Widyń, brama do północno-zachodniej Bułgarii

Widyń, niewielkie miasto na północnym zachodzie Bułgarii. Raczej nigdy nie trafi na naszą półkę z największymi bułgarskimi atrakcjami, ale fakt, że było to pierwsze miejsce, które w tym kraju odwiedziliśmy na zawsze sentymentem wypełniać będzie me wspomnienia. Leżące nad Dunajem, na granicy z Rumunią pochwalić się może długą, ciekawą historią oraz imponującymi fortyfikacjami nieźle sprawdzając się w roli przystawki do dalszych ekskursji po Bułgarii 🙂

Twierdza Baba Vida, największa atrakcja miasta.

Widyń nie należy do miast, które bez pardonu zdobywają naszą uwagę. Potrzeba czasu by zyskało nasze zaufanie i odkryło swoje atuty. Choć jest miastem o niezwykle ciekawej historii sięgającej jeszcze bytności celtyckiej i rzymskiej, to współczesna jego tkanka w wielu miejscach jest li tylko powidokiem po dawnych dziejach. Łączy w sobie pozostałości po potężnych średniowiecznych fortyfikacjach zahaczających o nutkę orientalizmu przyniesionego przez Imperium Osmańskie, pogoń za europejskimi wzorcami XIX wieku i całkiem współczesne, nierzadko wytrącające z równowagi szare bloki i gmachy. Nakładając na wszystko filtr niedofinansowania, niszczejących budynków i zauważalnego wyludniania się tej części kraju otrzymujemy obraz nieoczywisty, taki, który nie do każdego może przemówić.

Widyńskie uliczki.
Jedna z trzech zachowanych zabytkowych bram miasta, Stambułska (Stamboli),
Twierdza Baba Vida.

Dla nas Widyń był przede wszystkim pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy w Bułgarii (nie żeby było ich dużo więcej), przez co patrzyliśmy nań trochę przez różowe okulary. TE przydają się przede wszystkim w centrum, które jest mozaiką tego co było przed oboma Wojnami Światowymi i tego co przyszło po nich.

Gdy trochę starsze spotyka się z nowym.
Widyńskiego centrum obraz nie tak rzadki.

To miasto, w którym spędzicie góra kilka godzin a potem pognacie dalej by zachwycać się oddalonymi o godzinę jazdy skałami Bełogradczika. Absolutnie jednak polecam byście dali mu szansę, a nuż odnajdziecie się w tej mozaice.

Po kolei jednak.

BRAMA DO PÓŁNOCNO-ZACHODNIEJ BUŁGARII

Widyń chyba nie bez przesady można nazwać bramą do północno-zachodniej Bułgarii. No w każdym razie bramą dla podróżujących z Rumunii. Bo to ciekawa sprawa, granica między oboma państwami liczy sobie przeszło pół tysiąca kilometrów, niemal 400 ciągnie się wzdłuż majestatycznego Dunaju a liczące 40 tysięcy mieszkańców miasto jest tylko… jednym z dwóch miejsc, które z drugim brzegiem rzeki połączone jest mostem. Serio. Do następnej stałej przeprawy w Ruse jest ponad 250 kilometrów! Po drodze awaryjnie sytuacje ratują też promy w Orjachowie, Nikopolu i Swisztowie.

Rumunia i miasto Calafat.

Sam most – noszący nazwę Mostu Nowej Europy – łączący Widyń z rumuńskim Calafatem jest dziełem młodym, powstałym ledwo dekadę temu, w znacznej mierze przy pomocy Funduszy Europejskich. Do bułgarskiego miasta bezpośrednio dotrzeć można z rumuńskiej Krajowej, choć ilość połączeń dziennych zamyka się w oszałamiającej liczbie: 1 (kurs o 8.15 do Widynia (56 lejów za 2 osoby), i o 12.45 z powrotem (14,40 euro/28 lewów za 2 osoby). Podróż taka idealnie wpisuje się w rozszerzenie doznań gwarantowanych przez rumuńskie koleje, mknące po szynach z zawrotną prędkością max. 50 km/h – w tym przypadku odległość 108 kilometrów ciuchcia pokonuje w 3 godziny z groszem. 

