Wolsztyn, zjawiskowa perełka zachodniej Wielkopolski

Jest sobie w Wielkopolsce miasto co się Wolsztynem zowie. Mieścina to niewielka bo ledwie kilkunastotysięczna, lecz atrakcjami obdarowana tak szczodrze, że bez respektu mogłaby stawać w szranki z dużo większymi miastami. Ktoś powie, że to zasługa jedynej w Europie wciąż działającej parowozowni obsługującej będące na chodzie, kursujące dzień w dzień wedle planu ciuchcie. Jasne, to miejsce jedyne w swoim rodzaju, ale przytulone do dwóch jezior miasteczko zaskoczyć potrafi na wiele innych sposobów: od kolejnej podróży w czasie w niewielkim acz urokliwym skansenie, przez spacery śladami sztuki, odwiedziny w miejscu, gdzie dokonywały się ważne dla bakteriologii odkrycia, po zwyczajny relaks na plaży. Wolsztyn to miasto, w którym z pewnością znajdziecie coś dla siebie.

Leszno i Wolsztyn dzieli niespełna 50 kilometrów a jednak aż do tegorocznej wiosny nie potrafiłem znaleźć choćby chwili na odwiedziny. Mające swe korzenie w średniowieczu miasto, początkowo znane było z przędzalniczych cechów i być może to właśnie od nich zawdzięcza swą nazwę – wszak niegdysiejszą handlową jednostką wagi wełny (niem. Wolle) był kamień (niem. Stein) a jak połączymy oba słowa to wychodzi co? No sami widzicie, wystarczy potem spolonizowanie „sztyn” i mamy Wolsztyn. Czy wysnuta na stronie miasta teoria jest prawidłowa? Chyba każdy musi sam sobie na to pytanie odpowiedzieć.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wolsztyn, miasto wielce urokliwe.

Wolsztyn przez lata powoli się rozwijał, kilkakrotnie też raptownie w owym rozwoju zatrzymywał – co kilka dziesięcioleci powtarzały się wielkie pożary a jeden z nich doprowadził nawet do spalenia przywileju erekcyjnego miasta, przez co trzeba było stawić się u samego króla Zygmunta Starego by ten wcześniejsze przywileje potwierdził. Tak to się działo kiedy dokumenty tylko fizyczną formę miały. Ale nie o tym chciałem. Łapcie zawczasu mapkę, która pomoże wam w dalszym tekście 🙂

W XIX wieku do Wielkopolski zawitały koleje. Pierwszeństwo rzecz jasna miał Poznań, lecz z każdym mijanym rokiem siatka połączeń gęstniała. W 1886 i do Wolsztyna doprowadzono tory łącząc miasto ze Zbąszyniem. Kiedy kilkanaście lat później w rozwijającym się mieście powstawała parowozownia, chyba nikt nie spodziewał się, że przeszło sto lat później będzie ona stanowiła ewenement na skalę światową.

sdr
Ciuchcie, choć wiekowe to wciąż na chodzie.

Parowozownia

Podam wam kilka dat na start. 1886: Wolsztyn otrzymuje kolejowe połączenie ze Zbąszyniem, powstaje też dworzec. 1907: w mieście trwa intensywna rozbudowa kolejowej infrastruktury, otwarta zostaje parowozownia. 1962: w Japonii otwarta zostaje Tōkaidō Shinkansen, pierwsza na świecie linia kolei o prędkości wymykającej się marzeniom ludzi z XIX wieku. 1981: we Francji kursy rozpoczyna pierwszy skład TGV. Rok 2021: parowozownia w Wolsztynie trzyma się całkiem nieźle a kilka parowozów wciąż w pełni sprawnych codziennie obsługuje połączenia z Lesznem i Poznaniem. Rzecz to na świecie już niemalże niespotykana.

Wolsztyńska parowozownia to miejsce niezwykłe. Wybudowana przeszło sto lat temu, wciąż funkcjonuje i opiekuje się 30 parowozami spośród których kilka jest całkowicie na chodzie i planowo, dzień w dzień (za wyjątkiem niedzieli) kursuje po wielkopolskich torach. Podróż nimi to prawdziwa podróż… w czasie bo lokomotywy mają już na karku 70 lat a i wagony to popularne bonanzy z lat 70. Kolejnictwo przeszło długą drogę i niezwykle się rozwinęło, a wizyta w Wolsztynie daje szansę na spotkanie z tą częścią historii, która zdawało się odeszła już do lamusa.

sdr
Nie tylko lokomotywy są wiekowe, wagony również widziały już wiele historii.

