Bajeczna Alzacja: Thann

Moi mili! Po wielu perturbacjach zabieram się w końcu za nadrobienie najwspanialszego ubiegłorocznego wyjazdu. Zapraszam was na francusko-niemiecką granicę, do Alzacji, gdzie pośród winnego przestworu oceanu, przy akompaniamencie bocianów, w otoczeniu architektury iście bajkowej, krok po kroku wędrować będziemy po urokliwych miejscowościach mniejszych i większych. I zachwycać się będziemy, zachwycać co po chwilę. Na pierwszy ogień zabieram was do Thann.

Thann w całej okazałości.

Wybaczcie, ale seria alzacka będzie jednym wielkim listem miłosnym do tej winem płynącej krainy, bo też proporcjonalnie do tego jak długo (a było to całe życie, hej!) wstrzymywałem się by tam w końcu ruszyć to tak mocno zachwyciłem się tym co na miejscu ujrzałem. Wszystkiemu winien Hayao Miyazaki. Wystarczył bowiem ponowny (a pierwszy raz w kinie) seans „Ruchomego Zamku Hauru” – którego miejsce akcji wielce alzackimi pejzażami było inspirowane by plan na wakacje ad. 2024 rozwiązał się sam. To niezwykłe jak dwie godziny pięknej animacji potrafią zamieszać człowiekowi w głowie i sprawić, że zaczyna szukać biletów do z dawna interesującej go destynacji. 

Riquewihr, jedna z wielu, naprawdę wielu alzackich perełek.
Ingary z „Ruchomego Zamku Hauru”, miasto zainspirowane tak przez Colmar jak i Riquewihr.

Alzacja krainą jest piękną. Wciśnięta między Ren a Wogezy od stuleci wyznaczała płynną i dość burzliwą granicę pomiędzy Francją a Niemcami (tudzież w swoim czasie Świętym Cesarstwem Rzymskim), przez stulecia wykształcająca swoją własną tożsamość. Kraina niekończących się wzgórz pokrytych winoroślą i uroczych miasteczek do owych wzgórz przytulonych. Miasteczek, które dzięki swej kolorowej, zabytkowej, przyodzianej w mur pruski architekturze od ręki mogłyby zagrać scenografię w bajkach o Jasiu i Małgosi. Kraina gdzie swojski klekot bocianów pozwala poczuć się jak na wielkopolskiej wsi, gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała… No cudowne to miejsce na urlop, idealnie skrojone pod wielbicieli tak natury, historii, architektury czy w końcu dobrej kuchni.

Wielka alzacka trójca: Wino.
Wielka alzacka trójca: Mur pruski.
Wielka alzacka trójca: Bociany.

Alzacja długa jest na niecałe 200 kilometrów, szeroka na 50. Zaczyna się kawałek na północ do Strasbourga a kończy w okolicach Miluzy, skąd już żabi skok do Szwajcarii. To właśnie tam, na południowych krańcach alzackich włości zaczniemy.

W podróż z Poznania wybrałem się… autokarem. Dość masochistycznie, ale lubię ten rodzaj podróżowania, tym bardziej jeśli gros trasy pokonuje się nocą i z samego rana dociera na miejsce. Autokarem przybyłem do Colmaru i tam też rozprostowałem kości, ale pierwszym prawdziwym przystankiem alzackiej podróży miało być miasteczko Thann, do którego dociera się pociągiem z przesiadką w Miluzie. Brzmi dość ekwilibrystycznie, ale wszystko przebiegło łatwo i przyjemnie – miasta skomunikowane są dobrze. Co ciekawe dwa zakupione wtedy kolejowe bilety były pierwszymi z wielu przejazdów podczas, których… biletów mi nie sprawdzono. Tak też bywa 😛

Jeśli na dworcu w Colmarze poczujecie się jak u siebie, to bardzo dobrze, bo to bliźniak dworca gdańskiego.