Podróże rumuńskimi kolejami to doświadczenie szczególne.

Co ciekawe, przyznać trzeba, że rumuńskie koleje choć strasznie się wleczą to same w sobie pozostawiły w nas dobre wspomnienia. No może poza jednymi odwiedzinami w kibelku. Tabor jest różny i różniasty, współczesny ale i taki rodem ze skansenu, jest klimatyzacja, względna wygoda. Choć daje ona flashbacki tego co działo się w PKP dwadzieścia lat temu to koniec końców życzyłbym tylko tego by wzrosła prędkość a i mijanki na trasie nie musiały powodować zatrzymywania się co chwilę.

Do Widynia można się też dostać od strony Serbii, z Zajecaru oraz Negotina, ale nie mieliśmy tej przyjemności więc nie wiem jakie taka podróż niesie ze sobą troski.

WIDYŃ – TWIERDZA BABA WIDA

Widyń jest miastem o diablo ciekawej historii, sięgającej czasów celtyckich i przede wszystkich rzymskich. Osada znana wówczas jako Bononia była jednym z elementów granicznego szlaku handlowego prowincji Dolna Mezja. I choć nie był to kluczowy element tegoż szlaku, to właśnie tam powstały fortyfikacje będące podwalinami pod to co dziś jest największą atrakcją miasta.

DSCF4836

Rzymskie relikty posłużyły średniowiecznym budowniczym do wzniesienia solidnej twierdzy, która to nie musiała długo czekać by wykazać się podczas boju. Przetrwanie kilkumiesięcznego oblężenia wojsk bizantyjskiego cesarza Bazylego Bułgarobójcy było pierwszym z długiej listy sukcesów, które na przestrzeni kilku kolejnych stuleci zamkną się w imponującym bilansie: twierdzy nigdy nie zdobytej! Przez setki lat upadały królestwa, wybuchały wojny, zmieniali się władcy, sam Widyń przechodził z rąk do rąk… a twierdza trwała i w boju nie uległa żadnej nacierającej armii. A wierzcie mi, okazji było sporo.

DSCF4837
Widyńska twierdza.
DSCF4886
Widyńska twierdza.

Widyniem władali Bułgarzy, wspomniane Bizancjum, ponownie Bułgarzy (służąc za siedzibę dla legendarnego cara Ivana Sracimira), Imperium Osmańskie, cesarstwo Habsburgów, i jeszcze raz Bułgarzy. Wszyscy na warowni odcisnęli swe piętno, ale największy jej rozkwit przypadł na okres bułgarski i turecki. Rozbudowane za tych ostatnich fortyfikacje nie zatrzymały się na samym forcie, ale objęły całe centrum czyniąc zeń Miasto-Twierdzę. I choć w obrębie Starówki z fortyfikacji przetrwało „tylko” kilka bram i paręset metrów murów tak twierdza niemal w niezmienionym kształcie dotrwała naszych czasów. Co czyni z niej najlepiej zachowaną średniowieczną twierdzę Bułgarii.

DSCF4829
Widyńska twierdza.
DSCF4834
Widyńska twierdza i jej strażnik.
DSCF4849
Widyńska twierdza.

Twierdza nosi nazwę Baba Wida. Pochodzić ma ona z legendy o trzech córkach bułgarskiego cara z początków X wieku. Ten na łożu śmierci podzielił włości między swą latorośl, córki Gamzę, Kulę i Widę. Dwie pierwsze, otrzymawszy we władanie ziemie dzisiejszego Zajecaru i Kuły szybko wyszły za mąż lecz wybrankowie ich serc jeszcze szybciej okazali się być zwykłymi ochlapusami i ludźmi wielce nieodpowiedzialnymi. Nie trzeba było wiele czasu by ziemie obu sióstr szybko straciły na znaczeniu. Inaczej było w przypadku Widy, która postanowiła nie wiązać się z nikim skupiając się na rozwijaniu otrzymanego miasta nad Dunajem i doprowadzając do wybudowania znanej dziś twierdzy. Gdy w sędziwym wieku dokonywała już żywota forteca była chlubą miasta i na jej cześć nazwano ją „Baba/Babuszka Wida”.

