Lofoty, cz.5 – Offersøykammen: idealny „sunday hike”

Ostatni aktywny dzień na Vestvågøy spędziłem na dwójnasób: ogarnąłem zakupy pamiątkowe a także zrobiłem niewielki trek na Offersøykammen, niewysoki ale strasznie widokowy pagór, deal idealny.

Nie żebym narzekał, ale kolejny już dzień ponownie przywitał mnie bezlitosnym słońcem i całkiem niepółnocnym ukropem (co niby powinno cieszyć bo fajna pogoda, hurra, ale w globalnej perspektywie to niepokojące).

P1010984-2 (Kopiowanie).jpg
Kolejny nieznośnie przyjemny poranek.

Pierwszą część dnia postanowiłem spędzić na bujaniu się po sklepach w poszukiwaniu pamiątek, dla mnie jak i całkiem sporej ekipy w kraju. W Ballstad niewielkie centrum informacji turystycznej znajdziecie w JOKERZE. Jeśli jednak chcecie znaleźć miejsce gdzie wybór lofockich prezentów będzie naprawdę spory to powinniście podjechać do Leknes i tamtejszego Lofoten Gaver og Brukskunst, które znajdziecie naprzeciwko stacji Circle K. I choć zaopatrzyłem się w nowy zestaw trolli, magnesów, pocztówek czy zakładek do książek to najbardziej żałowałem, że do Polski nie mogłem wziąć dżemu z moroszki. Najmniejsze słoiki 500ml a jak wiecie dżemy w bagażu podręcznym obowiązują te same zasady co płyny. W każdym razie zaraz obok sklepu z pamiątkami macie miejscową piekarnię/kawiarnię Lofoten Bakeri gdzie upolować możecie moroszkową muffinkę a także mnóstwo fajnych kanapek, ceny jednak są bardzo norweskie 😉 Zakupy odbębnione, można było ruszyć rozruszać gdzieś kości.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kości rozruszać postanowiłem w takich okolicznościach przyrody 🙂

Offersøykammen

Pagór ten podziwiałem niemal każdego dnia pobytu na Lofotach. Choć nie jest on ani najwyższy ani dramatycznie strzelisto-porwany to i tak jego wybitność i położenie na uboczu sprawiają, że jest dość charaktersytyczny. Z daleka wygląda na osobną wyspę, jest to jednak zgrabna iluzja. To idealny „sunday hike” dla całej rodziny, takie informacje znalazłem w internetach, niewysoki szczyt z łatwym szlakiem i olśniewającymi widokami. Cóż, nie pozostawało nic innego jak sprawdzić czy rzeczywiście to pagór z typu „co zrobić by się nie narobić a zachwycić” 😉

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nie było to pierwsze moje spotkanie z tym pagórem. Widok z Saltisen.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ani nawet drugie. Widok z Mannen.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Trzecie też. Widok z Sundsheia.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Ani nawet czwarte. Widok z Flakstad.

Rozłożysta górka znajduje się na samym krańcu Vestvågøy, dalej jest już podwodny tunel i zaczyna się Flakstadøya – do 1990 obie wyspy połączone były tylko transportem promowym. Niemal pod sam początek szlaku można podjechać autobusem z Leknes (45 koron) jednak trzeba być czujnym, bo kurs na wielu przystankach zatrzymuje się tylko na żądanie i w ten sposób… przejechałem cały tunel i wysiadłem dopiero na drugim jego końcu 😀 Na szczęście ma on ma wielki chodnik, którym bez problemu dało się zawrócić. To jednek ciekawe choć niekoniecznie przyjemne doświadczenie, temperatura wewnątrz dość niska, ciśnienie też znacząco inne – w najgłębszym miejscu schodzi do 63 metrów ppm – a na dodatek woń spalin.

