Kapitalne Rakoniewice: Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa i nie tylko

Podczas poznawania zachodniej Wielkopolski warto na chwilę zatrzymać się w niewielkich Rakoniewicach. Miasteczko oddalone o niespełna kwadrans drogi od Wolsztyna powinno zaciekawić was kilkoma miejscami a co najmniej jedno z nich z łatwością wpisałbym na listę Wielkopolskich Perełek Wypasionych (choć aktualnie byłoby jedynym na liście, jako że listę ową właśnie wymyśliłem :D). No w każdym razie czujecie ciekawość?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Witajcie w Rakoniewicach.

Uwielbiam odkrywać takie miejscowości. Niewielkie, niepozorne, takie przez które można przejechać nawet nie zastanawiając się nad postojem. A postój owy warto uskutecznić bo zazwyczaj okazuje się, że miejsca takie za pazuchą kryją multum atrakcji i potrafią skraść co nieco czasu. Takie są właśnie Rakoniewice, miasteczko z absolutnie zachwycającym Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa. Że niby odwiedziliście kiedyś podobny przybytek? A czy znajdował się on w zabytkowym szachulcowym zborze ewangelickim z połowy XVIII wieku? 😉

Rakoniewickie Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa to za wszech miar miejsce kapitalne, miasteczko może jednak poszczycić się kilkoma innymi ciekawostkami:

  • pałacem z przylegającym doń parkiem krajobrazowym,
  • domami podcieniowymi, jednymi z ostatnich w Wielkopolsce,
  • historycznym układem urbanistycznym i szachownicowym układem ulic niemal niezmiennym od przeszło 300 lat,
  • klasycznie ładnym kościołem,
  • małym post-scriptum do opowieści o wielkopolskim rozdziale w życiu Roberta Kocha,
  • historią o pewnym Michale co państwu Pruskiemu się postawił.

Tak więc co trzeba zrobić? Spakować się, wsiąść w auto lub pociąg i ruszyć ku przygodzie – z Poznania macie 60 km, z Leszna 45 a Wolsztyna 15. Ja wizytę połączyłem z odwiedzinami w Wolsztynie i potraktowałem jako swoistą kropkę nad I weekendu tam spędzonego.

Wyjazd do Rakoniewic najlepiej połączyć z odwiedzinami Wolsztyna.

GARŚĆ HISTORII

Choć pierwszy raz o Rakoniewicach wspomina się już w połowie XIII wieku to na nadanie przywilejów miejskich czekać musiały przeszło cztery stulecia, kiedy to w 1662 roku na „surowym  korzeniu” (czyli niemal od zera) po sąsiedzku powołano do życia miasto… Freystadt tudzież Polski Freysztad. Nazwa jak się okazało ni w ząb się nie przyjęła i po krótkim czasie nowe osiedle poczęto nazywać tak jak wieś, która istniała już wcześniej. Tak oto oficjalnie Rakoniewice stały się miastem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jak pokaże czas Rakoniewice okazały się miasteczkiem całkiem imponującym.

A jako, że były miastem przygranicznym, wielce otwartym na przyjezdnych, ale i po prostu świeżo po Potopie Szwedzkim pragmatycznie poszukującym nowych mieszkańców to szybko zaczęli osiedlać się tam protestanci ze Śląska, szukający swego miejsca w świecie Bracia Czescy czy też w końcu Żydzi. Jednak nim wielokulturowa społeczność Rakoniewic na dobre się zadomowiła po trzykroć doznała nieszczęść: pierw najazd wojsk szwedzkich, potem ogromnych rozmiarów pożar aż w końcu wielka zaraza. Ci, którzy przetrwali wraz z nowymi mieszkańcami w kolejnych latach zakasając rękawy wydźwignęli miasto do rangi rzemieślniczego zagłębia przez pewien czas specjalizując się w produkcji… młynków do kawy a także będąc jednym z największych centrów handlu pijawkami w tej części Europy :O A takie nieoczywiste specjalizacje sobie tutaj upatrzono.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Staw nieopodal rakoniewickiego pałacu.

Przez lata los nie poskąpił miastu kolejnych pełnych dramatyzmu wydarzeń. Wiele z nich wpłynęły na obecny kształt Rakoniewic, nadając ton ważnym dlań miejscom i opowieściom. Pozwólcie, że je wam przedstawię.

WIELKOPOLSKIE MUZEUM POŻARNICTWA

Gdy w 1763 roku wznoszono szachulcowy kościół dla rakoniewickich luteranów raczej nikt nie przypuszczał jaki los spotka go 2 stulecia później, kilkanaście lat po tym jak ostatni niemieccy mieszkańcy opuszczą Rakoniewice.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawny zbór ewangelicki, dziś Muzeum Pożarnictwa.

