Zachodniopomorskie: Gryfino i Krzywy Las

Czołem! Po załatwieniu kilku zaległości wracamy do mniej więcej teraźniejszości i obieramy azymut na Pomorze Zachodnie, gdzie w sierpniu korzystając z tygodniowej łaski kapryśnej pogody, z wakacyjnym biletem tygodniowym w ręce ruszyłem śladem ceglanego gotyku, średniowiecznych fortyfikacji, świątyń nie byle jakich, sklepień niecodziennych, renesansowych rodzynków, przepysznych piw bezalkoholowych, fishbrotschena czy wyginających śmiało ciało drzew. Zapraszam do przystanku pierwszego, Gryfina. I drugiego od razu też, parę kilometrów dalej, w Nowym Czarnowie gdzie las krzywy jest niesamowicie.

Gryfino widziane z zachodniego brzegu Odry…Wschodniej.

Gryfino jest niewielkim miasteczkiem leżącym na zachodnim krańcu Polski, niespełna 25 kilometrów na południe od Szczecina, tuż przy wschodnim ramieniu ciągnącej się wzdłuż granicy Odry i… gdyby nie fakt, że to właśnie w jego okolicy, w ostatniej chwili udało się znaleźć w miarę tani nocleg to zapewne nie rozpatrywałbym go jako celu turystycznej ekskursji.

Gryfino.

Do Gryfina zawitałem wcześniej raz, przed laty, obierając je jako punkt startowy do spaceru na zachodni brzeg granicznej rzeki i dłuższy spacer po Parku Krajobrazowym i Narodowym Doliny Dolnej Odry. Z krótkiej porannej wizyty zapamiętałem je wtedy jako szare miasteczko o całkiem ładnej nadodrzańskiej promenadzie. Wracając po latach miałem świadomość, że pośpiechu nie będzie i poznam się z miastem bardziej na spokojnie, wiedząc przeto, że jest to jedno z tych miejsc na Pomorzu Zachodnim, które w 1945 zbierało burzę rozsianego w 1939 roku wiatru i jego zabytkowa, tak interesująca mnie tkanka przeminęła wtedy z wiatrem radziecką artylerią pozostawiając po sobie spaloną ziemię, na której po wojnie powstały niezliczone rzędy podobnych do siebie bloków. Ile z dawnego Gryfina przetrwało, jak prezentuje się nowa twarz miasta? Przekonajmy się.

Witamy w Gryfinie!

 

Nowe budownictwo i średniowieczne mury, które jakimś cudem przetrwały wszystkie dziejowe zawirowania..

Gryfino miastem jest starym, tak fest. Lokowane na prawie magdeburskim w roku 1254 otrzymało od księcia Barnima I szereg przywilejów. Kolejni książęta Pomorscy również nie szczędzili edyktów przychylnych (związanych głównie z żeglugą, połowami ryb, opłatami celnymi, budową mostów czy zakładaniem cechów) co dość szybko pozwoliło miastu na prężny rozwój. Złoty czas nie trwa jednak długo, już w XIV wieku rosnąca pozycja sąsiada z północy, Szczecina, zaczęła odbijać się na mniejszym mieście, marginalizując je do postaci satelity stolicy księstwa. Nic to jednak w porównaniu z tym co miało nadejść…

Budynków sprzed II Wojny Światowej nie są częstym widokiem.

 

Bańska Brama, jedna z dwóch największych historycznych atrakcji miasta.

Poczynając od wielkiego pożaru 1530 roku, przez zniszczenia Wojen tak Trzydziestoletniej jak i Siedmioletniej po niszczycielską powódź z roku 1780 Gryfino zmagało się z kolejnymi katastrofami, starając się podnosić po każdej z klęsk. Wydaje się, że XIX-wiek pełen komunikacyjnych udogodnień i przemysłowego boomu był tak potrzebnym uderzeniem wiatru w miejskie żagle. Wszystko to w marcu 1945 roku stało się nieważne. Ogłoszone twierdzą miasto staje na drodze Armii Czerwonej, która niczym taran przezeń się przetacza, pozostawiając za sobą tylko zgliszcza.