Choć sama podróż to chyba najbardziej… hm empiryczny sposób doświadczenia parowozu to i wizyta w parowozowni dostarcza doznań. W Wolsztynie znajdziecie wszystko o czym tylko moglibyście zamarzyć. Są zabytkowe lokomotywy, w tym „Piękna Helena”, prawdziwa primadonna imię zawdzięczająca żonie jednego z maszynistów. To jedyna ocalała maszyna typu PM-36, szybka niczym struś pędziwiatr, dzierżąca rekord prędkości parowozów, bagatela 128 km/h. Wieku z uprzejmości nie wspomnę, choć podpowiem, że za kilkanaście lat śpiewanie „100 lat!” będzie już nie na miejscu.

dav
Piękna Helena 🙂

Jest sala muzealna w której zgromadzono wiele ciekawych pamiątek, są warsztaty i hala remontowa, w których podpatrzeć można prace przy ciuchciach. Mamy wagony specjalne-narzędziowe, wielgaśny pług, który może i dziś z racji coraz słabszych zim nie ma wielkiego zastosowania, ale wrażenie robi wielkie. Jest też największy wolsztyński staruszek, przeszło stuletni bezpaleniskowy TKb-b4, konstrukcja tyle co uproszczona co niezastąpiona w miejscach gdzie z ogniem lepiej nie warto igrać.

Pług oraz wagon narzędziowy.
Parowóz bezpaleniskowy TKb-b4.
W wagonie narzędziowym podpatrzeć można sprzęty wszelakie.

Wszystko to jednak nic w porównaniu do możliwości podpatrzenia pewnego rytuału, znaczy się szeregu skrupulatnie zaplanowanych działań zwanych „Obrządzaniem”. Jak wizyta w pit stopie w Formule 1 tak i w parowozowni trzeba wykonać garść czynności tak by lokomotywa spisywała się bez zarzutu – całościowo zwane są one „Obrządzaniem” właśnie. Wybierając się tam zwróćcie uwagę na rozkład jazdy z Leszna i Poznania, kilkanaście minut po przyjeździe z tych miast w parowozowni można zobaczyć na czym dokładnie ono polega. Jak już ma być niezwykle to po całości!

Para buch!
Zrzucanie szlaki, znaczy się popiołu.
Lejemy wodę!

Parowozownię mieści się niespełna kilometr od dworca PKP i odwiedzać ją można przez cały tydzień od godz. 7.00 do 15.00, choć sala muzealna czynna jest tylko w dni robocze. 

Ceny natomiast prezentują się następująco:
Bilet normalny – 10,00 zł
Bilet ulgowy (uczniowie szkół ponadpodstawowych, emeryci, renciści, studenci) – 8,00 zł
Bilet szkolny(uczniowie szkół podstawowych) – 4,00 zł
Dzieci do 7 roku życia – wstęp bezpłatny

I choć większość osób do Wolsztyna przyciągają właśnie parowozy to ja sam najbardziej chciałem odwiedzić inne miejsce. Położone trochę na uboczu, mniejsze i skromniejsze a jednak niezwykle ciekawe.

Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski

Jest coś niezwykłego w tego typu miejscach. Ta namiastka świata, który przeminął, możliwość choćby niewielka zobaczenia jak to kiedyś się mieszkało, żyło, bawiło.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski

Wolsztyński skansen to twór nad wyraz ciekawy, dający wgląd w wielkopolskie budownictwo XVIII i XIX wieku. Przekraczając bramę przekraczamy tak jakby czas. Kilkanaście izb przeprowadzi was przez wieś taką jaka była przeszło sto lat temu. Chaty są najróżniejsze, z różnych części Wielkopolski sprowadzone i tak zajrzeć możemy do karczmy, zagrody olęderskiej (w tym przypadku osadników niemieckich z Sękowa i Grubska), chaty chłopów średniozamożnych, zrekonstruowano również kuźnię. Każda z izb inna, każda na swój sposób ciekawa. Przy stodole i oborze chłopa z Reklinka spotkać można rodzinkę kóz i jeśli będziecie mieć szczęście to może i zabawicie się w gospodarza, ja na przykład pomogłem zagubionej kózce wrócić do rodziców 😀

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jest też i kuźnia.