Ok, ale dlaczego zacząłem w niewielkim Thann? Najważniejszym kryterium wyboru była bliskość Wogezów, bo też choć na jeden krótki dzień chciałem w górki skoczyć. Wystarczyło jednak szybko rzucić na mapę by zobaczyć, że samo w sobie wciśnięte w dolinę rzeki Thur miasteczko sprawi mi (a jak mam nadzieję, że i wam) dużo przyjemności. Bo Thann ma wszystko to składa się na udany przepis na alzackie miasto: piękne położenie pomiędzy wzgórzami, najwyższej klasy winnice, urokliwą zabudowę podkreśloną zabytkiem klasy WYBITNEJ, no i… pyszne flammkuchen 😀 Jestem prostym człowiekiem, nic więcej mi nie potrzeba.

Thann fajne jest.

THANN: ZACZNIJMY OD SPACERU UROKLIWYMI ULICZKAMI

Thann jest miasteczkiem niewielkim, liczy sobie niewiele ponad 7 tysięcy mieszkańców i jego historyczne centrum jest idealnym celem na krótki, ale przyjemny spacer. Miasto historię ma długą, nierzadko burzliwą – od epidemii dżumy i związane z nimi wypędzenia Żydów, przez wyjątkowo aktywny (i niestety skuteczny) udział w polowaniu na czarownice po wojny wszelakie, od Trzydziestoletniej po najbardziej niszczycielską chyba I Wojnę Światową. Mimo wielu zniszczeń, które przyniosła wojna z lat 1914-18 miasto zachowało wiele ze swojego zabytkowego charakteru.

Zabytkowa zabudowa centrum Thann – kamieniczki i fontanna św. Teobalda.
Zabytkowa zabudowa centrum Thann.
Zabytkowa zabudowa centrum Thann.
Skryta za topolą Wieża Czarownic, to tu dom XVII wieku (!) odbywały się procesy oskarżonych o paranie się mrocznymi siłami…

Niewielkie stare miasto obejdziecie w kilkadziesiąt minut – o ile tak jak ja zatrzymywać będziecie się przy każdym budynku bacznie lustrując jego elewację. Czy też przyglądając się wyszukanym wykuszom na renesansowych kamienicach. Bo miejska tkanka historycznego centrum choć stoi na średniowiecznych podstawach to jednak przykryta jest młodszą warstwą – i tak gotyckie wnętrza i piwnice nierzadko skrywają się za barokowymi czy renesansowymi fasadami.

Zabytkowa zabudowa Thann.
Zabytkowa zabudowa Thann.
Zabytkowa zabudowa Thann. W tym budynku z efektownym wykuszem znajduje się Informacja Turystyczna.

Swoją drogą nie wiem czy to bliskość i wpływy szwajcarskie, ale Thann wraz z sąsiednią Miluzą okazały się najmniej alzackimi miastami na mojej trasie i miast mnogości domów z muru pruskiego bardziej czułem się tam jak w pobliskiej ot Bazylei. Czyżby największa w tym zasługa wszechobecnych, kolorowych okiennic? Być może. 

Zabytkowa zabudowa Thann.
Zabytkowa zabudowa Thann.
Zabytkowa zabudowa Thann.

Jeśli miasto i jego historia zainteresuje was bardziej niż ustawa przewiduje to zapraszam do budynku dawnej Giełdy Zbożowej, gdzie od lat swą siedzibę ma Muzeum Thann. Późnogotycki budynek wyszedł spod ręki największego miejscowego architekta Remigiusza Faescha (znaczy się pochodził on z Bazylei, ale z Thann związał dużą część życia). Całkiem niedaleko jego największe dzieło rzuca na miasto długi cień.

THANN: KOLEGIATA ŚWIĘTEGO TEOBALDA

Miasteczko pomimo niewielkiej liczby pochwalić się może jednym z najbardziej imponujących i najważniejszych gotyckich zabytków wzdłuż Górnego Renu. Ba, kolegiaty Św. Teobalda mogłoby jej pozazdrościć wiele znacznie większych miast.

Kolegiata Św. Teobalda, wspaniały gotyk z Thann.
Kolegiata Św. Teobalda, wspaniały gotyk z Thann.
Kolegiata Św. Teobalda zdecydowanie góruje nad resztą miasta.