DSCF4814

Do dzisiejszych czasów twierdza przetrwała w naprawdę dobrym stanie a do zwiedzania jest niemały jej kawałek. Przy czym musicie wiedzieć – a przeto część z was się rozczaruje – że w większości dostępnych pomieszczeń zobaczycie gołe ściany i pojedyncze tablice z informacjami o historii umocnień, miasta i Bułgarii. W poszukiwaniu artefaktów warto wybrać się do dwóch miejscowych muzeów, o których napiszę za chwilę. Inna rzecz, że nie wszystkie sale mogliśmy odpowiednio poznać bo na dziedzińcu trwały próby grup rekonstrukcyjnych a kilka pomieszczeń służyło za magazyny dla ich szpeju.

DSCF4854
Na dziedzińcu próby opowieści o początkach Bułgarii.
DSCF4843
W pomieszczeniach tablice z historiami. Tak, zdjęcie robione kalafiorem.
DSCF4840
Dziedziniec w blasku słońca.

Mimo to spacer po budowli daje wiele satysfakcji. Przede wszystkim warto wdrapać się na wyższy poziom i dalej wspiąć na niektóre z ośmiu dobrze zachowanych wież i baszt. Widoki na Dunaj i resztę fortyfikacji bardzo, bardzo przyjemne. Na dziedzińcu pomiędzy dwoma liniami murów znajdziecie miejsce, gdzie często odbywają się pokazy. A być może będziecie też mieć szczęście i szeroka na kilka metrów fosa wypełniona będzie wodą, dodającą fortyfikacjom zamkowego uroku.

DSCF4833
Widyńska twierdza. Na tablicach poczytacie m.in. o symbolice takiego „portalu”.
DSCF4841
Widyńska twierdza i spojrzenie na Wieżę Austriacką.
DSCF4852
Spojrzenie na potężny Dunaj.
DSCF4877
Z jednej wieży rzut okien na drugą.

I jasne, nie jest to ten sam rodzaj zwiedzania jak w przypadku zamków i pałaców, które (a nieraz przede wszystkim) wewnątrz kryją masę ciekawostek, ale z racji na historyczną wartość warto dać Babuszce Widzie szansę zaglądając w każdy zakamarek. Bilety kosztują 7 lewów a twierdzę (w sezonie letnim) zwiedzać można od godz. 9.00 do godziny 19.00  w tygodniu i do 18.00 w weekendy.

DSCF4827
Bartyzan również wam nie zabraknie.

DSCF4889

Po zwiedzaniu warto pozwolić sobie na chwilę relaksu. Najpierw udając się na pobliską plażę. Taką nie do końca strzeżoną, o kilka klas niższą niż się spodziewacie… a jednak w jakiś sposób dającą masę frajdy a przede wszystkim ratunek przed piekącym słońcem. A po schłodzeniu się wodami Dunaju podejdźcie do niewielkiej budko-knajpki, w której skosztować można cudo nad cudami, smażone ukleje, jedne z najlepszych chipsów jakie sobie można wymarzyć.

376531365_7056903814372234_5182495559297756084_n
Smażone ukleje, cudeńko.
IMG20230826155215
Widyńska plaża nad Dunajem.

WIDYŃ – AKAPIT O MUZEACH, KTÓRYCH NIE ODWIEDZILIŚMY 

Jeśli interesuje was gdzie mogą podziewać się artefakty i wyposażenie twierdzy (i innych zabytkowych budowli) to powinniście rozważyć opcję spaceru do dwóch muzeów. Pierwsze znajduje się o rzut kamieniem od fortecy. Centrum Epigraficzne jak sama nazwa wskazuje specjalizuje się w wiekowych pamiątkach zaklętych w materiałach cokolwiek trwałych, w tym przypadku kamieniu.  Rzymskie elementy świątyń, tureckie płyty nagrobne, fragmenty z twierdzy to tylko część eksponatów, które tam znajdziecie. I kurczę, pech chciał, że trafiliśmy na inwentaryzację i jedyne co mogliśmy zrobić to tęsknie spojrzeć na budynek muzeum, niegdyś turecki magazyn, gdzie składowano przekazywaną przez Bułgarów dziesięcinę.