A pomiędzy chatami małe cudeńka jak gołębnik, studnia z żurawiem czy piec chlebowy – a to jest rzecz ciekawa na tyle, że stanowi symbol ówczesnych czasów i zmiany w pruskim prawie zabraniającym wypiekania chleba w chatach.

Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski
dav
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski

By dopełnić klimatu przed chatami znajdują się zadbane i wielce bogate ogródki, pełne warzyw i kwiatów, a na płotach poprzewieszane są garnki i kubki. No pięknie. Nie wiem czy mieliście podobne odczucia, ale we mnie obudziły się tam wspomnienia wyjazdów do cioci na wieś ćwierć wieku temu. Beztroski, magiczny czas.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski

Wróćmy do teraźniejszości. Jest też i wiatrak koźlak, przybyły z Wroniaw, wybitnie już wiekowy bo mający na karku przeszło 400 lat! Oczywiście w swoim żywocie przeszedł już wiele remontów, ale i tak świadomość, że są w nim drwa „pamiętające” czasy choćby sprzed Potopu szwedzkiego robi wrażenie.

Wiatrak z Wroniaw
Wiatrak z Wroniaw

Skansen odwiedzać można przez cały tydzień od godz. 9.00 do 17.00, za wyjątkiem niedzieli kiedy to otwarty jest od godz. 12.00. 

Ceny biletów natomiast prezentują się następująco:
Bilet normalny – 5,00 zł
Bilet ulgowy dla dorosłych (emeryci, renciści, grupowy) – 4,00 zł
Bilet ulgowy (dzieci, młodzież, studenci) – 3,00 zł
Bilet niedzielny – 3,00 zł
Dzieci do lat 7 wstęp bezpłatny
Wtorek (w sezonie turystycznym) wstęp bezpłatny.

Jezioro Wolsztyńskie

Po wizycie w Skansenie idealnym wydaje się podejście nad jezioro, wszak na drewniane molo jest stamtąd żabi skok.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nad jeziorem Wolsztyńskim.

Jezioro Wolsztyńskie jest tym bardziej znanym z dwójki akwenów przylegających do Wolsztyna. Długie na dwa i pół oraz szerokie na niespełna kilometr jest wielce wdzięcznym celem spacerów. Niezliczone pomosty, kładki, całkiem fajna promenada oraz żółty szlak „Szlak Żurawi” pozwalają obejść je niemal w całości, pętla zamyka się w 10 km. Żurawi co prawda nie widziałem, ale nie dało się nie słyszeć ich śpiewu. Za to co i rusz wzdłuż brzegu spotkać można kaczki małe i duże a sam akwen w ciągu roku jest domem i przystankiem w podróży dla gatunków niemalże 200!

Nad jeziorem Wolsztyńskim.
Nad jeziorem Wolsztyńskim.
Nad jeziorem Wolsztyńskim.
Nad jeziorem Wolsztyńskim.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Hello!

Spacer brzegiem raz prowadzi pełnoprawną promenadą w mieście, raz kładkami wzniesionymi ponad przybrzeżnym płem, innym razem parkiem czy też w końcu lasem. Okrążenie jeziora to idea idealna dla lubujących się w bliskim kontakcie z naturą. A kto spacerowania będzie mieć dość ma do dyspozycji dwie plaże: w Wolsztynie nieopodal pałacu oraz zaraz po sąsiedzku w Karpicku, gdzie znajduje się też niewielka marina.

dav
Kładka nad jeziorem.

Bo po łazędze czy plażingu można jeszcze zaproponować rower wodny bądź też kajak. Opłynięcie jeziora to standard i normalka, ale można też odwiedzić wyspę z prawdziwego zdarzenia, niespełna hektarowy kawał ziemi o frapującej nazwie Tumidaj.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wyspa Tumidaj.