Niszczejąca, od końca II Wojny Światowej świecąca pustkami świątynia czekała do roku 1974 na to by miejscowe PTTK wespół zespół z Ochotniczą Strażą Pożarną tchnęli weń drugie życie. Urządzenie we wnętrzach zboru Muzeum Pożarnictwa było ratunkiem tak dla świątyni jak i przebogatych strażackich zbiorów, które gdyby nie muzeum niechybnie trafiłyby na złom. I przyznać trzeba, że to co stworzono – by w wstrzelić się symbolikę związaną z ogniem – to absolutna petarda.

Zbór zaadoptowany do zupełnie nowej roli spełnia się w niej niesamowicie a – tutaj uwaga bo będzie Coelho – zwiedzając jego wnętrza i wchodząc choćby na dwa piętra empor da się słyszeć głos dawnej świątyni, skrzypienie wiekowych drewien jest jedyne w swoim rodzaju.

Podchodząc do budowli od strony rynku można rzucić okiem na fragment ściany i z bliska zobaczyć przekrój przez jego wypełnienie – pomyśleć, że z taką słomiano-glinianą mieszanką kościoły jak ten czy te Pokoju przetrwały tyle lat, no wow!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Szachulec, z czym to się je?

W zbiorach muzeum znajdziecie przeszło 4000 eksponatów, o których (nie wszystkich rzecz jasna… choć w sumie kto wie?) bardzo ciekawie opowiada pani kustosz. Poczynając od najprostszych sprzętów i makiet, przez absolutnie zabytkowe sikawki jeszcze z XVIII wieku, przez kolekcję sztandarów z całej Polski a kończąc na dość współczesnych wozach strażackich można zrobić podróż po historii, śledząc rozwój pożarnictwa.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W budynkach po dawnej szkole czekają na was ekspozycje przedstawiające np. kaski czy odznaczenia, ale i… kolekcja trofeów myśliwskich i obrazów Albina Łąckiego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach

Znajdźcie chwilę by przystanąć w salce poświęconej pułkownikowi Władysławowi Pilawskiemu, zaręczam wam, że tej zasłużonej dla polskiego pożarnictwa personie warto poświęcić dłuższą chwilę zadumy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Proszę państwa, pan pułkownik Władysław Pilawski.

Myślę, że w Muzeum odnajdą się i duzi i mali, i tacy, którzy w młodości chcieli robić wszystko za dwóch jak Strażak Sam, jak i tacy, którzy pożarnictwem zbytnio się nie interesują. Bo nawet należąc do tej ostatniej grupy nie można nie ulec pewnemu urokowi Muzeum. Jedynemu w swoim rodzaju.

Muzeum czynne jest cały rok, choć w poniedziałki zwiedzanie możliwe jest tylko po wcześniejszym kontakcie. Bilet kosztuje 10zł, ulgowy 5zł a w niedzielę wstęp jest całkowicie za darmo 🙂 Więcej informacji znajdziecie na stronie Muzeum.

Nie myślcie jednak, że to wszystko co was tam czeka. Na terenie Muzeum znajdziecie bowiem coś co ze strażą pożarną może i ma niewiele wspólnego, ale jest niezwykle ważne z innych powodów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa w Rakoniewicach w pełnej krasie.

WÓŻ DRZYMAŁY

Cofnijmy się na lekcję historii. Mamy początek XX wieku, na ziemiach zaboru pruskiego trwa wzmożona germanizacja, która często skutki przynosi odwrotne od zamierzonych. Strajk dzieci we Wrześni urasta do rangi symbolu, a przez następne lata do podobnych „aktów dziecięcego nieposłuszeństwa” dochodzi m.in. i w Rakoniewicach. Nomen omen większość chłopców, którzy do strajku przystąpi, kilkanaście lat później chwyci za broń i ruszy walczyć w Powstaniu Wielkopolskim.

W tym samym czasie niedaleko Rakoniewic, w niewielkich Podgradowicach pewien polski chłop wykupuje mały kawałek ziemi. Zamierza się tam wybudować, lecz na przeszkodzie staje mu pruskie prawo, eufemistycznie ujmując wielce nieprzychylne Polakom w kwestii budowania nowych domostw. Administracja pruska nie wiedziała jednak, że tak jak kosa trafia na kamień tak ona trafiła na niego. Drzymałę. Michała Drzymałę.

dav
Replika Wozu Michała Drzymały.