20210428_105842-1024x768
Widyńskie Centrum Epigraficzne. Fot. manyathetourist.com

Drugie z muzeów, Muzeum Historyczne mieliśmy zamiar odwiedzić… i jakoś tak się stało, że nic z tego nie wyszło. Wizytę odłożyliśmy na popołudnie, ale doskwierający upał sprawił, że łatwiej było uciec w ramiona „sjesty” nieźli spacerować po mieście.  A ponownie szkoda, bo w budynku po dawnej tureckiej administracji i przede wszystkim policji znaleźć można kolejne ciekawe eksponaty przybliżające historię miasta. Sam budynek choć turecki w proweniencji to dziś zachwyca przebudową w stylu bułgarskiego odrodzenia XIX wieku.

My nie odwiedziliśmy, wy nie popełnijcie tego błędu.

DSCF4745
Muzeum Konaka, Muzeum Historyczne.

WIDYŃ – FORTYFIKACJE MIEJSKIE 

W czasie panowania Imperium Osmańskiego rozbudowano nie tylko twierdzę, ale i przede wszystkim miejskie fortyfikacje. Przez pewien czas silną grupę architektów i budowniczych stanowili Polacy, których w XIX wieku, podczas Wielkiej Emigracji można było w mieście spotkać bardzo wielu. Zresztą w mieście przebywali tak budowniczowie jak i wojskowi czy ludzie sztuki.

W każdym razie zakrojona na olbrzymią skalę budowa zamknęła Widyń w dwóch liniach fortyfikacji, zewnętrznych wałach z fosą, oraz kamiennych murach wokół centrum. Z imponującego kilku kilometrowego muru, ośmiu bastionów, czterech bram miejskich i pięciu rzecznych oraz głębokiej na kilka metrów fosy przetrwało do dziś całkiem sporo.

Jedna z bram prowadzących nad Dunaj.
Wnętrze jednej z bram.
Główna brama miejska, Stambol kapiya.

Przede wszystkim bramy, Targowa (Pazar kapiya), Janczarska (Enicher kapiya) i najważniejsza, główna Stambol kapiya, której znaczenia i nazwy raczej nie trzeba tłumaczyć. Piękne, z grubo ciosanego kamienia, delikatnie od siebie się różniące, dające nam namiastkę tego jak fantastycznie fortyfikacje musiały prezentować się w XVIII i XIX wieku. Jeszcze na początku zeszłego stulecia do każdej z bram prowadził kamienny most, fosy nie były zasypane. Zamkowy charakter obwarowań bił po oczach. Dziś po rewitalizacji i przemianie fosy w długie, zielone piesze ciągi spacerowe i parki trochę się zmieniło, ale same bramy wciąż potrafią zaimponować.

Stambol kapiya, główna brama Starego Miasta.
Słyszysz nazwę Pazar kapiya i w sumie nie dziwisz się, że jest to brama Targowa.
Brama niestety jest też miejscem gdzie ktoś sobie zrobił śmietnik.
Brama Janczarów.
Brama Janczarów.

A skoro o samych murach mowa to całkiem długi ich fragment zachował się na północny-wschód od Bramy Janczarów. Kilkaset metrów ciągnie się wzdłuż pozostałości po fosie, powojennych garaży i szarych bloków. I choć jest to już kawałek od samego centrum to i tak co i rusz, pomiędzy blokami i parkingami da się znaleźć… automaty do kawy. Totalnie, miłość do picia kawy zawsze i wszędzie (i każdej 😉 ) jest w Bułgarach silna.

Fragmenty murów ciągną się kilkaset metrów.

WIDYŃ – POWIDOKI PO MIEŚCIE WIELOWYZNANIOWYM

Nieopodal Bramy Stambulskiej, w cieniu plantów ciągnących się wzdłuż dawnej fosy znajdziecie pomnik upamiętniający niezwykły moment z czasów II Wojny Światowej. Wyszła tu przy okazji moja niewiedza na temat tego jak najstraszliwsza z wojen wyglądała z dala od Polski czy tych wszystkich frontów, o których uczymy się w szkole. Bo czy słyszeliście o tym, jak w 1943 roku zatrzymano planowane deportacje bułgarskich Żydów do niemieckich obozów zagłady? Wskutek protestów kościoła, parlamentarzystów, ludzi sztuki i zwykłych mieszkańców król Borys III sprzeciwił się skazaniu na nieuchronną śmierć 50 tysięcy poddanych żydowskiego pochodzenia. Ten niezwykły akt solidarności upamiętniony został na wspomnianym pomniku.