Sąsiednie jezioro Berzyńskie to przede wszystkim baza dla wielbicieli żeglarstwa. W Niałku Wielkim znajduje się marina i przystań Wolsztyńskiego Klubu Żeglarskiego. Oba akweny połączone są rzeką Dojcą, na której znajduje się śluza pozwalająca kajakarzom na bezproblemowe pokonanie różnicy poziomu wód pomiędzy nimi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Oba wolsztyńskie jeziora łączy rzeka Dojca.

Pałac i Park

A jak już będziecie sobie nad jeziorem spacerować to zatrzymajcie się na chwilę w Wolsztyńskim Parku. Tam to w samym jego centrum schowany jest XIX wieczny pałac… choć no dobra, nie zupełnie jest on schowany a wręcz góruje nad miejską plażą rzucając się w oczy z daleka 😛 No w każdym razie posiadłość wraz z ogromnym terenem zieleni to fajne miejsce.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac w Wolsztynie

Określany dziś jako klasycznie neoklasycystyczny pałac wybudowany został w XIX wieku dla rodziny Gajewskich, niegdysiejszych właścicieli Wolsztyna, lecz wówczas będąc budowlą neorenesansową zupełnie nie przypominał tej jaką widzimy dziś. Obecnych kształtów nadał mu w 1911 roku wybitny architekt Roger Sławski na życzenie kolejnego włodarza miasta, hrabiego Mycielskiego. Wiedzieć jednak musicie, że pałac w roku 1945 spłonął i dopiero po 15 latach został odbudowany – i w końcu tę odtworzoną wersję podziwiać można dziś. Tyle tylko, że z zewnątrz. Mieszczące się tam do niedawna hotel i restauracja zakończyły działalność, pałac zamknięty jest na cztery spusty a obecnie kończy się długi spór pomiędzy miastem a byłym dzierżawcą i kto wie, być może nastaną dlań lepsze czasy?

Pałac w Wolsztynie.
Pałac w Wolsztynie.
Pałac w Wolsztynie.

Sam park imponuje wielkością i mnogością drzewostanu, w upalne dni to świetne schronienie przed słońcem. Spacerując jedną z wielu alejek dojdziecie w końcu do charakterystycznego dębu. Cóż go wyróżnia? Demoniczne rzeźby nań się znajdujące. To idealna pora na przedstawienie pewnej wybitnej postaci.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wolsztyński Park.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rzeźby w drewnie.

Muzeum Marcina Rożka

Znacie określenie Człowiek renesansu? Jasne, że tak. Ono właśnie idealnie pasuje do naszego bohatera. Dosłownie bohatera. Marcin Rożek, artysta wielu talentów, najbardziej znany z tego rzeźbiarskiego, ale i świetny rysownik i malarz, do tego powstaniec wielkopolski. Rzeźbiarzem był wyróżniającym się a jego dzieła znaleźć można było w całej Wielkopolsce. Z Wolsztynem związał się w latach 30 ubiegłego wieku gdzie w zaprojektowanej przez siebie willi – takiej bardzo na wzór śródziemnomorski – tworzył i żył. Aż do II Wojny Światowej podczas, której życie stracił w obozie Auschwitz… Nie będę wam się tu rozpisywał za bardzo na jego temat, o wiele ciekawiej i bardziej kompetentnie wiedzę tę przekażą wam w samym muzeum mieszczącym się w jego willi, zapewniam. Pewny też jestem tego, że i posiadłość jak i jej ogród zrobią już na was wrażenie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Willa Marcina Rożka.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Muzeum Marcina Rożka. 

Wracając do parku i dębowych rzeźb – demoniczne twarze wyszły spod dłuta Wiesława Stempyry i są kopiami rzeźb, które ongiś wykonał Rożek. I których oryginały znajdziecie zresztą  w muzeum.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
W ogrodzie spotkać możecie Mickiewicza, Arystotelesa czy Beethovena 🙂
dav
Muzeum Marcina Rożka. 

A jest ono otwarte cały tydzień a wstęp kosztuje tyle co nic bo 3 zł. A w niedzielę już dosłownie nic 🙂 Zarezerwujcie sobie chwilę pomiędzy 9 a 16 (w niedzielę 10 a 15) i zajrzyjcie koniecznie.