Opowieści o Michale Drzymale, jego wozie i wielu latach walki z pruską administracją to materiał rodem ze scenariusza filmowego… chociaż nie, nie wiem czy ktoś wpadłby na taki pomysł. Wszyscy znamy tę historię: nie mogąc wybudować się na swej ziemi Drzymała zakupił cyrkowy wóz i wraz z rodziną w nim zamieszkał. Dzień w dzień przesuwając wóz o kilka metrów, wymykał się prawu, grając na nosie zaborcy. Upór chłopa jak i państwa pruskiego były nieskończone i swą prywatną wojnę Drzymała prowadził przez kolejne 4 lata aż w końcu przy pomocy kruczków prawnych udało się pozbawić go wozu zmuszając do zamieszkania w ziemiance. Pozbawiono go wozu, lecz jego upór był inspiracją dla wielu innych a legendy nikt nie był w stanie go pozbawić.

dav
Michał Drzymała.
dav
Michał Drzymała.

Dziś na dziedzińcu Muzeum Pożarnictwa znajdziecie replikę Wozu dzielnego chłopa. Jednak nie tyle co odzwierciedla ona warunki w jakich przyszło Drzymale z rodziną żyć co przekazuje wiedzę o nim i jego buncie a pomaga w  tym wystawa i zgromadzone eksponaty.

RYNEK I DOMY PODCIENIOWE

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rakoniewicki rynek aka Plac Powstańców Wielkopolskich.

Muzeum mieści się na skraju rakoniewickiego rynku, którego kształt i układ (wespół zespół z ulicami szachownicowo zeń odchodzącymi) zawdzięczamy Maciejowi Radomickiemu, dziedzicowi miasta z przełomu wieku XVII i XVIII. Spacerując po Placu Powstańców Wielkopolskich – bo tak też rynek dziś się zowie – na pewno zwrócicie uwagę na kilka domów podcieniowych, widok niezwykle już w Wielkopolsce rzadki. Niegdyś rzecz emblematyczna dla rynku jak i całego miasta, dziś ledwo kilka ocalałych domostw. To niestety efekt wielu pożarów, które nawiedziły miasto, a ostatni z roku 1927 niemalże do cna pozbawił rynek drewnianej zabudowy. <można czytać głosem Roberta Makłowicza :D>

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pod numerem 40 i 41 mieściły się ongiś zajazd oraz piekarnia. Dziś piekarnia znajduje się zaraz obok, pod numerem 42.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pod numerem piątym kryje się dawny dom bednarza.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
W tym domu z arkadami mieściła się pastorówka.
sdr
Widok spod podcieni, w upalne dni dające schronienie przed skwarem.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pod numerem piątym kryje się dawny dom bednarza.

Ocalałe domy podcieniowe graniczą dziś z całkiem miłymi dla oka kamieniczkami wzniesionymi na przełomie XIX i XX wieku, jednymi z bardziej, drugimi z mniej wymyślnymi elewacjami i szczytami. Może i trochę dwa różne światy, ale to nic.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pomnik Pamięci i Wolności oraz rakoniewickie kamieniczki

Centralnym punktem Placu Powstańców jest fontanna, żywo nawiązująca do pobliskiego muzeum i pożarniczych tradycji, ba, powstała w 35 rocznicę otwarcia placówki. Dwie rzeźby, postacie autorstwa Roberta Sobocińskiego, strażak i strażaczka w pocie czoła, dzień w dzień leją wodę na tryskające z wewnątrz fontanny strumienie – wieczorem podświetlają się one na czerwono i zdaje się wtedy jakby strażacy walczyli z ogniem. Najs, choć za dnia wygląda jakby gasili wodą wodę 😉

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rakoniewicka fontanna strażacka.
dav
Autorem pomnika jest Robert Sobociński.

Co do samego rynku to mam tu mały dysonans. Bo rakoniewicki rynek przez wielu zaliczany jest do tych, które padły ofiarą „betonozy”. I jest to spostrzeżenie celne – do niedawna zielony plac jest dziś w niemałym stopniu goły i wesoły a w upalne dni działa niczym patelnia – tutaj też docenić można podcienie starych domostw i wodę z fontanny, oj tak. No nie powiem, przed rewitalizacją było przyjemniej i bardziej „do życia”. Choć ktoś złośliwy powiedziałby, że to przecież powrót do historycznych prawideł z początku XX wieku kiedy rynek był zupełnie goły.

