze remonty i przywracanie użyteczności kilka milionów nie starczy a dotacje choć wydają się czymś oczywistym to… cóż, przez kilka lat pałac omijały.

By być na bieżąco z tym co się w Pałacu dzieje śledźcie ich fejsbuka: https://www.facebook.com/FundacjaPalacGorzanow/

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Spojrzenie z dziedzińca na wieżę.

A wracając jeszcze na chwilę do miejscowego kościoła, to zdecydowanie miejcie więcej cierpliwości niż ja tudzież lepiej wycyrklujcie czas odwiedzin, tak by móc zobaczyć wnętrza świątyni. Jeden z pierwszych zbarokizowanych kościołów Ziemi Kłodzkiej pochwalić się może wybitnie zjawiskowym prezbiterium ze sztukaterią podobną do tej w Sala Terrana, oj same zdjęcia robią wrażenie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Przed kościołem pw. Św. Marii Magdaleny.

Co ciekawe prócz pałacu we wsi znajdowały się również dwa niewielkie dworki, zwane Raczyn (od rodziny von Ratschinów) i Muszyn (od familii von Moschen). Pierwszy był absolutnie urodziwy, renesansowy z bogatymi szczytami, sgraffitowymi zdobieniami, uznawany był za jeden z najdoskonalszych przykładów architektury dworskiej na Ziemi Kłodzkiej, no bomba. Był, bo niestety po II Wojnie Światowej nie był użytkowany a dziś zostały po nim ruiny, gołe ściany, które pewnie niedługo też znikną. Wielka szkoda.

Dwór Raczyn prezentował się tak.
Dwór Raczyn prezentował się tak.

Drugi dworek miał więcej szczęścia i choć nie zdradza już swej renesansowej proweniencji to stoi sobie do dziś tuż za terenem przypałacowego parku. Prosty, czterospadowy budynek jest zamieszkany, gorzej jest z zabudowaniami folwarcznymi, które jakkolwiek zachowały więcej „osobowości” to ich stan no cóż, jest nienajlepszy.

Dwór Muszyn.

 

Folwarczne zabudowania dworu Muszyn.

WAPNIARKA

Należący do pasma Krowiarek, górujący nad Gorzanowem pagór mierzy 518 metrów i jest bardzo wdzięcznym celem pieszych wycieczek. Zielony szlak turystyczny (pod rękę z Kłodzką Drogą Św. Jakuba) na zalesioną, przebogatą przyrodniczo górkę jest niezbyt wymagający i dość krótki – ot choćby spod stacji PKP do przejścia są raptem 2 kilometry. Na szczycie znajduje się drewniana wieża widokowa i wdrapanie się na nią było moim celem… tyle tylko okazało się, że jest ona w tak opłakanym stanie, że wejść się nań nie da. Oj nie ma ta górka szczęścia do wież, co najmniej jedna z poprzednich spłonęła, mając dawno temu nieprzyjemne spotkanie z wyładowaniami atmosferycznymi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dębowa.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ścieżka prowadzi m.in. bukowy lasem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wieża prezentuje się tak, pozbawiona jest m.in. schodów na pierwsze piętro.

Na szczęście na szczycie obok wieży jest fajna skałka, z której można rzucić okiem na okolicę a i pagór sam w sobie położony jest w tak ciekawym miejscu, że bez pomocy wszelakich platform potrafi w kilku miejscach na obrzeżach lasu dostarczyć widoków. I to takich prima sort. Od zwartej ściany Gór Bystrzyckich ciągnących się nad Gorzanowem po trzon Masywu Śnieżnika czy Góry Bardzkie z Kłodzkiem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Gdzieś tam w chmurach kryje się Śnieżnik.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pięknie się prezentowała Bystrzyca Kłodzka.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kłania się Jagodna.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zgłasza się Kłodzko.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rzut oka w stronę Oldrzychowic Kłodzkich.