P1010993.jpg
W sumie to nie polecam spacerów tunelami 😉

Jak już się znajdziemy po odpowiedniej stronie tunelu to kluczową sprawą jest zlokalizowanie początku szlaku. A wiedzcie, że nie jest on znakowany, żadnych tabliczek itede. Na szczęście jest on na tyle widoczny, że z jego znalezieniem nie powinniście mieć problemu – wystarczy dojść/dojechać do parkingu z platformą widokową na Nappstarumen. Miejsce to poznacie po tym… że jest parkingiem 😀 oraz po wielkiej runie zawieszonej na skalnej ścianie. Runa symbolizuje łódź, ludzi i ryby czyli innymi słowy w jednym znaku ukazuje ducha Lofotów. Kilkadziesiąt metrów dalej na zbocza naszej gorki odbijają dwie nieźle widoczne ścieżki, nieważne którą wybierzecie i tak spotkają się 50 metrów wyżej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Lofotrunen.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Tak spektakularnie rozpoczyna się szlak.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pierwsze metry.

I w tym miejscu należałoby się pochylić nad norweskim określeniem „sunday hike”. Nie pamiętam u kogo czytałem zbliżone przemyślenia, ale konkluzja była podobna: to co dla Norwegów uznawane jest za łatwe wcale takie łatwe wydawać się nie musi. Tam gdzie miejscowi czują się jak Legolas w drodze przez Caradhras tam my możemy wczuć się w rolę Gimliego. Itede itepe. Norwegowie ulepieni są z innej gliny, nawet nie wiem czy gliny, a może bardziej jakiegoś admantinium. Szlak na Offersøykammen uznawany jest za łatwy, lekki i przyjemny z lekko wyraźnie stromym początkiem. I przyznam, że nie był on dla mnie ciężki, ale wyobrażam sobie wiele osób przeklinających przez pierwsze 30 minut wspinaczki, naprawdę można złapać zadyszkę bo idzie się ostro pod górę. Myślę, że Norwegowie żółty szlak na Waligórę również uznaliby za „nice sunday hike” 😉

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Szlak jest dość stromy.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Tak konkretnie miejscami.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dla miejscowych jednak to bułka z masłem.

I jakkolwiek szło mi się zdecydowanie przyjemnie to wrażenie zrobiła na mnie rodzinka (a potem następna), która nie dość, że z lekkością mnie wyminęła przy wchodzeniu to jeszcze na luzie zaczęła zbiegać. W momencie kiedy sam dopiero doczłapałem się do szczytu. Byłem tam jedyną osobą, która została na dłużej niż minutę – wszyscy pozostali pyk, rozciągnięcie się i z powrotem. Może bywają tam dzień w dzień i nie potrzebują napawać się widokami tak jak ja? Możliwe.

P1011013 (Kopiowanie).jpg
Taki kopczyk oznacza, żeś się nie zgubił. Choć na tym pagórze zgubić się byłoby wyczynem 😛

Droga na szczyt ma kilometr długości i pokonuje się ją w godzinę z hakiem, wspinając na 436 metry. Rzeczywiście jest stromo, ale im bliżej wierzchołka tym robi się łagodniej.  Całą wędrówkę towarzyszą nam niesamowite krajobrazy, których kulminacja na szczycie urywa co nieco. 360 stopniowe spojrzenie na wyspy robi wrażenie, w zasadzie gdzie się nie spojrzy to można wesoło „o kur…czakować” 😉 Na mnie największe wrażenie zrobiły wszelkie odcienie morskiej zieleni a także znajomi z dni poprzednich: plaża Haukland. Mannen i daleki potężny Himmelstindan. Miejsca takie jak te uświadamiają człowiekowi jak małe-duże są to wyspy, gdzie nie spojrzysz tam dziesiątki możliwości na nowy trek, nie wiem ile trzebaby czasu by przejść każdy możliwy szlak.

67473462_724577577954429_839581147619917824_n
Ur
IMG_20190729_163011-3aaf (Kopiowanie)
Widoczki.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zbliżenie na Vågspollen, Holandsmelen i Himmeltindan.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Karaiby północy.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rzut oka na wschód.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rzut oka na niesmowite morskie zielenie.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Urwisko nieopodal szczytu.