A skoro już jesteśmy przy wybitnych postaciach związanych z miastem…

Muzeum Roberta Kocha

Gdy na początku lat 70 XIX wieku do Wolsztyna przeprowadzał się młody i ambitny niemiecki lekarz chyba nikt nie spodziewał się, że kilka dziesięcioleci później jego nazwisko będzie na ustach całego lekarskiego świata a jego przełomowe badania nad wieloma różnymi bakteriami doprowadzą go do Sztokholmu gdzie uhonorowany zostanie Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny. Poznajcie go. Oto Koch. Robert Koch.

dav
Koch. Robert Koch.

Ludwik Pasteur i Robert Koch to dwa nazwiska, które powinniście pamiętać z lekcji biologii. Byli oni dla XIX bakteriologii tym kim Messi i Ronaldo dla współczesnego futbolu. Dwóch wybitnych badaczy, którzy znacząco wpłynęli na nasze życie. Koch przez kilkanaście lat żył i pracował w Wielkopolsce. W Rakoniewicach a potem Wolsztynie.

Willa w której mieszkał i pracował Robert Koch.

Jego gabinet jak i mieszkanie mieściło się w stylowej neogotyckiej willi. Tam to oddawał się praktyce lekarskiej, ale i badaniom nad cokolwiek niebezpiecznymi mikroorganizmami. W niewielkim gabinecie przyjmował pacjentów, a zaraz za kotarą prowadził badania nad bakteriami wąglika, w czym asystowała mu niekiedy… kilkuletnia córka.

dav
Muzeum Roberta Kocha.
dav
Muzeum Roberta Kocha.
dav
Muzeum Roberta Kocha.

Choć pisany był mu wielki świat to nie da się zaprzeczyć temu, że właśnie w Wielkopolsce rozpoczęła się jego droga do wielkich odkryć. W dwóch niewielkich salach można podpatrzeć jak mniej więcej owa droga wyglądała a kustosz muzeum uraczy was tak naukowymi co towarzyskimi rewelacjami z życia badacza, a nie był to typowy nudny szalony naukowiec, oj nie!

Ulice i kamienice

Wolsztyn, trzeba to przyznać z całą stanowczością – prócz tych wszystkich pierwszoplanowych atrakcji – to też po prostu ładne miasto. Pełne budynków z przełomu XIX i XX wieku, pozbawione większej PRLowskiej tkanki, z naprawdę urokliwymi ulicami, kamienicami, willami, gmachami szkół i sądów, zabytkowymi kościołami. Pewnie wyjdę na sentymentalnego, ale starsza zabudowa o wiele bardziej mi odpowiada niż większość tego co dzisiaj proponują architekci. Nie mówiąc już o współczesnych reklamach, które zazwyczaj szpecą budynki, na których się znajdują.

Ul. 5 Stycznia a w oddali budynki Poczty, Starostwa Powiatowego oraz Kościół pw. Wniebowstąpienia Pana Jezusa.
Pochodząca z początku XX Wieku willa starosty a dziś Wojewódzki Inspektorat ochrony roślin.
Budynek Starostwa i Poczty z drugiej strony.
dav
Na rogu wolsztyńskiego rynku wzrok przyciąga strzelisty budynek. Należał on ongiś do Richarda Bloensa, właściciela miejscowego browaru, na początku XX wieku mieścił się tam „Central Hotel”.

Nie będę wam się tu zbytnio rozpisywał budynek po budynku bo spacer ulicami miasta co i rusz dostarcza wdzięcznych widoków i jakbym zaczął to bym nie skończył 😉 Całkiem pomocna w spacerze powinna być darmowa apka „Powiat Wolsztyński”, którą poleciło mi (choć po czasie) kilka osób, dzięki 🙂 Co wam polecę to wybranie się na owy spacer jak najbardziej z rana, ale takiego RANA RANA, kiedy słońce pięknie maluje miasto ciepłymi barwami. Spójrzcie zresztą, wystarczyło z dworca przejść mały kawałek i w prezencie otrzymało się takie cudeńka:

W budynku, który dziś służy za dziecięcy Dom Dziecka wiele lat temu siedzibę swą miał Królewski Inspektorat Kolejowy.
Jeden z budynków Sądu Rejonowego.
Szkoła Podstawowa nr1, ongiś Szkoła Realna.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mural z Powstańcami Wielkopolskimi.