Co ja wam będę pisał, budowla powstała w latach 1332-1516 to przykład diablo wymyślnej i przebogatej w architektoniczny detal świątyni. Wystarczy spojrzeć na główny portal – przyznam się wam, że chyba nie widziałem do tej pory bardziej imponującego, skomplikowanego i „opowiadającego” tak złożoną historię jak ten tutaj. Oto bowiem na trzech tympanonach okraszonych szeregiem archiwolt przedstawiony mamy żywot Maryi, sceny narodzin i ukrzyżowania Chrystusa i szereg dalszych scen z Biblii. Wraz z kilkuset postaciami jest to bez wątpienia ciekawy przykład „Biblii Pauperum”.

Portal główny kolegiaty w Thann.
Portal główny kolegiaty w Thann.
Portal główny kolegiaty w Thann.
Portal główny kolegiaty w Thann.
Portal główny kolegiaty w Thann.

Drugi portal, północny to zresztą rzecz równie niebagatelna i choć skromniejszy to wciąż jest to przykład wybitnego gotyku z pogranicza Francji i Niemiec. Dodajmy do tego kilkadziesiąt sporych rzeźb świętych ciągnących wzdłuż każdej ze ścian czy w końcu najważniejsze thańskie dzieło Remigiusza czyli wysoką na 78 metrów wieżę i uświadomimy sobie, że samo podziwianie świątyni z zewnątrz może wziąć amatorom sztuki sakralnej sporo czasu.

Wieża kolegiaty Św. Teobalda i mieniące się kolorami dachówki na dachu tejże.
Kolegiata Św. Teobalda, wspaniały gotyk z Thann.
Kolegiata Św. Teobalda, wspaniały gotyk z Thann.
Kolegiata Św. Teobalda, wspaniały gotyk z Thann.

Wnętrza skrywają kolejne niezwykłości. Późnogotyckie rzeźby to oczywistość, powstałe za Habsburgów sklepienia są jednocześnie pokazem ich związków w ówczesnej Europie, XV-wieczne, rzeźbione w dębinie stalle uważane są za jedne z najbardziej imponujących w całej Alzacji i zdecydowanie warto im się przyjrzeć, wszak często niesłusznie są one podczas spacerów traktowane po macoszemu. Wrażenie robi szereg fresków powstałych na przestrzeni kolejnych stuleci. No i są ONE, witraże, liczące sobie nawet i 600 lat, wysokie na 15 metrów, podobnie jak portal główny przedstawiające szereg wydarzeń z Biblii! Niezwykła to uczta dla wielbicieli architektury.

Wnętrza kolegiaty w Thann.
Wnętrza kolegiaty w Thann.
Wnętrza kolegiaty w Thann.
Wnętrza kolegiaty w Thann.
Wnętrza kolegiaty w Thann.

Kolegiatę można zwiedzać codziennie, poza godzinami odprawiania mszy i zdecydowanie polecam wam zajrzeć jeśli tylko będziecie mieć dłuższą (lub krótszą, już wy wiecie ile wam potrzeba) chwilę.

THANN: SPACER MIĘDZY WINOROŚLAMI NIE BYLE JAKIMI

Niezaprzeczalnym atutem Alzacji są przepiękne krajobrazy. Tamtejsze miasteczka urokliwie przytulone do łagodnych, usianych winnicami zboczy Wogezów tworzą panoramy iście pocztówkowe.

Ponad Thann pośród winorośli.

Ponad Thann wznoszą się pagóry sięgające nawet i 600 metrów, jednak to co najciekawsze dzieje się trochę niżej, na wysokości do maksymalnie 400. Tam to, na północny wschód od centrum miasta już od średniowiecza ciągnie się królestwo winnicy Rangen, najdalej na południe wysuniętej w Alzacji, której winogrona od kilkudziesięciu lat w całości sklasyfikowano jako Grand Cru!

Spacer pośród alsatian finest, Rangen Grand Cru.
Spacer pośród alsatian finest, Rangen Grand Cru.

