To już chyba tradycja: jak nie wiesz gdzie jechać to po prostu kierunek Wałbrzych i rura w Góry Kamienne, prawda? One nie pytają, rozumieją, przyjmują z otwartymi ramionami i zawsze zadziwiają na nowo 🙂
Pasmo biegnące wzdłuż Polsko-Czeskiej granicy to miejsce idealne dla każdego górołaza, znajdziecie tam i trasy łatwe, stworzone wręcz na powolny spacer z rodziną; są też i takie, na których naprawdę można się zmęczyć… choć ledwo przekroczy się 900 metrów. To doskonałe miejsce na weryfikację pomyślunkowania pt. „e tam, panie takie tam górki, z czym do ludu…”.
Okno pogodowe zeszłej niedzieli nie pozostawiało wyboru, trzeba było ruszyć tyłek i jechać 😉 Spontan zaprowadził mnie do kultowego miejsca o którym nie raz już pisałem, schroniska PTTK „Andrzejówka” w Przełęczy Trzech Dolin, gdzie zameldowałem się pierwszym porannym autobusem – ‚dwunastka’ jeździ już o 7 rano.. A, że na transport czekać musiałem naście minut to wdrapałem się na zbocza Barbarki i ustrzeliłem Borową w porannych prześwitach. Po takim starcie można było ruszać.
RUPRECHTICKY SPICAK
Plan miałem prosty: wdrapać się na tę graniczną górkę a potem się zobaczy.
Ze Spicakiem historię mam długą i burzliwą. Ilekroć się tam wybierałem, nie ważne jak ładna pogoda towarzyszyła drodze na szczyt to po dotarciu doń niebo zasnuwało się mnóstwem chmur nie pozwalając tym samym na podziwianie okolic…. no może co najwyżej Waligórę.
Ruprechticky Spicak jest najwyższym szczytem gór Kamiennych po czeskiej stronie pasma. Ten fakt, oraz niesamowite widoki z wieży widokowej sprawiają, że odwiedza go bardzo wielu piechurów. Tego dnia jednak nie dane mi było przywitać się z tłumem…

Od rana coś wisiało w powietrzu i nawet mimo niskich chmury krążących po okolicznych szczytach byłem pewien, że będzie dobrze.
Schronisko i Przełęcz Trzech Dolin to idealne miejsce na rozpoczęcie fajnej pętli po okolicznych pagórach i najwyższych partiach Gór Kamiennych: czerwono-żółto-niebieski szlak na Turzynę i Rogowiec; czerwono-żółto-zielona opcja do Sokołowska i dalej na masyw Dzikowca i Lesistej; żółty szlak na najwyższy szczyt całego pasma.
Wejścia na Waligórę z premedytacją sobie oszczędziłem, wystarczyło spojrzenie na dość zlodowaciały wciąż żółty szlak, nie chciało mi się tak mozolić z rana. Ten, kto wdrapywał się na tę „niewinną” górkę w nieprzyczepnych warunkach ten zrozumie 😉 Zresztą zobaczcie jak wyglądało to dwa lata temu 🙂
Nasz czarny szlak z początku wymagający nie jest. Mniej więcej do Rozdroża pod Suchawą towarzyszy nam widok na nasz cel oraz majaczące w tle nie dające się pomylić z niczym innym Góry Stołowe.
Ostro zakręcając i wchodząc w las czeka nas jeszcze sporo spaceru w śniegu, cień dość dobrze chroni przed dodatnimi temperaturami, choć w prześwitach gdzie drzew brakowało było dość ślisko. Dość szybko nasz kierunek zaczynają wytyczać słupki graniczne, jeszcze jakiś czas temu całkowicie niewidoczne i schowane pod śniegiem.
Finalne podejście od Przełęczy pod Granicznikiem przemienia się w kolory zielono-niebieskie,, jest na powrót tyci mozolne, krótkie ale intensywne. I co zaskakujące śnieg trzymał dość dobrze i obyło się bez raczków, każdy krok był dość pewny.
A na szczycie? Bajka. Żyleta. Wypas. I straszny wiatr… co jest tam chyba codziennością. Zaprawdę powiadam Wam nie spodziewałem się, że ze szczytu można wzrokiem objąć TAK SPORĄ część Sudetów. Spicak sam w sobie jest szczytem dość wybitnym i nieźle widać z niego okolicę, ale… W 2002 roku wybudowano jednak nań wieżę telekomunikacyjną zwieńczoną tarasem widokowym z panoramicznym spojrzeniem na naprawdę daleką okolicę. I wieża robi robotę!



Wystarczy zacisnąć zęby, nastawić się na szaleńczy wiatr, liczyć na dobrą widoczność i można podziwiać. Dużo. Tak dużo, że odkrywanie każdego szczytu, pasma, wieży widokowej, miasteczka sprawić może dużą frajdę. A pomagają w tym tablice, na których dość dokładnie opisano panoramy 🙂 Zobaczcie zresztą sami:









Co mnie zaskoczyło? Pogoda (prócz wiatru) była wypasiona… a ludzi brak. Kwitłem na wieży z godzinę i przez ten czas nie zjawił się nikt, pewnie później ludzie przydreptali. No oby, bo warunki naprawdę były przednie.
ZIELONY SZLAK GRANICZNY
Patrząc tak w kierunku Czech podjąłem szybką decyzję o ciągu dalszym wędrówki i kroki skierowałem ku Sirokiemu Vrchowi (niech już trzymam się czeskiego nazewnictwa). Zielono-niebieski szlak ze Spicaka ciągnie się wzdłuż granicy niemal do wysokości Nowej Rudy – zielony biegnie grzbietem Gór Suchych, niebieski w kilka miejscach robi niewielkie odbicia poniżej pojedynczych szczytów będąc mniej forsowną alternatywą.