DSCF4786

I tak, jasne, historia sefardyjskich Żydów, którzy przed kilkoma wiekami wygnani zostali z półwyspu Iberyjskiego i osiedli m.in. w Widyniu to nie tylko tak chwalebne momenty – bo w Bułgarii od 1941 obowiązywały ustawy zgodne z niemieckim antysemickim ustawodawstwem a i nie zdołano zapobiec deportacji 11 tysięcy Żydów z pozostałych terenów zarządzanych przez bułgarską administrację – ale jest to historia na tyle niezwykła, że warto wspominać o niej jak najczęściej.

DSCF4787

Kierując się w stronę twierdzy jeszcze kilka lat temu mijalibyście imponujące ruiny, dawną synagogę, drugą pod względem wielkości w Bułgarii. Żydowska społeczność opuściła miasto w kilka lat po wojnie i tak już w 1950 roku bożnica stała się magazynem a w kolejnych latach przez brak należytej opieki zmieniła się w szkielet. Wciąż piękny, ale tylko szkielet. I co? Całkiem niedawno synagogę odbudowano, pięknie odrestaurowano i niczym biały łabędź (jak ongiś ją nazywano) ponownie przykuwa wzrok spacerujących wzdłuż parku nad Dunajem.

DSCF4891
Dawna Synagoga, dziś Centrum Kultury im. Julesa Pascina.

Neogotycka, trochę neoromańska budowla nosi dziś nazwę Centrum Kultury im. Julesa Pascina, i… została uroczyście otwarta tydzień po naszej wizycie w mieście. Z tego co widzę pełni funkcję dokładnie opisaną w owej nazwie. Koncerty, konferencje naukowe, wystawy, seminaria. Wygląda to dobrze i ciekawie, trzymam kciuki by Centrum na stale wpisało się w tkankę Widynia.

DSCF4893
Patronujący Centrum Jules Pascin, jest jednym z najbardziej znanych artystów urodzonych w Widyniu.

Podobnie jak żydowska niemal do zera spadła muzułmańska populacja Widynia. Do dziś jej centrum znajduje się w meczecie Osmana Pazvantoglu, jegomościa, który na przełomie XVIII i XIX wieku wzniecił bunt przeciwko sułtanowi i ustanowił w Bułgarii własne państwo. Świątynia jest wyjątkowa bo jej minaret zwieńczony jest nie półksiężycem a odwróconym sercem. Co wedle legend może nawiązywać do miłości Osmana do chrześcijańskiej Bułgarki. W cieniu budynku znajduje się niewielka biblioteka, niegdyś pełna ważnych ksiąg i woluminów – dziś znaleźć je można w Turcji oraz w Narodowej Bibliotece w Sofii. Co ciekawe dzisiejsza główna biblioteka mieści się w budynku dawnej osmańskiej poczty telegraficznej.

DSCF4798

DSCF4802

Ten fragment naddunajskiego parku to w ogóle miejsce idealne dla wielbicieli architektury sakralnej. Dosłownie po drugiej stronie ulicy mamy cerkiew Św. Mikołaja, schowaną za nią cerkiew Św. Pantaleona oraz mauzoleum pierwszego egzarchy Bułgarii, Antyma I.

DSCF4797

Trochę wstyd się przyznać, ale drugiej cerkwi nawet nie zauważyliśmy, a szkoda, bo powstała jeszcze w XVII wieku skrywa w swych wnętrzach chyba najstarsze freski w całym mieście. Cerkiew Św. Mikołaja powstała dużo później, bo w latach 20. ubiegłego stulecia, ale to właśnie ona przyciąga wzrok i sprawia, że o drugiej, schowanej za nią można zapomnieć. Warto doń zajrzeć choćby na chwilę, piękne malowidła wspinające się po ścianach po samą kopułę robią wrażenie.