Spacerując po pagórze oraz wokół niego z pewnością zauważycie ponad przeciętną ilość wapienników, charakterystycznych pieców służących niegdyś do wypalania skał wapiennych i pozyskiwania w ten sposób wapna palonego. Takich pieców w okolicy znaleźć można aż pięć, a wśród okazałego bukowego lasu natrafić można na inne pozostałości niegdysiejszej eksploatacji wzniesienia, kamieniołomy, z których jeden stanowi nawet pomnik przyrody.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pss, hej chcesz pogadać o wapnie palonym?

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jest Wapniarka, są wapienniki.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Spotkanie starego z nowym.

A jeśli szukacie doznań nie tylko przyrodniczych to zapraszam na sąsiednią górkę, Dębową i jeden z jej grzbietów, Antonówkę. Tam już w XVII wieku hrabia Johan Friedrich Herberstein (swoją drogą w rodzinie chyba co drugi mężczyzna miał na imię Johan :P) ufundował niewielką kapliczkę, jedną z pierwszych barokowych na Ziemi Kłodzkiej. Na jej poddaszu miejsce dla siebie znalazła kolonia nietoperza podkowca, warto wiedzieć, że od od wiosny do jesieni latające ssaki wychowują tam młode.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kaplica pw. Św. Antoniego Padewskiego.

A nieopodal pośród drzew skryty jest Św. Onufry, którego rzeźba jako żywo przywiodła mi na myśl… kreskówkowego Captain Cavemana, co wcale nie jest porównaniem tak absurdalnym jak się wydaje – wszak święty często przedstawiany był jako starzec z brodą i włosami sięgającymi ziemi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Św. Onufry z Antonówki.

ŻELAZNO

Leżąca na północ od Wapniarki wieś Żelazno ma kilka mocnych argumentów przemawiających za tym by się tam udać. To jedna ze starszych wsi na Ziemi Kłodzkiej, średniowieczny rozwój zawdzięcza bliskości Solnej Drogi a niewykluczone, że przez wcześniejszą osadę przebiegał i legendarny Szlak Bursztynowy – swego czasu były to jedne z ważniejszych traktów handlowych tej części Europy, czyli big deal.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Witajcie w Żelaźnie.

Już z daleka w oczy rzuca się niezwykłej urody wieża o średniowiecznej proweniencji. Powstała najpewniej na przełomie XIV i  XV wieku i o jej początkach można chyba bardziej gdybać niż mieć pewne informacje – być może z początku służyła za strażnicę tudzież za pewnego rodzaju spichlerz? Pewniejszym jest to, że uległa znacznemu zniszczeniu podczas Wojny 30-letniej i kilkadziesiąt czekano z odbudową. Dzisiejszy, niepospolity wygląd zawdzięcza obecnym prywatnym właścicielom, którzy z pomocą specjalistów, po badaniach archeologicznych przeprowadzili naprawdę udaną rewaloryzację – im zawdzięczamy piękne hurdycje (nie, to nie kwiaty nawet jeśli tak to brzmi ;)) czy pozbawienie ścian tynku i odsłonięcie wiekowych kamieni. I cóż, powiedzieć, że na tle sąsiadujących z nią budynków prezentuje się osobliwie to nic nie powiedzieć.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Żelaźnieńska wieża i bardziej współczesne otoczenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Hurdycje prezentują się zjawiskowo.

A odnośnie sąsiadów to warto zwrócić uwagę na kościół pw. Św. Marcina. Otoczony murem jest jednym z kilku na Ziemi Kłodzkiej, które pierwotnie pełniły również funkcje obronne – dziś po otworach strzelniczych w murach nie ma już jednak śladu. Tym co mocno mnie zaskoczyło były za to biegnące wzdłuż murów krużganki i PRZEDE WSZYSTKIM wmurowane weń płyty nagrobne dawnych mieszkańców wsi. Naprawdę dawnych, najstarsze płyty pochodzą z XVIII wieku. W takich miejscach zawsze zwalniam i zatapiam się w historii… 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kościół pw. Św. Marcina w Żelaźnie. Oraz Nepomuk.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kościół pw. Św. Marcina w Żelaźnie oraz płyty nagrobne wmurowane w mury otaczające świątynię.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kościół pw. Św. Marcina w Żelaźnie oraz płyty nagrobne wmurowane w mury otaczające świątynię.

