30 godzin na Bornholmie. Etap wschodni

Czy tytułowe 30 godzin starczą by cokolwiek wynieść z wizyty na niezwykłej duńskiej wyspie?  Czy da się w tak krótkim czasie zasiać w człowieku ciekawość i sympatię do tego miejsca? Przekonajmy się 🙂

Po niekończącym się rejsie katamaranem-zombie zejście na stały ląd było cudownym doświadczeniem. Tłumek osób, które wybrały kilkugodzinną objazdową wycieczkę po wyspie niepewnie ustawił się w cieniu zbierając siły na dalszą podróż autobusem (współczucia) podczas kiedy my powoli udaliśmy się na ogarnięcie mariny – Bartu od razu zauważył łódź SARu i nie mogliśmy nie podejść bliżej. Z każdym krokiem odzyskiwałem ludzki kolor skóry a i niedawna choroba morska odchodziła w niepamięć.

DSCF1778.jpg
Bartowe zabawki 🙂

NEXO… ALE NIE DO KOŃCA

Nexo okazało się bardzo przyjemną mieściną, którą jednak dość szybko opuściliśmy – jak najszybciej chcieliśmy rozłożyć namiot na niedalekim campingu i ruszyć dalej. Zadbane uliczki, nie tak często spotykana mieszanina kolorowych tradycyjnych domostw z nowocześniejszą zabudową, wszystko poprzetykane zielenią, fajno.

DSCF1787.jpg
Nexo, pierwszy klimatyczne widoczki.
DSCF1793
Kolorowe Nexo.

Nasze pole namiotowe mieściło się na obrzeżach miasteczka, niecały kilometr od portowej przystani tak więc na dotarcie tam potrzeba raptem nastu minut spokojnym marszem wzdłuż Norde Strandvej (głównej ulicy, nr 158). A spacer to przyjemny, po naszej lewej wpadające w oko kolorowe/ceglane domki jednorodzinne, po lewej spokojne morze oraz ciekawe (?) instalacje sztuki współczesnej – „drzewa transformersy”, różne dziwne totemy i inne.

DSCF1795.JPG
Treeformersy.

Tam też pierwszy raz spotkaliśmy się z ulicznymi samoobsługowymi straganikami, i to od razu z pyrkami za naprawdę śmieszne pieniądze. Naprawdę, patent godny pochwały… i tak w sumie banalnie oczywisty.

DSCF1790
Komu pyrki?

Camping w Nexo okazał się być bardzo porządnym miejscem i niech nie odstraszy was dość archaiczna strona internetowa 😉 Na miejscu znajdziecie wszystko czego potrzebujecie – domki dla rodzin, miejsce dla camperów, na namiot, wielką kuchnię wespół z salą jadalną. WC i prysznice jak to często w Skandynawii bywa za dodatkową choć symboliczną opłatą. A to wszystko w niewielkiej odległości od dawnego wyrobiska, w okolicy, którego wieczorem fajnie jest wypić piwko obserwując żaglówki pomykające na Bałtyku 🙂

Nexo camping.
Nexo camping.

Była połowa sierpnia, pogoda idealna – dużo słońca, jedynie wiatr trochę przeszkadzał w rozstawieniu namiotu. Czas kiedy przybyliśmy był tak trochę na granicy sezonu jednak na campingu nie było tego widać, camperów było sporo a i rowerzystów/piechurów (choć tych mniej) nie brakowało.

Nic to, pierwszą rzeczą po powrocie do rzeczywistości, kiedy żołądek wrócił do normy było znalezienie miejscówki gdzie da się coś zjeść. I szukać nie trzeba daleko. Niespełna sto (a nawet pewnie nie) metrów od campingu wypatrujemy dwa charakterystyczne kominy wędzarni. Nexo Gamle Rogeri na starcie zaskoczyło przyjemnymi cenami – oczywiście wyższymi niż w Polsce, ale wciąż niezłymi. Za to wybór miało naprawdę szeroki i zrobił on mega wrażenie. No wyobraźcie sobie pierwsze danie na wyspie a tam flądra smażona oraz gotowana na parze, krewetki, szparagi oraz kawior, do wszystkiego ciemne pieczywo i miejscowe piwo BornholmerØL. Brzmi zachęcająco? No po takim stracie każdy żołądek by się ogarnął. Wszystko to tuż przy wybrzeżu zaraz przy budynku gdzie majestatycznie suszą się śledzie.

Wszak tamtejsze Røgeri są wizytówką wyspy a charakterystyczne kominy są stałym elementem krajobrazu. Bornholmska szkoła wędzenia śledzi przekazywana jest z pokolenia na pokolenie i opiera na drewnie olchowym, nadającym rybom specyficzny smak oraz złotawą barwę. I takie mieniące się złotem rybki można również kupić w Nexo 🙂

DSCF1774
Nexo widziane z promu.

Kiedy już najedliśmy się do syta ruszyliśmy w końcu w land!