Będąc na szczycie można pozostawić po sobie pamiętkę i wpisać się w jeden z notesów, które znajdziecie w niewielkiej skrzynce. Miejscie jednak ze sobą jakieś pisadełko, bo długopis, który znalazłem był wypisany 😦

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Luuudzie listy piszą!
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Spojrzenie na mój lofocki dom.

Zejściu z góry towarzyszy nieustannie kapitalny widok na „moją” część Vestvågøy. Na wysokości mniej więcej 150 metrów zachęcam was do skręcenia w prawo i wydłużenie spaceru. Tak odbijając dojść można niemal nad morze i spojrzeć na dość urwistą północną ścianę Offersøykammen. Droga nad samą wodę prowadziła jednak przez bagno więc trzeba było zrobić stop. Odbitka ma ma około kilometra długości więc da się ją zrobić szybko a dość mało znany widok szczytu jest tego wart.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Po drodze mijamy małe jeziorko, Dalvatnet.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
I tak dochodzimy nad morze.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dość urwista ściana północna.

Powrót do Ballstad tradycyjnie uskuteczniłem z buta, chcąc trochę dłużej ponapawać się widokami. Dzięki czemu mogłem odczuć jak bardzo na przestrzeni 150 metrów zmienna potrafi być aura. Wystarczyło wejść na most ponad Nappstarumen a wściekle silny wiatr zaczynął swoje harce. Trzy kroki po zejściu spokój. Takie cuda.

P1011078 (Kopiowanie).jpg
Jak tylko patrzę na to zdjęcie to czuję tamten wiatyr 😀

Jeśli jesteście fanami wierzbówki kiprzycy to dalszy fragment wzdłuż drogi E10 was zachwyci, ilość kwiatów jest tam wielka. Choć bądźcie przygotowani na dość intensywne zapachy z okolicznych farm 😉 Minąwszy znak „ostrzegający” o łosiach miałem nadzieję, że gdzieś jakoś chociaż jeden się pojawi. Niestety nic z tego 😦

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Uwaga na łosia!
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Więcej wierzbówki.

Tak sobie spacerując dotarłem do Gravdal, a tam straciłem sporo czasu nad samiuśkim morzem, włócząc się po marinie i przystani. Ach, gdyby tak mój żołądek był bardziej przywykły do żeglugi, chętnie bym poodkrywał Lofoty z zupelnie innej, lekko bujającej perspektywy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

Do Ballstad wróciłem autobusem. Czekał mnie tam ostatni nocleg, a jak się okazalo zieloną noc miały również Greczynki oraz kanadyjska para i… no coż wieczór przeciągnął się bardzo bardzo. Wina, piwa i rozmów nie było końca… A przygoda z Lofotami powoli powolutku zaczynała dobiegać końca.

PODSUMOWUJĄC:

mapy (7).jpg
Niezwykle skomplikowana mapa trekkingu.
  • trekking na Offersøykammen to rzecz całkiem przyjemna, choć jeśli ktoś naprawdę nastawi się na niedzielny spacer po obiedzie to może się zdziwić, bo można się też trochę spocić. Widoki każdemu jednak zrekompenują wysiłek. Szlak na szczyt ma długość całego kilometra, a pagór wznosi się na 436 metry.
  • drugi i trzeci kilometr marszu zawierają się w odbiciu ku bagnom,
  • kawałek spod pagóra do Gravdal to kolejne 6 kilometrów i tak sobie myślę, że rower na Lofotach byłby rozwiązaniem idealnym.

 

 

 

 

 

3 myśli na temat “Lofoty, cz.5 – Offersøykammen: idealny „sunday hike”

      1. No tak w górach kopczyki i z mapą oraz busolą nikt się nie gubi, jednak w Trójmiejskim Krajobrazowym znakarzy bym na drzewach powywieszał.

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.