Historia o zdecydowanie mniej szczęśliwym zakończeniu (przynajmniej na tę chwilę) łączy się z pałacem, który można znaleźć na końcu wsi. Otóż, po przejściu dwóch kilometrów wzdłuż rzeczki Biała Lądecka dojdziecie do okazałej bramy i ogrodzenia, do niedawna otwartych i zapraszających do wstąpienia na teren parku okalającego okazałą XIX wieczną rezydencję. Dziś niestety brama jest zamknięta, park zarasta a pałac, cóż czeka na lepszy czas i kogoś kto wyłoży przeszło 6 milionów złotych na jego zakup.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Żelaźnie, wciąż piękny…

Żelaźnieńska rezydencja powstała pod koniec wieku XVIII najpewniej dla Johanna Karla Pelcke a przez kolejne lata przechodziła z rąk do rąk, od radcy króla Pruskiego po potentata włókienniczego, Hermanna Dietricha Lindheima, tego samego, do którego należała przędzalnia w nieodległych Krosnowicach. Wraz ze zmianami właścicieli zmieniała się też tkanka pałacu, zmienił się dominujący styl, dobudowano co nieco, m.in. portyk z kolumnami. Powstała piękna i imponująca bryła. Aż w końcu przyszła wojna, po której pałac trafił w ręce państwa służąc tak za magazyn muzealny jak i dom wczasowy dla huty „Boberek”. Nie był to najgorszy z możliwych scenariuszy, choć nie było to raczej też to na co podobna posiadłość mogła liczyć.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Coraz bardziej zarośnięte otoczenie pałacu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Żelaźnie.

I wtem, kiedy kilka lat temu pałac znalazł się w rękach fundacji i nowych właścicieli, którzy z powodzeniem przywrócili go do świadomości ludzi wyglądało na to, że przyszłość rysuje się tylko w jasnych barwach. Pięknie odrestaurowany pałac, funkcjonujący hotel, organizowane imprezy, wszystko działało jak w zegarku… A jednak, wydaje się, że pierwsze miesiące pandemii były na tyle dramatyczne, że lata ciężkiej pracy poszły na marne. Zamknięta na cztery spusty rezydencja czeka dziś na nowego inwestora. Szkoda, mam nadzieję, że nie spotka go los przypałacowych zabudowań, które niszczeją od lat…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac Żelaźnie oraz zabudowania przypałacowe.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac Żelaźnie oraz zabudowania przypałacowe.

KROSNOWICE

Chcąc zdążyć na pociąg powoli musiałem kierować się ku największej wsi powiatu kłodzkiego, jednej z największych na całej Ziemi Kłodzkiej. Będąc w okolicy nawet bez mapy nie powinno być większego problemu ze zlokalizowaniem Krosnowic, wysoki komin dawnej przędzalni/zakładów odzieżowych rzuca się w oczy z daleka. Powstała w XIX wieku przędzalnia i tkalnia dawały pracę przeszło 700 osobom i co imponujące przez kilkadziesiąt lat korzystała ona wyłącznie z energii wodnej, a ta do siłowni doprowadzana była kanałem z nieodległej Białej Lądeckiej. Wielki kompleks w czasie wojny służył też celom zgoła innym niż oryginalnie, w jego murach alianccy jeńcy wojenni pracowali przy produkcji sprzętu radiowego, wielu z nich tam też zmarło… 

Krosnowicka przędzalnia.

Przez lata wieś znana była pod nazwą Rengersdorf i dopiero po zakończeniu II Wojny Światowej przemianowana została na Rankowo, lecz nazwa ta przetrwała tylko rok po czym zmieniona została na znane nam dziś Krosnowice – mając taki bagaż przędzalniczo-tkackiej historii wybór nawet nie dziwi.  Co ciekawe krótkotrwałą nazwę wsi do dziś znajdziecie choćby na ścianach budynku owej przędzalni.

Pamiątka po Rankowie.

