Macedonia: absurdalne Skopje

Stolica Macedonii okazała się tak absurdalna co intrygująca. Nasz samolot wylądował tuż po 23, tak więc byliśmy zmuszeni skorzystać z usług taksówkarzy, którzy ohoczo rzucili się na nas i współpasażerów. Odgórna cena – 20 euro za dojazd do Skopje, może i nie jest najniższa, ale w świetle tego co planował nasz taksówrasz wydaje się niezłą. W każdym bądź razie nasz dzielny kierowca po zaznajomieniu się z celem naszej podróży, zapragnął wykonać telefon do naszej pani gospodarz. Cóz, nie udało mu się połączyć, ale jak widać nie zasmucio go to i radośnie zaprosił nas do samochodu. Po chwili pędziliśmy już do miasta.

dscf2962-kopiowanie

Po kilkunastu minutach byliśmy w centrum, następnie zaczęliśmy pokonywać coraz to węższe uliczki aż w końcu zatrzymaliśmy się u bram hostelu. Nie naszego hostelu. Kierowca wysiadłszy, odbył krótką rozmowę najprawdopodobniej z szefem owego przybytku i po chwili wrócił do auta by ze smutkiem zakomunikować, że nie ma miejsc do spania… na  co z początku nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć. Być może mniej zoorganizowanych podrózników woziłby dalej w poszukiwaniu innych ‚zaprzyjaźnionych’ hosteli, no ale nie nas! Chwila szoku minęła i już z lekkim wkurzeniem pokazaliśmy mu potwierdzenia rezerwacji w NASZYM hostelu i kazaliśmy jechać na wskazany adres, nieważne że nikt nie odbiera tam telefonu. W czasie cichej jazdy do celu zastanawialiśmy się, ilu turystów starał się wcześniej w podobny sposób oszukać. Po dojechaniu na miejsce, kierowca nasz niezadowolony z przebiegu wieczoru postanowił wylać swoje żale na naszą gospodarz i choć nie znamy macedońskiego możemy wnioskować, że nie pozwoliła sobie ona na wiele jego uwag. Po tak przyjemnym pierwszym kontakcie z Macedonią, zmęczeni podróżą, w akompaniamencie deszczu uderzającego o blaszany dach dość szybko zmógł nas sen.

Przez większość czasu, który spędziliśmy w Skopje towarzyszył nam deszcz, który zasabotował niektóre z naszych planów. Nie przeszkodził nam jednak w bliższym poznaniu miasta i jego – z jednej strony – absurdalnie kiczowatego a z drugiej kameralnego klimatu.

Obecne Skopje to taki dziwny twór, hybryda od postjugosłowiańskich socrealistycznych gmachów i hoteli, przez świetnie zachowaną, klimatyczną muzułmańską Carsiję po kolosalne acz karykaturalne momentami efekty projektu „Skopje 2014”.

„Skopje 2014” to olbrzymi rządowy projekt, którego celem była rewitalizacja centrum miasta, finalna odbudowa wielu budynków a także wzniesienie nowych, tak by pozbyć się wszelkich pozostałości po XX wiecznych trzęsieniach ziemi, zerwać z dotychczasowym brutalizmem a Macedończyków uczynić po prostu dumnymi (badum tsst, pięknie brzmi). Zamierzenia niezgorsze, szkoda tylko że nie do końca wyszło. Przytłączające rozmachem neoklasycystyczne nabrzeże rzeki Vardar pełne imitujących antyk budynków m.in. teatrów i muzeów, tona najróżniejszych pomników, bombastyczne fontanny – na opisanie wszystkiego pasuje Stefan Siara Siarzewski i jego cytat o rozmachu 😉 To wszystko sprawiałoby lepsze wrażenie gdyby nie było tak napchane, na naprawdę niewielkiej przestrzeni jest taki architektoniczny tłok, że głowa mała. Dodajmy do tego jeszcze dwa ‚cumujące’ na rzece statki pirackie służące za hotele i restauracje i otrzymujemy pełny obraz najbardziej bombstycznych nadrzecznych bulwarów, jakie człowiek miał okazję zobaczyć. Trzeba jednak przyznać, że pojedynczo wiele z tych dzieł cieszy oko – spośród pierdyliarda pomników najbardziej urzekły mnie te składające się na Fontannę Matek oraz skromni Cyryl i Metody czy centralne postaci z Mostu Sztuki. Jakimś cudem jednak, najstarszy zachowany w mieście most, Most Kamienny, pamiętający jeszcze czasy osmańskie plany rewitalizacji ominęły. W każdym razie, ogrom wrzuconych w inwestycje pieniędzy przy jednoczesnym ‚olewactwie’ ważniejszych dla państwa kwestii sprawił, że cały kompleks stał się celem specyficznego rodzaju protestu mieszkańców Skopje. W czasie tzw. „kolorowej rewolucji” większość nowiuteńkich i lśniących budynków zostało obrzuconych balonami z farbami, które jak widać po płynącym czasie łatwe do usunięcia nie są. Taki mały prztyczek w nos rządowej ekipie wydającej grube miliony podczas gdy bezrobocie sięga 27 procent.