DSCF4799
Cerkiew Św. Pantaleona schowana jest za sąsiednią cerkwią Św. Mikołaja oraz siedzibą metropolity widyńskiego.

IMG20230826151357

W cieniu świątyni znajdziecie niewielkie mauzoleum Antyma I. Któż to taki spytacie. Otóż dla bułgarskiego kościoła osoba wielce ważna, biskup, pierwszy egzarcha Bułgarii, głowa niezależnego kościoła prawosławnego, który przez Patriarchat Konstantynopolitański uznany został dopiero w latach 50. XX wieku.

DSCF4796

WIDYŃ – SPACER PO MIEŚCIE. NIE TYLKO STARYM

Najciekawsze jednak było poznawanie samego miasta, różnego, pełnego kontrastów.

Dla wielu osób już wyjście z dworca będzie testem zakończonym pytaniem: „czy to na pewno miasto o historii sięgającej 2000 lat?” Bo też takie jest pierwsze na Widyń spojrzenie: szeroka ulica, kolorowe współczesne domy obwieszone jeszcze bardziej kolorowymi szyldami i reklamami, plastikowe budki z przekąskami, powojenne bloki, majaczący w oddali wieżowiec.

Ruszając w stronę centrum współczesna tkanka powoli ustępuje miejsca tej historycznej… a raczej robi jej trochę miejsca. Szybko się przekonacie, że Widyńskie uliczki nie dają się łatwo okiełznać.

DSCF4747
Widyńskie uliczki.
DSCF4899
Postsowieckie bloki w stanie czystym.
DSCF4753
Widyńskie uliczki i kamieniczki.

Łatwo za to zobaczyć, że już od kilku stuleci każda zmiana „władzy” pociągała za sobą dość konkretne ingerencje w miejską tkankę. Ukształtowana przez kilka wieków tureckiej obecności orientalna zabudowa już w XIX wieku zaczęła ustępować miejsca pomysłom zachodnioeuropejskim, czuć było idee z imperium Habsburgów. Piękne kamienice i wille powstawały w miejscach budowli nie tylko osmańskich, ale i tych z czasu bułgarskiego odrodzenia. Z kolei po II WŚ powstałe kilkadziesiąt lat wcześniej budynki w dużej mierze zostały wyburzone lub zastąpione przez bloki i różne modernistyczne i brutalistyczne powojenne eksperymenty. Zawsze denerwuje mnie to, że nie dało się znaleźć innej drogi.

DSCF4762
Widyńskie uliczki, kamieniczki.
DSCF5426
Stare i nowe.

DSCF4790

DSCF4758

Czy da się ten gulasz polubić? Nie nazwałbym bym tego polubieniem, ale szybko się w nim odnaleźliśmy. A to już coś.

Widyń nie ma rynku. Miał w przeszłości kilka placów targowych, ma też Plac Bdintsi, który dziś można uznać za najważniejszy w mieście, najbardziej reprezentacyjny. W jego centrum znajdziecie fontannę i pomnik upamiętniający żołnierzy poległych w wojnie z Serbią, obu wojnach bałkańskich i IWŚ. Ciekawe to dzieło bo pochylona poza żołnierzy jest efektem… pewnego defektu, który powstał w czasie prób na glinianej formie.

DSCF4772
Widyńskie uliczki, kamieniczki.
DSCF4775
Pomnik Zwycięstwa.

Nie jest to pierwszy pomnik tam się znajdujący. Poprzedni, „Żołnierza w żałobie” uznany został za… zbyt mało inspirujący i patriotyczny. Władzom tak bardzo nie podobał się melancholijny żołnierz, że postanowiły pomnika się pozbyć. Na szczęście mieszkańcy miasta się na to nie zgodzili i monument zobaczycie dziś przed dworcem kolejowym.

DSCF4757
Żołnierz w żałobie.

Wracając do samego Placu to jest to jedno z tych miejsc, w których cierpię. Bo widziałem starsze fotografie i nijak nie potrafię zrozumieć co kieruje ludźmi burzącymi stare, stylowe kamienice i w ich miejsce wstawiającymi modernistyczne i brutalistyczne potworki, czyli Dom Partii i wielgaśny wieżowiec, będący siedzibą Urzędy Gminy.