Przechadzając się wsi uliczkami nietrudno zauważyć, że jest ona jedną z największych na Ziemi Kłodzkiej. Była akurat upalna sobota, na boisku mecz rozgrywały właśnie Orlęta Krosnowice i sądząc po reakcjach kibiców szło im nieźle; w Karczmie Rankowo obłożenie takie, że  wolnych miejsc brak, pod sklepem tradycyjne spotkanie przy zimnych napojach i rozmowy wszystkim. Sporo starych willi i kamienic się tam nazbierało, w jednej nawet funkcjonowało kiedyś kino. Część wyremontowana, część wciąż czekająca na lepszy czas – koniec końców jednak tworzyły bardzo ciekawą mozaikę. 

Krosnowickie budownictwo.

 

Krosnowickie budownictwo.

Zdecydowanie warto zatrzymać się tam przy kolejnym obronnym niegdyś kościele. Świątynia pw. Św. Pawła Apostoła znajduje się na niewielkim acz wciąż wybitnym wzgórzu nieopodal stacji PKP. Jej korzenie sięgają aż XIV wieku choć obecna postać to wypadkowa wielu set lat różnego rodzaju przebudów i zmian, barok zajął tutaj miejsce gotyku, choć nie wyparł go całkowicie. Co mi się najbardziej spodobało? Ponownie wykorzystanie krużganków do stworzenia istnej ściany pamięci, ale i sama zielona okolica kościoła tworząca z nim spójną całość. Pięknie się tam przejść na zwykły spacer.

Kościół pw. Św. Pawła Apostoła w Krosnowicach.

 

Kościół pw. Św. Pawła Apostoła w Krosnowicach.

 

Kościół pw. Św. Pawła Apostoła w Krosnowicach.

 

Kościół pw. Św. Pawła Apostoła w Krosnowicach.

W Krosnowicach wiele lat żył, tworzył a i w końcu umarł Ignaz Reimann, kompozytor, organista i nauczyciel muzyki, zwany Śląskim Poetą Dźwięków. Twórca kilku setek kompozycji, od mszy, oratoriów po kantaty czy nawet jedną symfonię nie bał się dzielić swoją wiedzą i chętnie nauczał kolejne pokolenia kościelnych muzyków. O jego dziedzictwie pamięta się i dziś, rok w rok urządzając międzynarodowe festiwale, i to nie tylko w Krosnowicach ale i Wambierzycach (gdzie przyszedł na świat) jak i Radkowie czy Broumovie. Jego płytę nagrobną znajdziecie w ścianie krużganku.

Ignaz Reimann

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Nawiązując do sercowego tytułu wpisu można powiedzieć, że nie wszędzie tętno jest jednakowe, są miejsca gdzie bicie serca słychać mocno i wyraźnie, ale i takie gdzie jest jakiś problem, miejmy nadzieję, że chwilowy. Sam niedługi spacer zamknął się w 14 kilometrach marszu, odległość to idealna by się nie zmęczyć, ale też nie narzekać, że mało. Dodając do tego multum czasu, który można „stracić” w odwiedzanych miejscach (przede wszystkim gorzanowskim pałacu) to jest świetny pomysł na nieśpieszny weekendowy wypad. Oczywiście zawsze można plan zmodyfikować i odwiedziny w Gorzanowie połączyć choćby z wizytą w Kłodzku lub Bystrzycy Kłodzkiej gdzie również a nawet zdecydowanie nie będziecie się nudzić 🙂 Wybór należy do was.

Już dla takich widoków jazdy przez Ziemię Kłodzką warto wybrać się w podróż.

10 myśli na temat “Wsłuchując się w bicie serca Ziemi Kłodzkiej: Gorzanów i okolice

  1. Gorzanów pierwszy raz odwiedziłem w tym roku, ale nadal mam kilka rejonów do zobaczenia w jego okolicy, więc na pewno się tam jeszcze pojawię.

    Fajnie opisane mijane zabytki.

    Polubienie

  2. Ileż ciekawych miejsc na tej Ziemi Kłodzkiej! Pamiętam, że bardzo mi się tamte rejony podobały, gdy byliśmy kilka lat temu na snowboardzie w Zieleńcu. Trochę pozwiedzaliśmy, ale sporo miejsc do odwiedzenia jeszcze zostało, jak widać 🙂 nawet będąc w trasie, w pociągu czy w aucie, naprawdę ciężko było oderwać wzrok od widoków za oknem!

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.