W całym tym bałaganie największe kontrowersje budził olbrzymi pomnik Aleksandra Macedońskiego, nazywany tutaj „Wojownikiem na koniu” tak by nie zaogniać konfliktu z Grecją o historyczne i kultorwe spadkobierstwo dziedzictwa starożytnej Macedonii.

Nie można tu również nie wspomnieć o sakralnych ciekawostkac Skopje. Najbardziej znaną postacią pochodząca ze stolicy jest Matka Teresa, która wcale nie była z Kalkuty jak niektózy myślą. Mimo, że w nastoletnim wieku opuściła miasto to… miasto zdaje się tego nie zauważać, wykorzystując jej postać do przyciągania turystów. Przed domem zakonnicy, obok którego powstaje właśnie cerkiew znajduje się jej pomnik, który nie byłby niczym szczególnym gdyby nie fakt, że z twarzy przypomina… Imperatora Palpatine’a. Wartą odwiedzenia jest też cerkiew Św. Klemensa z Ochrydy, najważniejsza świątynia macedońskiego kościoła prawosławnego. W jej wnętrzu znajduje się imponujący (naprawdę!) ikonostas na którym warto choć na chiwlę zawiesieć oko.

Zupełnie inny charakter ma oddalona kawałek od rzeki Carsija, Stary Bazar. W dużej mierze muzułmańska dzielnica, w dawnych osmańskich czasach centrum miasta. Wzdłuż niskozabudowanych, krętych uliczek pełnych salonów jubilerskich, fryzjerów, ale nade wszystko małych kawiarenek czy cukierni pełnych chałwy (!) można włuczyć się dość długo tak by na końcu trafić na ulicę Kazandiska pełną małych restauracyjek w których serwowane są miejscowe specjały, od tavce gravce po pindzur i pleskawicę. Najważniejszym jednak punktem carsiji, przebijającym wszelkie meczety, łaźnie czy niegdysiejsze karawanseraje jest miejscowy targ. Na ogromnej przestrzeni, wśród setek straganów nasz oczy, węch i smak zostaną zaspokojone w każdy możliwy sposób, ba zostaną wręcz oszołomione. Liczba i mnogość owoców i warzyw onieśmiela, żadna ilość wydanych tam dinarów nie będzie wystarczająca 🙂 A z małego tarasu ponad targiem rozciąga się niezła panorama zawierająca w sobe tak meczety, łaźnie jak i górującą nad miastem twierdzę, Skopsko Kale o imponujących murach i wieżach, skąd w czasie pogodnych dni ma się świetny widok na miasto. Cóż, pozostaje nam wierzyć bo chmury dość mocno ograniczały horyzont.

Dopełnieniem tego wszystkiego są socrealistyczne kolosy jugosłowiańskich ‚złotych’ czasów (jak gmach poczty) czy też nieforemne wieżowce oblepione tonami wentylatorów takie jak siedziba krajowej telewizji i radia. Wszystko to niestety w głównej mierze oglądaliśmy w fatalnej dość pogodzie przez co rzeczy fajne wydawały się trochę mniej fajne, ale wystarczyło kilka słonecznych godzin w dniu wylotu by obdarzyć wszelkie ‚pochmurne’ mankamenty cieplejszym uczuciem. Do tego dnia jednak wrócimy później.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.