Trochę żałuję, że nie udało mi się wycyrklować pobytu tak by zobaczyć wnętrza wolsztyńskich kościołów. Sądząc po zdjęciach 12 lat różnego rodzaju remontów w kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego dało kapitalny efekt. Za to z zewnątrz urody na pewno nie można odebrać miejscowej farze. Późnobarokowa świątynia bielą swych ścian przyciąga wzrok, kunszt budowniczych również jest bezsprzeczny. A w cieniu drzew i kościoła znajdziecie na dodatek Nepomuka, to chyba najbardziej na północ upolowana przeze mnie jego rzeźba.

Kościół Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Wolsztynie
Kościół Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Wolsztynie
Kościół pw. Wniebowstąpienia Pana Jezusa
Kościół Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Wolsztynie

Ładnie, prawda? Wolsztyn ma w sobie to coś co sprawia, że spaceruje się po nim z przyjemnością. Tak, są też miejsca, którym zdecydowanie przydałby się lifting, budynki, które zbyt długo czekają na remont, takie które pasują do okolicznych stylowych kamieniczek jak przysłowiowa pięść do nosa. Są sklepy atakujące przechodniów miernej klasy reklamami, szyldami. Tak, to wszystko również w Wolsztynie znajdziemy, ale absolutnie nie jest to w stanie zatrzeć pozytywnego wrażenia, bo po prostu miłych dla oka miejsc jest więcej 🙂 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jest też Wolsztyn taki, na granicy tego co było i będzie.

Warto też wspomnieć o tej części miejskiej tkanki, która odeszła na zawsze i jedynie od nas zależy jak długo pozostanie w naszej pamięci. Synagoga oraz kirkut chociażby. Żydowska świątynia zdewastowana została przez Niemców w czasie II Wojny Światowej, lecz po konflikcie przemianowano ją na kino. Tak też dotrwała XXI wieku kiedy to w 2009 roku strawiona została przez pożar. Dziś budynek kształtem mającym nawiązywać do dawnej bożnicy przypomina nam o historii tego miejsca.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Budynek znajdujący się na miejscu dawnej synagogi.

Spacer po Wolsztynie zakończmy w miejscu trudnym, z podobnie ciężkim historycznym bagażem. Cmentarz żołnierzy radzieckich. Kiedy przechodziłem obok starsza pani pielęgnowała kwiaty, skrupulatnie przy każdym z grobów. Patrzę na wiek pochowanych: 20, 30 lat. Młodzi ludzie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Cmentarz żołnierzy radzieckich

Wiemy, wszyscy o krzywdach wyrządzonych przez Związek Radziecki, w czasie i po II Wojnie Światowej. Wiemy też jednak, że wielu z tych, którzy walczyli i polegli podczas Wojny, to przysłowiowi Stachowie z wiersza „A poszedł król na wojnę” Marii Konopnickiej. Znamy ich tylko z imienia i nazwiska na płycie, nie wiemy jakimi byli ludźmi, bohaterami czy wręcz odwrotnie. Może i naiwnie, ale niech spoczywają w pokoju. Po prostu. / Dopisek. Jest kwiecień roku 2022 i ta naiwna wiara wystawiona zostaje na próbę…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Cmentarz żołnierzy radzieckich

19 myśli na temat “Wolsztyn, zjawiskowa perełka zachodniej Wielkopolski

  1. Lubię Wolsztyn, bywam tam często służbowo. Zawsze robi na mnie wrażenie to, że jest bardzo ukwiecony. Szkoda, że nie udało Ci się zobaczyć wnętrza fary. Robi wrażenie…

    Polubienie

    1. Dzięki wielkie! Co zabawne podczas pierwszej wizyty przestał mi działać obiektyw, pancake 14-42 do Olympusa PEN E-PL7 , i tylko 40-150 używałem plus wysłużonego Realme 8. A potem, już po naprawie i tym 14-42. No przyznam, warunki były obłędne i one w dużej mierze wpłynęły na jakość 😉

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.