O winiarskich tradycjach Thann wspominają już XII-wieczne księgi. Tak setki lat temu jak i dziś na najbardziej wulkanicznych z alzackich gleb królują odmiany białe. Od średniowiecza „pieczę” nad nimi sprawuje Św. Urban, którego pierwsza kapliczka powstała tu już w XV wieku.

Kapliczka Św. Urbana.
Kapliczka Św. Urbana.
Kapliczka Św. Urbana.

Popołudniowy spacer między krzewami Pinot Gris, Rieslinga i Gewurztraminera to obowiązkowy punkt podczas wizyty w Thann. Słońce chowa się wtedy za Wogezami, niezwykle ciepłym i plastycznym światłem dając niepowtarzalny (no dobra, powtarzalny, ale wiecie o co chodzi, prawda? ;)) spektakl. Przesadzam? Nie sądzę.

Rzut oka na Thann jeszcze przed złotą godziną.
Cudownie zachodzące słońce.
Rzut oka na Thann podczas złotej godziny.
Mniej turystyczna, fabryczno-mieszkalna część miasta.

Słońce zachodzi niemal idealnie nad ruinami średniowiecznego zamku Engelbourg, którego fragment donżonu zwany dziś Okiem Czarownicy (choć dla mnie to Wielki Donut) widać z daleka. Dawna warownia hrabiów de Ferrette wybudowana została w XIII wieku i przez stulecia strzegła doliny Thur. Jej kres nadszedł w XVII wieku, najpierw mocno ucierpiała podczas Wojny Trzydziestoletniej a kilka dekad po konflikcie Ludwik XIV (wraz z doradcami) uznał, że z tej mąki już chleba nie będzie. Tak też nakazano rozbiórkę w czasie której donżon niefortunnie się rozpadł. I na szczęście ktoś uznał, że nie warto go więcej ruszać i tak w postaci wielkiego donuta do dziś rzuca on cień na miasto i sąsiednie wzgórza.

Z ruin roztacza się kolejna, fajna panorama.
Ruiny zamku Engelbourg.
Wielki donut rzuca cień!

Po dobrym spacerze warto gdzieś odpocząć, racząc się miejscowymi przysmakami. Miejscem idealnie się do tego nadającym jest restauracja Le Ceseus, którą znajdziecie na głównej ulicy miasteczka, Rue de la 1ere Armee. To ten rodzaj miejscówki gdzie po chwili od wejścia wiesz, że ci się spodoba – wewnątrz dużo klimatycznego drewna i tona dekoracji, która jednak nie przytłacza a interesuje. A do tego w menu wybór miejscowych win i szereg tarte flambée do wyboru – swoją przygodę z tym alzackim przysmakiem zacząłem od wersji wzbogaconej o ser munster. Dobry to sposób na zakończenie dnia.

Koniec dnia w Le Caseus.
Koniec dnia w Le Caseus.

3 myśli na temat “Bajeczna Alzacja: Thann

  1. Wojciechu, Twoje wspomnienia są tak sugestywne, że człowiek ma wrażenie, iż podróżuje po tych cudnych miejscach razem z tobą. Potrafisz oddać nawet ulotne wrażenia, a humorystyczne dygresje bardzo ubarwiają i tak ciekawą opowieść. A zdjęcia – no to już jest mistrzostwo! Ja byłam w tym regionie Francji (w Aix-en-Othe), ale nie było tam aż tak bajecznie, no może w Troyes, które zwiedzaliśmy z „otwartymi gębami” ;-).

    A portal, a zwłaszcza tympanon, kolegiaty wyzuł mnie z butów! Chyba nigdzie nie widziałam tak bogatego w rzeźby.

    Dziękuje i pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dzięki wielkie, czytanie takich komentarzy w poniedziałek jest tym czego trzeba człowiekpowi 🙂 I cieszę się, taką mam właśnie nadzieję – że te opisy nie sa po prostu suchą zbitką faktów a czymś więcej 🙂

      I to dopiero początek!

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do idealbonieide Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.