Powojennych blizn w postaci wciąż niezagospodarowanych placów jeszcze trochę znajdziemy.

Ocenia się, że zabudowa Starego Miasta zniszczona została w co najmniej 80%. Po wojnie do zrujnowanego miasta zaczęli zjeżdżać nowi mieszkańcy, wielu z nich przesiedlonych z terenów dzisiejszej Białorusi czy Lwowa. Wiele lat musiało upłynąć by miejsce do którego przybyli zaczęło naprawdę powstawać z gruzów. Odbudowywane miasta (bo podobnie rzecz miała się z odwiedzonymi podczas tej samej eskapady Chojną, Stargardem czy Kostrzynem nad Odrą), z powodu niepewnego statusu Ziem Odzyskanych, małych funduszy, braku możliwości ale i przez decyzje dysydentów zostawiły za sobą większość zniszczonej, historycznej zabudowy stawiając na nowe, szybsze i tańsze bloki. Powojenna odbudowa z turystycznego, takiego zabytkowego punktu widzenia wprawia w smutek, ale z pewnością ci, którym nowe domy były potrzebne nie patrzyli na to w ten sposób. I cóż, trzeba się z tym pogodzić, nawet jeśli chciałoby się by nie tylko centra Gdańska czy Warszawy odbudowane zostały w historycznie akuratnym duchu.

Stare. Fot. http://www.polska-org.pl
I nowe. I stare też 😛

W podróż do Gryfina wybrałem się pociągiem z wakacyjnym biletem tygodniowym od POLREGIO. Gdybyście w listach pytali mnie „Wojtku, czy ten bilet to ma sens jakiś?” to z uśmiechem na ustach odpowiedziałbym: TAK! I choć o to nie pytaliście to dopowiem wam, że dla osób lubiących masochizm polskie koleje nie pośpieszne jest to naprawdę fajna opcja. Na jednym bilecie prócz Gryfina, obskoczyłem jeszcze Chojnę, Kostrzyn nad Odrą, Stargard, Świnoujście i Szczecin. I to wszystko w naprawdę klawej cenie 149 złotych (wliczając w to start z Leszna!) gdzie po podliczeniu poszczególnych kursów okazuje się, że zaoszczędziłem ponad dwukrotność tej kwoty. I wakacje co prawda już się skończyły, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku POLREGIO ponownie puści bilety w obieg, a może i wykombinują coś jeszcze ciekawszego?

cytując klasyka: Podróżowanie polską koleją jest moją pasją.
Dworzec kolejowy jest przykładem tego, że powojenne potworki można wziąć pod warsztat i nadać im nową, bardziej historyzującą formę.

Pierwsze wrażenie po wyjściu z dworca podobnie jak za ostatnim razem było dalekie od entuzjazmu, dużo złej roboty narobiły tu jednak ciemne chmury nadające mijanym ulicom charakteru rodem z amerykańskich filmów sprzed dwudziestu lat, kiedy to nawet środkowoeuropejskie stolice potrafiły być przedstawiane dość… niekorzystnie, że eufemistycznie to określę. Przy takiej niereprezentacyjnej pogodzie nawet powitalny rząd ocalałych, zabytkowych kamienic w okolicy dworca nie robił odpowiedniego wrażenia. Na szczęście podczas obiadu – ach, miejscowy bar mleczny z totalnie olbrzymimi porcjami i antyparagonami grozy to super sprawa – pogoda postanowiła włączyć tryb letni i jakżeż od razu miasto się zmieniło. Bloki pozostały blokami, ale żywe światło i ładnie komponująca się roślinność dodały im uroku. W dalszym ciągu nie była to moja bajka, ale ta nieokreślona niechęć do powojennej zabudowy trochę osłabła.