Tak rynek prezentował się przed 1939 rokiem. Fot. https://polska-org.pl/7596225,foto.html
Tak rynek prezentował się przed 1939 rokiem. Fot. https://polska-org.pl/7596225,foto.html

Dobra stop! Kości zostały rzucone, beton został wylany, nie zmienimy tego. Nie zmienię też tego, że zabudowę rakoniewickiego rynku uważam za klawą, taką którą powinniście za wszech miar zobaczyć. O!

SPACER ULICAMI

KOŚCIÓŁ ŚW. MARCINA I ŚW. STANISŁAWA BISKUPA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kościół Św. Marcina i Św. Stanisława Biskupa

Nie byłbym sobą gdybym nie odwiedził rakoniewickiego kościoła. Barokowa świątynia ma za sobą spory remont z początku XX wieku… I cóż wygląda na to, że ingerencja w oryginalną bryłę i pomysł były tak duże, że kościół zatracił cechy zabytkowe a określenie barok doczekało się przedrostka „pseudo”. No zdarza się. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo mi się spodobały jego wnętrza. Freski na ścianie, spora skromność jak na okołobarokowe zapędy, no działają na mnie takie obrazy.

Kościół Św. Marcina i Św. Stanisława Biskupa
Kościół Św. Marcina i Św. Stanisława Biskupa

Przechadzając się uliczkami w stronę dworca PKP zauważycie kilka miłych dla oka kamienic z przełomu XIX i XX wieku. W jednej z nich – jak na złość takiej mniej imponującej – w latach 1869-1873 mieszkał Robert Koch, który to przez kilka lat prowadził w Rakoniewicach praktykę lekarską. Możemy tylko się zastanawiać czy już tutaj w głowie kiełkowały mu przyszłe idee i pomysły, które zrewolucjonizowały mikrobiologiczny świat? Kto wie.  Na ścianie domu, w którym przyszły noblista pomieszkiwał znajdziecie niewielką tabliczkę pamiątkową.

Kamienica w której mieszkał Robert Koch.
Opisu chyba nie trzeba 😉

Mijając budynek poczty odczuwam deja vu. Chwila zastanowienia i żarówka pali się nad głową. Niemal dokładnie taki sam zobaczyć można w Osiecznej, różnią się tylko jedną parą okien. Ciekawe w ilu innych miasteczkach pocztowe gmachy powstały w oparciu o ten sam szablon.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rakoniewicka poczta.

Za to przy siedzibie stowarzyszenia „Złota Jesień” domyka się pożarniczą klamrę, wszak to budynek niegdysiejszej remizy OSP. Dziś to rakoniewiccy seniorzy są jego gospodarzami, i zdecydowanie pokazują, że wiek to stan umysłu 🙂

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Dawna remiza OSP, dziś siedziba stowarzyszenia „Złota Jesień”.

A tymczasem do ostatniego punktu na naszej trasie już tylko kawałek.

PAŁAC CZARNIECKICH

Trochę na uboczu, poza centrum, w zielonym sercu Rakoniewic znajdziecie ostatnią ciekawostkę, neorenesansowy pałac Czarnieckich. Jego początki sięgają lat 30 XIX wieku kiedy to majątek wszedł w posiadania Florentyny i Marcelego Czarnieckich właśnie. A para jak to na włodarzy przystało potrzebowała siedziby. Tak też powstała pierwotna budowla, pozbawiona wówczas niższych skrzydeł. „Trąci Włochami” pomyślałem spoglądając nań i w sumie nie jest to pudło, bo ponoć podczas budowy celowano właśnie w styl willowy, taki rodem z półwyspu Apenińskiego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac Czarnieckich w Rakoniewicach
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pałac Czarnieckich w Rakoniewicach

Podupadłą w latach 90 posiadłość – tak tak, tutaj II Wojna Światowa była w miarę łaskawa a i lata PGRu nie wyrządziły takich szkód jak w wielu innych szlacheckich dworach – wykupiła parę lat temu gmina, ogarnęła remont i voilà. Pięknie odrestaurowany pałac jako siedziba Urzędu Gminy zyskał drugie życie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rzut okiem z drugiej strony.

Wokół, na sporej połaci znajduje się park krajobrazowy, całkiem odlotowy. W upalne dni idealne miejsce na ucieczkę przed Słońcem, ale i na co dzień wdzięczny cel spacerów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Tuż przy pałacu znajdziecie też taki niewielki staw.

No i taki nieśpieszny spacer wam w Rakoniewicach polecam. Poświęćcie dłuższą chwilę na wgryzienie się w to małe a urokliwe miasteczko. Myślę, że nie pożałujecie 🙂

Cześć, do następnego!

6 myśli na temat “Kapitalne Rakoniewice: Wielkopolskie Muzeum Pożarnictwa i nie tylko

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.