DODATKOWA OPCJA PIESZO-ROWEROWA: Z Nexo wgłąb wyspy można ruszyć ku Paradisbakkerne (Rajskim Pagórkom) mieszczących się na granicy największego z tamtejszych lasów. Teren pełen pozostałości po tutejszym lodowcu, mnóstwo wzniesień, głazów narzutowych, dolinek i jeziorek polodowcowych. Dla zwiedzających przygotowano 3 różne niedługie szlaki turystyczne.

AUTOBUSY

Jak wspomniałem w poprzednim wpisie, Bornholm wręcz stworzony jest dla podróżowania rowerem, ścieżkami dla cyklistów dotrzemy we wszystkie interesujące miejsca. Co ciekawe sporą część ścieżek rowerowych poprowadzono po dawnych torach kolejki wąskotorowej, która przez 50 lat na wyspie funkcjonowała. Muzeum tejże znaleźć można w Nexo. My jednak wybraliśmy autobusy, których kilka linii również dociera w większość ciekawych miejscówek.

karte-bus-bornholm

Zatrzymajmy się tutaj na chwilę. Po wyspie kursuje 10 linii autobusowych, na 3 trasach mamy do czynienia z dublami, przez co macie większą szansę na dotarcie do celu – nawet jak spóźnicie się na jeden autobus to linia cień przyjedzie zaraz po chwili. Pełny plan obowiązujący do końca czerwca możecie zassać stąd.

DSCF1882.jpg
Przystanki autobusowe mogą być jednocześnie WuCetem oraz pocztą 😉

Ciekawie prezentuje się kwestia biletów. Wyspa podzielona jest na strefy, przejazd przez jedną kosztuje 13 koron (jednocześnie bilet ważny jest 30 min, co strefę czas wydłuża się o 15 minut do maksymalnych 90 przy strefach 5 i więcej – cena w takim przypadku wynosi 90 koron). Jeśli planujemy kilkukrotną podróż przez kilka stref takie rozwiązanie jest całkowicie nieopłacalne. W zamian można wykupić bilet 24 godzinny za 150 koron, lub też co jest najciekawszą opcją bilet/kartę rabatową na 10 przejazdów. O co chodzi? A więc, jest taki fajny świstek papieru który pozwala na… 10 przejazdów (w zależności o wyboru 1 do 5 stref). Na im większą ilość stref działa bilet tym droższy. Po przejechaniu jednej strefy możemy pokonać jeszcze 9 kolejnych, tak do wyczerpania. Spójrzcie zresztą na tę tabelkę:

autttooo

Kiedy wiemy gdzie chcemy jechać, ile stref pokonamy warto zastanowić się właśnie nad 10 przejazdówką. Jeśli jeździć będziecie bardzo bardzo dużo to lepiej całodniówki 🙂

SVANEKE, MIASTECZKO NIEBANALNE

Naszym pierwszym celem było Svaneke, miasteczko o którym naczytaliśmy się niemało. I żadne z przeczytanych słów nie było nieprzysadzonym 🙂

Do miasteczka dojechać można liniami 3 oraz 5 i zajmuje to bagatela 15 minut. Jadąc jednak zorientowaliśmy się, że długa droga to nie jest i z powrotem wróciliśmy „z przysłowiowego buta” wzdłuż wybrzeża .

DSCF1924
Tak naprawdę to wszędzie jest blisko 😉

Nie sposób nie polubić Svaneke. Wysiadając na małym ryneczku od razu można poczuć klimat miasteczka (choć w dużej mierze jest to klimat całej wyspy). Wokół nas mnóstwo niskich domków ozdobionych potocznie mówiąc „murem pruskim”. Czyli innymi słowami domki i chaty te wybudowano w stylu szachulcowym, ściany o drewnianej podstawie wypełnione są masą gliniano-słomiano-trzcinową. Drewniane bale zazwyczaj są czarne podczas gdy ściany przybierają różnorakie kolory, zawsze tworząc miły dla oka kontrast. Svaneke osiągnęło w tej sztuce wyższy poziom a stan zachowania oryginalnej architektury sprawił, że w 1975 roku miasteczko otrzymało Europejski Złoty Medal za ową dbałość o przeszłość.

Pierwsze kroki skierowaliśmy ku Svaneke Bryghuset,  jednemu z dwóch miejscowych browarów. Mieści się on tuż przy rynku, wystarczy wejść w bramę nad którą wisi szyld Bryggeri i jesteśmy a miejscu 🙂

DSCF1808.JPG
Piwka?

Browar mieszczący się w starym XVIII wiecznym budynku, niegdysiejszym domu kupieckim, ma niespełna 20 lat, ale już zdążył namieszać na wyspiarskiej mapie piwnej stając się nieodłączną jej częścią. W restauracji browaru znajdziemy zakątek edukacyjny, starą kadź a także chmiele oraz słody poupychane w wielkie słoje. W restauracji serwują multum piw okazjonalnych oraz limitowanych (IPA czy Baltic Luqourice) ale i tradycyjnego Lagera czy Pilsnera.