Gryfino mniej korzystne.
Gryfino zabytkowe.
Gryfino bardziej korzystne.
Gryfino smaczne. Żarełko w barach mlecznych to często top w fajnej cenie. Za kotlecika, barszczyk i kompot 36 złotych.

W towarzystwie Słońca krótki spacer parkiem im. Stanisłwy Siarkiewicz wzmacnia dobre samopoczucie. Piękna zielona przestrzeń znajduje się w miejscu dawnego cmentarza, utworzonego tu po likwidacji części miejskich fortyfikacji. Po starej nekropolii nie ma dziś śladu aczkolwiek wspomnienie o dawnych mieszkańcach odnajdziecie na cmentarzu komunalnym gdzie prócz pamiątkowej płyty zebrano również wiele ocalałych nagrobków z miasta i okolicznych wsi.

Park Miejski im. Stanisławy Siarkiewicz w Gryfinie
Park Miejski im. Stanisławy Siarkiewicz w Gryfinie

W czasie największego znaczenia, na przełomie XIV i XV wieku gryfińskie fortyfikacje zamykały średniowieczne miasto pierścieniem długim na niemal dwa kilometry. Mury wysokie wówczas nawet i na 9 metrów wsparte były trzema bramami oraz niezliczoną ilością prostokątnych baszt wykuszowych (no dobra, zliczoną, było ich aż 48!). Do dziś przetrwała ledwo trzecia część murów, o basztach nie wspominając (uchowało się 5). Duża w tym zasługa Szwedów, którzy – zanim spodobała im się neutralność – lubowali się w wojaczce i podczas Wojny Trzydziestoletniej narobili w mieście wielu szkód. Dodajmy do tego XIX-wieczne rozplantowanie kolejnych fragmentów murów oraz kropkę nad i w postaci II Wojny Światowej, podczas której Armia Radziecka dopełniła dzieła zniszczenia.

Pozostałości dawnych fortyfikacji.
Pozostałości dawnych fortyfikacji.
Pozostałości dawnych fortyfikacji. W porównaniu z dawnymi murami ocalałe wydają się drobniutkie.
Nowe budownictwo i średniowieczne mury, które jakimś cudem przetrwały wszystkie dziejowe zawirowania..

To, że działania wojenne 1945 roku przetrwało kilkaset metrów murów oraz przede wszystkim jedna z miejskich bram, Bańska, można by nazwać cudem, ale może po prostu jest to pokaz kunsztu średniowiecznych budowniczych i siły polnych kamieni, z których w dużej mierze fortyfikacje były zbudowane? 

Bańska Brama dziś.
Powojenne pustki i ona jedna, Bańska Brama. Fot. http://www.polska-org.pl

Przypadek Bańskiej Bramy to w ogóle jakiś fenomen, tym bardziej jak spojrzy się na powojenne fotografie. Wybudowana w XIV-wieku z kamienia polnego, na planie prostokąta, w późniejszych latach rozbudowana o kolejne, ceglane już piętro, w XV-wieku wykończona okrągłą, stożkowaną na szczycie wieżyczką przetrwała wszystkie dramatyczne wydarzenia jakimi los obdarował Gryfino. Ach, gdyby kamienie mogły mówić (Korg, to nie o tobie), ileż by historii mogły przekazać. Na mierzącej przeszło 15 metrów bramie pięknie zachowały się średniowieczne blendy a nawet biforia, bez problemu dostrzeże się też elementy niezbędne dla jej okratowania. Dziś po kratach nie pozostał już ślad a funkcje kontrolowania ruchu już dawno bramy nie interesują – jako zabytek, dumnie stoi obok jezdni będąc dla jadących krajową 120-tką li tylko symbolicznym początkiem/końcem centrum miasta.

Bańska Brama w Gryfinie.
Bańska Brama w Gryfinie.
Bańska Brama w Gryfinie.
Bańska Brama w Gryfinie.