Jeśli nastawiacie się na dalsze petardy krajobrazowe to od razu wam powiem: „hold your horses!”, Siroky Vrch da wam małe co nieco, ale potem witajcie w lesie (co też jest fajne!). 840 metrowy wzgórek, dobrze widoczny ze Spicaka jak nazwa zobowiązuje ma dość szeroki i wypłaszczony szczyt pozwalający na szersze spojrzenie na Góry Sowie jak i masyw Śnieżnika.


Sinusoidalny szlak pozwala nam na „zdobycie” kolejnych niewysokich szczytów, naszym łupem padają Javorovy Vrch, Certuv Vrch, Jedlovy Vrch, Kropiwiec. Warunki w dużej mierze wiosenne, jednak gdzieniegdzie jeszcze leżało sporo śniegu – intensywna zieleń iglaków jasno obwieszczała zmianę pór roku, jakże inaczej prezentowały się „łyse” wciąż buki. O nadchodzącej wiośnie przypominały też zauważalne raz po raz śnieżyce wiosenne.
I jak pisałem wcześniej, wybrać można wariant spokojny jak i bardziej wymagający – nie są to jednak przewyższenia i podejścia zabójcze, dlatego polecam opcję zieloną 😉
A w międzyczasie gdzieś tam pomiędzy drzewami ponownie dało się zabawiać w dalekie obserwacje, na horyzoncie wypłynęła charakterystyczna antena na Cernej Horze.

A las tymczasem się kończy. Schodzimy do Głuszycy Górnej.
KAMIENIOŁOM W GŁUSZYCY
Głuszyca Górna to niewielka, przyjemna dla oka wieś. Znana głównie z dawnego kamieniołomu melafiru (to te czerwone skałki, których pełno po drodze), usytuowanego bardzo, ale to bardzo malowniczo. By się tam dostać trzeba mieć się na baczności i we wsi skręcić wraz z czerwonym szlakiem rowerowym, który wyprowadzi nas na środek pola. Gdzie wonie różne i subtelne nos was poczuje 😛

Pola wokół Głuszycy są bardzo malownicze, ładnie prezentują się Góry Kamienne i Sowie.


Kamieniołom Kamyki funkcjonował do lat 70 ubiegłego wieku. Po zamknięciu ktoś mądry doszedł do wniosku by wyrobisko zalać wodą dzięki czemu powstało jeziorko, którym do dziś cieszą się miejscowi jak i rzesze turystów. Sztuczny akwen stał się miejscem tak do kąpieli, piknikowania jak i połowu ryb – PZW systematycznie zarybia jeziorko karpiem, leszczem czy okoniem.

Wokół mieniącego się turkusem (lub bielą zimą) jeziorka poprowadzono ścieżkę, tak biegnącą wzdłuż brzegu jak i wysokich ścian zakończonych punktem widokowym, z którego widać tak akwen jak i górującą nad horyzontem Włodzicką Górą. Szlak nie jest w żaden sposób zabezpieczony, wystarczy jednak zachować zdrowy rozsądek i nie zrobi się fikołka w dól 😉 Niedaleko wśród drzew znaleźć można porośnięte już mchem pozostałości po budynkach kamieniołomu.
Zimą miejsce to jest równie popularne, trzeba jednak przygotować się na zupełnie inny wymiar aktywności. Głuszycki kamieniołom zmienia się wtedy w lodowisko a skaliste ściany przeistaczają się w monumentalne lodospady. Dwa stałe, pojawiające się rok w rok mają przeszło 30 metrów wysokości i należą do jednych z najlepszych tego typu atrakcji w kraju.

Na tym koniec. Nie jest to długi marsz, raptem 16 -17 kilometrów, kilka godzin w przyjemnym teren. Nie jest wybitnie wymagający kondycyjnie. Jest za to – w kilku kluczowych miejscach – wybitnie widokowy i wszelkie trudy zrekompensują wam właśnie krajobrazy, warte każdego wysiłku 🙂
To nie Jested a Cerna hora. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
O kurcze blaszka, dzięki! To nie oszukało i niewystarczająco pogrzebałem.
PolubieniePolubienie
Relacja zachęciła mnie żeby wrócić w Góry Kamienne i poznać ich nowe szlaki! 🙂
Panorama z Ruprechtickiego Szpicaka robi wrażenie, szczególnie że widać stamtąd moje Góry Opawskie 😀
PolubieniePolubienie
Ha, cieszę się! Ja w zamian w końcu w Opawskie muszę się wybrać bo krążę wokół ale wciąż nie zawitałem 🙂
PolubieniePolubienie
Super, zachęcam 😉
Myślę że pomoże Ci moja portal o Górach Opawskich: http://www.goryopawskie.eu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, klawo! Z chęcią zajrzę! Pozdrówka.
PolubieniePolubienie
Piękne góry, wciąż jeszcze nie do końca odkryte 🙂
PolubieniePolubienie
Prawda a i dobrze, że wciąż jest co odkrywać 🙂
PolubieniePolubienie