DSCF4754
Widyński drapacz chmur.
DSCF4773
Widyński drapacz chmur.

Sąsiadująca z „drapaczem chmur” wciąż piękna kamienica kupca Tomy Łazowa daje namiastkę tego, jak niegdyś musiał prezentować się cały plac. A i większa część tego fragmentu miasta.

DSCF4769DSCF4771

W ciągu dnia na placu nie zobaczycie jednak wielu ludzi – patelnia, która tam panuje skutecznie odstrasza od spędzania wolnego czasu. Miejscowi przesiadują kawałek dalej, w kawiarenkach przy Gradinskiej i Targovskiej. W cieniu drzew i niskich, piętrowych budynków można się zatrzymać na dobre śniadanie, kawkę, coś słodkiego czy w końcu smaczny obiad podlany bułgarskim piwem.

DSCF4936
Idąc ul, Gradinską w stronę Targovskiej.
DSCF4937
Im bliżej wieczoru tym centrum bardziej się wyludnia.

IMG20230826123849

Co ciekawe o godzinie 19 uliczki centrum pustoszeją. Robi się cicho jak makiem zasiał. Wystarczy jednak chwila by wychwycić dochodzące skąd dźwięki. Wieczorami życie przenosi się nad Dunaj.

Choć skąpana w słońcu naddunajska promenada wygania za dnia do cienia to wieczorem na powrót zapełnia się przechodniami a znalezienie wolnego stolika w kilku knajpkach staje się wybitnie trudne. Lekki klimat unosi się nad parkiem i sprzyja spacerom wzdłuż rzeki.

DSCF4763
Promenada może i nie jest szczytem marzeń spacerowiczów, ale przynajmniej jest 😛
IMG20230826210946
Wieczorne życie Widynia kwitnie nad rzeką.
IMG20230826211941
Wieczorne życie Widynia kwitnie nad rzeką.

Spacer nad jedną z największych europejskich rzek to jednak szansa nie tylko na miłe spędzenie czasu przy czymś dobrym na talerzu, ale i okazja do obcowania ze sztuką – Teatr Dramatyczny i Galeria Sztuki Nikoli Petrova czekają na was i jakkolwiek abstrakcyjnie może to zabrzmieć, a nuż coś w repertuarze was zainteresuje.

DSCF4768
Teatr Dramatyczny w Widyniu.

I w tym miejscu chyba bym skończył nasz spacer.

Nie narzucam wam byście zatrzymali się w Widyniu na godzinę, dwie czy cztery, dajcie jednak miastu szansę, niech odkryje przed wami swoje podwoje i choć na chwilę zatrzyma. Bo w to, że dłuższą chwilę warto mu poświęcić nie wątpię 🙂

5 myśli na temat “Widyń, brama do północno-zachodniej Bułgarii

  1. Ja zatrzymałabym się tam chętnie na przynajmniej 2 dni… naprawdę ciekawy i (że tak kulinarnie polecę) smakowity ten „gulasz”! Niezwykła różnorodność, bogactwo kultur, perełki do wyłowienia i wielkie perły do podziwiania. I nie ma watah dyszących nam w kark turystów. Fajnie… I jeszcze ten Dunaj… A i jedzenie chyba niezłe ;-D Pozdrawiam!

    Polubione przez 1 osoba

  2. Bułgaria skrywa cuda, które trzeba odkryć. Nesebyr to nadmorski skansen UNESCO z cerkwiami i portem z przeszłości. Góry Rila kuszą Siedmioma Jeziorami – turkusowymi klejnotami wśród szczytów. Warna zachwyca katedrą i nadmorskim ogrodem z rzymskimi termami. Kaztałuk w Dolinie Róż skrywa tracki grobowiec i pola kwiatów. Belogradczik zadziwia skalnymi formacjami i fortecą w naturze. Ruse nad Dunajem urzeka XIX-wieczną architekturą i nabrzeżem. Każde z tych miejsc to inny kawałek Bułgarii – od morskich klimatów, przez historię, po górskie widoki, oferując podróż pełną wrażeń i piękna!Bułgaria

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Pawel Kongo Sikorski Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.