W centrum najlepiej widać jak wiele zostało w mieście zniszczone i jak wiele pustych przestrzeni wciąż czeka na zagospodarowanie. Spacerując zastanawiałem się co by było gdyby Gryfino poszło drogą choćby Elbląga i postawiło nawet i częściowo na retrowersję? No niestety już się tego nie dowiemy. Po drodze mija się tak zachowane kamienice o klasycznych, ładnych elewacjach jak i wesołe, kolorowe dzieła architektonicznej myśli czasów poPRL-owskich. 

Spacerując po centrum Gryfina.
Spacerując po centrum Gryfina.
Spacerując po centrum Gryfina.
Spacerując po centrum Gryfina.

W gryfińskim centrum wszystkie drogi prowadzą na plac Księcia Barnima I, nad którym góruje potężna sylweta gotyckiego kościoła Narodzenia NMP. Ech, przyznam się wam, że po wcześniejszym riserczu to właśnie powstałą na przełomie XIII i XIV-wieku świątynię najbardziej chciałem odwiedzić i kiedy już stanąłem u jej bram, usłyszałem płynące z wewnątrz dźwięki mszy co pociągnęło za sobą decyzję, że się przejdę i po nabożeństwie zajrzę. Cóż, ów spacer trochę się przeciągnął, zaprowadził niemal do niemieckiego Mescherin, przyprawił o ból stopy i co najważniejsze sprawił, że po powrocie kościół był już zamknięty. Zawsze miałem głowę do klawych pomysłów XD

Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie. Niegdyś na placu towarzyszył jej neogotycki ratusz.
Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie.
Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie.

A wnętrza halowej świątyni (choć niegdyś bazyliki) skrywają niemało, przede wszystkim renesansowe skarby w postaci przepięknej, polichromowanej, rzeźbionej ambony z piaskowca oraz dębowych stalli sprzed 500 lat! Wszystko to w towarzystwie ascetycznej bieli ścian i sklepień, do 1945 pokrytych polichromiami tak bogatymi, że ach, szkoda, że już ich nie ma. Wnętrza, nawet jeśli doń nie zajrzycie można podejrzeć na stronie kościoła. Obejście wokół też daje dużo estetycznych doznań, przede wszystkim w okolicach wszystkich portali. 

Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie.
Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie. I ten barokowy hełm 😛
Kościół Narodzenia NMP w Gryfinie.

Spacer po mieście zakończyłem nad Odrą, w okolicach zachodu Słońca – promenada nad rzeką obłędnie jest tedy światłem obdarowana. Historia Gryfina od początku kręciła się wokół rzeki i to ona w znacznym stopniu przyczyniła się do średniowiecznego rozwoju. Dziś ładnie zrewitalizowane nabrzeże jest dobrym miejscem na spacer czy rozpoczęcie rowerowej przejażdżki, ot choćby na drugi (i kolejny) brzeg Odry. Kawałek na południe od miasta w okolicy plaży, latem można też wypożyczyć kajaki czy SUPy, jeszcze dalej znajduje się niewielka marina dla łodzi a jak przyjedziecie z dziećmi, to i po sezonie zawsze możecie skoczyć do leżącego nieopodal plaży Parku Wodnego Laguna, który wydaje się spoko rodzinną opcją.

Nad Odrą w Gryfinie.
Nad Odrą w Gryfinie.
Nad Odrą w Gryfinie. Ładnie.
Nad Odrą w Gryfinie. Ładnie.

I kiedy można by już pomyśleć, że tu zakończymy nasz spacer to…

EPILOG: KRZYWY LAS W NOWYM CZARNOWIE

Grzechem byłyby odwiedziny w Gryfinie bez jednoczesnego podjechania 7 kilometrów na południe do wsi o nic nie mówiącej nazwie Nowe Czarnowo (bez problemu autem, ale da się i ciuchcią wysiadając na stacji Dolna Odra). Sama wieś może i jest enigmą (zapewne promil z was kojarzy więc pozdrawiam), ale atrakcja tam się znajdująca już na pewno znana jest wielu z was. Tam oto pośród sosnowego lasu, niespełna 2 kilometry od elektrowni Dolna Odra znajduje się przyrodnicza anomalia, Krzywy Las, zagadkowy, intrygujący fragment… no lasu, gdzie wiele drzew z nieznanych przyczyn wygina śmiało ciało. Dosłownie! Zebrane w kupę na niewielkiej polanie, powykręcane w przeróżny sposób sosny zdają się być freejazzowymi improwizatorami pośród otaczającego je właściwego lasu zatwardziałych tradycjonalistów.

Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.
Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.
Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.

Krzywy Las jest miejscem, które od lat przyciąga uwagę i rozpala wyobraźnię, bo też nagromadzenie w jednym miejscu tylu drzew o tak specyficznych kształtach jest zastanawiające. Podobnie jak w przypadku sosen w lasku na Mierzei Kurońskiej ludzka wyobraźnia działając na pełnych obrotach proponuje odpowiedzi na pytanie skąd ten kształt. I choć są tacy, którzy chętnie widzieliby tu radzieckie wojsko, UFO czy chorobę a raczej mutację ziaren sosen to najprawomocniej wszystko to zawdzięczamy pomysłowości miejscowych, którzy przed niespełna stu laty posadzili młode drzewka, doglądali ich wzrostu a w odpowiedniej chwili ciachali pień i większość gałęzi, zostawiając jedną z nich, pozwalając dalej rosnąć, wpierw tak krzywo a później z powrotem pionowo. Tak uzyskane krzywulce były(by) spełnieniem marzeń każdego pracownika przemysłu stolarskiego i meblarskiego – jeśli tak było to przez wojnę pomysłodawcy nie doczekali owoców swego działania.

Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.
Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.

Z 400 drzew spotykanych jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku do dziś przetrwała czwarta ich część, jednak jak da się usłyszeć gmina planuje zasadzenie nowych drzewek, co pozwoli poeksperymentować i zobaczyć w jaki sposób da się uzyskać kształt najbliższy oryginalnemu. Zanim ujrzymy efekty miną lata dlatego zapraszam już dziś, na polance pośród drzew znajdziecie ławeczki pod mały piknik, oraz tablice informacyjne, dzięki którym zwiedzanie z pewnością skończycie mądrzejsi o kilka przyrodniczych ciekawostek.

Krzywy las nieopodal Gryfina, w Nowym Czarnowie.

Las atrakcją jest darmową jak i całodobową więc jadąc doń nie trzeba skomplikowanego planowania, zazwyczaj wystarczy spojrzenie czy pogoda dopisze i ruszyć/bądź nie w drogę 🙂

Do czego was zachęcam 🙂 

Jedna myśl na temat “Zachodniopomorskie: Gryfino i Krzywy Las

  1. Jej, żałuję, że praktycznie nie znam zachodniopomorskiego… Mam tylko fleszbeki z kolonii nad jeziorem Miedwie i obraz niebotycznej wieży w Stargardzie w pamięci. Już wtedy fascynowały mnie gotyckie kościoły, w każde wakacje i ferie siedziałam u cioci w Krakowie i włóczyliśmy się z małym braciszkiem (Wojtusiem :-)) po wszystkich zabytkach, penetrując otwarte wtedy ZAWSZE kościoły. Byłam tak przekonana, że wszystkie ceglane mają być ciemne, że gdy odczyszczono kościół mariacki byłam zawiedziona faktem, że tak naprawdę jest niemal ekstrawagancko czerwony! Gryfino w twoim opisie jest też warte wyprawy 700 kilo od nas. I bardzo fajnie, że dajesz te stare zdjęcia – dla mnie to niezwykle ciekawe porównanie (Brama Bańska wymiata!). I lubię też sobie zerknąć, co Wojtuś jadał, barszcz wygląda zacnie, bo dużo warzyw (chociaż za mało buraków, bo z letka bladawy xd). Serdeczne pozdrowienia oraz życzenia możliwości (i środków!) do dalszych podróży 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.