Maszerując wzdłuż mieniących się żółtą farbą uliczek co i rusz napotykamy samoobsługowe stragany ze słodkościami – nie ma się w sumie co dziwić, Svaneke jest bornholmskim zagłębiem w tej kwestii: mieści się tam wytwórnia tradycyjnych cukierków, czekoladek oraz karmelków.

Svaneke
Przystań Svaneke.
Przystań Svaneke.

W końcu docieramy do przystani. Nowoczesne białe żaglówki mieszają się z bardziej wiekowymi drewnianymi, kolorowymi. W kawiarenkach miejscowi nieśpiesznie delektują się popołudniowym słońcem. Daleko po drugiej stronie zatoczki nad skalistym wybrzeżem góruje latarnia morska, nieczynna od 8 lat, wciąż jednak będąc punktem odniesienia dla żeglujących w okolicy. Co ciekawe jednym z przyczynków do budowy latarni była tragedia polskiego szkunera, który we mgle rozbił się o pobliskie skały, zabierając na dno całą załogę.

Svaneke Fyr

Jednak chyba największym celebrytą Svaneke jest „Pięć Sióstr”, największa na wyspie wędzarnia, jedyna mogąca poszczycić się pięcioma kominami. Charakterystyczna budowla znajduje się na obrzeżach miasteczka, niespełna 300 metrów od przystani – najłatwiej ruszyć doń wzdłuż skalistego wybrzeża.

DSCF1842.JPG
„Pięć Sióstr”, najbardziej charakterystyczna wędzarnia na wyspie.

„Pięć Sióstr” z racji swej wielkości jest chyba najbardziej obleganą Røgeri na wyspie… mimo to, po sezonie da się tam w spokoju zrobić piknik 🙂 Tuż przy wędzarni znajduje się bateria wiekowych dział, które ongiś strzegły wybrzeża przed szwedzką marynarką wojenną.

DSCF1844.jpg

Bornholm słynie z kościołów rotundowych, zbudowanych na planie koła. Żadnego z nich w Svaneke nie uświadczymy. Jest tam za to bardzo ładny, łatwo rzucający się w oczy Sveneke Kirke. Czerwonawo-pomarańczowy budynek z charakterystyczną szachulcową wieżą zakończoną czarną iglicą góruje nad miasteczkiem. Obecna świątynia ukształtowała się na przełomie XIX i XX wieku, choć najstarsze jej części pochodzą jeszcze z roku 1789.

Svaneke kirke.

ÅRSDALE I WYBRZEŻE 

Po zorientowaniu się, że od Nexo nie dzieli nas szalona odległość, powrót urządziliśmy sobie na piechotę. Niespełna 8 kilometrów to w dużej mierze marsz wybrzeżem. Bornholm Coast Trail biegnie wzdłuż całej linii brzegowej i jego przejście zajmuje od 5-7 dni. Odcinek Svaneke-Nexo jest niezwykle ciekawy, pierwsza część biegnie niemal nad samym Bałtykiem, jest sporo piaszczystych fragmentów choć i tak przeważają płaskie skały pełne mew czy kormoranów. Dopiero końcowe fragmenty uciekają wgłąb lądu na niewielkie wzgórka z laskami i gęstymi krzewami.

Mniej więcej w połowie drogi jest miejscowość Årsdale. „Klasyczny Bornholm” można rzec, szachulcowa zabudowa, malownicza marina, wędzarnia ryb, niebywały spokój, rowery pozostawione na ulicach niezabezpieczone przed kradzieżą, taki luz i zaufanie do siebie mają mieszkańcy. Jest tam jednak jedno miejsce, które warto odwiedzić BARDZIEJ.

Aarsdale.

Śnieżnobiały wiatrak z Årsdale, jest największym tego typu budynkiem na wyspie. Holender był najdłużej działającym duńskim tradycyjnym wiatrakiem, swoją „służbę” zakończył w 2003 roku… choć gdyby była taka potrzeba to mógłby mielić i dziś. Wnętrza służą obecnie za muzeum, zachowano w pełni sprawne mechanizmy – w tym półtoratonowe kamienie młyńskie. A w budynkach obok prócz kawy można kupić pamiątki z granitu, którego obróbką zajmuje się warsztat z Årsdale.

Årsdale Mølle
Årsdale Mølle

Kiedy już wieczorem wróciliśmy do Nexo zachodzące słońce malowało niebo pastelowymi kolorami. Uzbrojeni w mniej standardowe piwa ze stajni Carlsberga, usiedliśmy nad brzegiem wyrobiska i oglądaliśmy kutry wracające do portu. Udany dzień chylił się ku końcowi 🙂

DSCF1932

DODATKOWA OPCJA PIESZO-ROWEROWA: Po powrocie/przed wyruszeniem z Nexo warto podskoczyć do niedalekiego Snogebæk na jedną z najfajniejszych piaszczystych plaż wyspy, po sezonie bajecznie pustych 🙂

 Na

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.